Gdy nie ma ewidencji czasu pracy, udowodnić godziny ponadwymiarowe musi pracownik, ale może wykazać to wszelkimi innymi dowodami, dopuszczonymi przez procedurę cywilną lub sąd.
Teresa R. była zatrudniona w spółce M., działającej w branży budowlanej, jako kierownik warsztatu produkcji pomocniczej. Choć w spółce obowiązywał regulamin, przewidujący dla większości stanowisk podstawowy system czasu pracy, a zasadnicze godziny wyznaczono od 7 do 15, to jednak pani R. regularnie wykonywała swoje obowiązki w godzinach 7–17, a także w niektóre soboty w godzinach 7–13. Regulamin przewidywał ponadto, że praca w nadgodzinach co do zasady wymaga polecenia przełożonego, wydanego na piśmie.
Pani R., zajmując stanowisko kierownika, nie miała prowadzonej ewidencji czasu pracy.
Po zakończeniu zatrudnienia pozwała byłego pracodawcę, żądając zapłaty należności z tytułu wypracowanych nadgodzin, w kwocie ponad 45 tys. zł.
Spółka odmówiła jednak wypłaty, motywując to tym, że pracownica była zatrudniona na kierowniczym stanowisku, nie miała więc – w świetle art. 1514 k.p. – prawa do należności z tytułu godzin nadliczbowych. Ponadto wykonywała prace po godzinach bez uzgodnienia z kierownictwem firmy, nie miała bowiem polecenia na piśmie.
Spółce nie udało się jednak przekonać do swoich racji sądów, gdyż już w I instancji była pracownica uzyskała korzystny wyrok. Apelacja i skarga kasacyjna zostały oddalone.
SN, uzasadniając swój wyrok kończący sprawę, wskazał przede wszystkim, że wprawdzie pracownica wykonywała swoje obowiązki jako kierownik, to jednak sposób organizacji pracy był jej narzucony niejako „z góry”, mimo obowiązującego podstawowego systemu czasu pracy.
– Jeżeli sam pracodawca narzuca godziny pracy wbrew ustaleniom regulaminowym, to osoba nawet pełniąca funkcję kierowniczą ma w takim wypadku prawo do wynagrodzenia za nadgodziny, tym bardziej że wykonywała swoją pracę poza regulaminowymi godzinami i jej przełożeni (…) akceptowali ten stan rzeczy – powiedziała sędzia Halina Kiryło.
Spółka kwestionowała także ustalenia co do wysokości roszczeń w związku z brakiem ewidencji czasu pracy. Nie była ona bowiem prowadzona dla pani R., co też wytknął SN, wskazując, że kierownik komórki organizacyjnej nie może być traktowany jak osoba zarządzająca zakładem w imieniu pracodawcy. A system zadaniowego czasu pracy w tym wypadku – jak ustalono w procesie – nie był stosowany.
– W sytuacji gdy nie ma ewidencji czasu pracy, to pracownik, kierując do pracodawcy określone roszczenia związane z nadgodzinami, musi wykazać, ile i w jakim okresie godzin przepracował. W takim wypadku stosuje się jednak ogólne reguły dowodowe, co oznacza, że dopuszcza się wykazanie godzin pracy w każdy sposób, jaki zezwalają przepisy. Dowodem mogą być więc zeznania świadków, a także inne dokumenty przedłożone przez pracownika, listy obecności, dane z monitoringu itp. – podkreśliła sędzia Kiryło.

orzecznictwo

Wyrok Sądu Najwyższego z 21 marca 2019 r., sygn. II PK 332/17. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia