Ojcowie będą mieli mniej czasu na skorzystanie z płatnych dwóch tygodni na opiekę nad dzieckiem. Rodzice zyskają za to więcej swobody w wykorzystaniu rodzicielskiego.
Takie zmiany staną się konieczne, jeśli w życie wejdzie dyrektywa w sprawie równowagi między życiem zawodowym a prywatnym rodziców i opiekunów. Ostatnią wersję projektu nowych przepisów unijnych uzgodnili przedstawiciele Rady UE oraz Parlamentu Europejskiego (formalnie zostanie przyjęty na posiedzeniach plenarnych). Państwa członkowskie będą miały trzy lata na wdrożenie zmian.
DGP

Elastyczne uprawnienia

Zgodnie z k.p. urlop rodzicielski jest obecnie udzielany bezpośrednio po wykorzystaniu urlopu macierzyńskiego. Tylko 16 tygodni (z 32) można wykorzystać później, do końca roku kalendarzowego, w którym dziecko kończy sześć lat. Uprawnienie ojca do urlopu zależy od tego, czy matka dziecka ma prawo do zasiłku macierzyńskiego (poza przypadkiem np. śmierci matki). Jeśli zatem kobieta np. nie pracowała przed porodem i nie była ubezpieczona, to ojciec nie może skorzystać z rodzicielskiego.
Projekt dyrektywy przewiduje inne, korzystniejsze dla rodziców zasady. Zakłada, że państwa członkowskie mają zapewnić im indywidualne prawo do co najmniej czterech miesięcy rodzicielskiego, z których dwa nie mogą być przeniesione na drugiego z opiekunów (czyli np. ojciec nie może zrzec się ich na rzecz matki). Oboje mają mieć odrębne prawo do takiego urlopu, co w przypadku mężczyzn oznacza, że nie może ono zależeć od tego, czy matka była ubezpieczona.
Niezgodna z projektem dyrektywy jest też obowiązująca obecnie w Polsce zasada, że co najmniej część rodzicielskiego należy wykorzystać bezpośrednio po macierzyńskim. To opiekunowie mają samodzielnie decydować o terminie skorzystania z pierwszego z wymienionych urlopów. Nie powinno to następować później niż do ukończenia przez dziecko ośmiu lat.
– Polski model urlopów miał umożliwić opiekę w pierwszym roku życia dziecka. Rozwiązania zawarte w projekcie dyrektywy zakładają inny kierunek – przewidują, że uprawnienia rodzicielskie mają być zindywidualizowane, a zasady ich wykorzystania powinny być elastyczne – tłumaczy prof. Irena E. Kotowska z Instytutu Statystyki i Demografii Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.
Jej zdaniem rozwiązania unijne mają istotne znaczenie nie tylko z punktu widzenia polityki rodzinnej, ale też rynku pracy i demografii. – Wraz z wejściem kobiet na rynek pracy zwiększył się ich udział w utrzymaniu rodziny. Nie zmieniło to jednak proporcjonalnie roli mężczyzn – oni wciąż w mniejszym stopniu angażują się w opiekę nad dzieckiem. Trudno zatem wymagać od kobiet, aby np. decydowały się na drugie dziecko, jeśli oznacza to problemy z utrzymaniem i nadążaniem za zmieniającym się dynamicznie rynkiem pracy – dodaje prof. Kotowska.
Dlatego – jej zdaniem – warto wprowadzać zachęty, które przyspieszą zmiany kulturowe. Te nowe, bardziej elastyczne rozwiązania wpływają jednak też na sytuację pracodawców – to oni będą musieli dostosować się do praw opiekunów.
– Liczymy na to, że UE pozostawi państwom członkowskim swobodę w doprecyzowaniu uprawnień, np. w zakresie terminu, w jakim można wykorzystać urlop rodzicielski – tłumaczy Robert Lisicki, radca prawny, dyrektor departamentu pracy Konfederacji Lewiatan.
Trzeba przyznać, że już teraz firmy dość dobrze dostosowują się do przywilejów związanych z rodzicielstwem. – Nie sądzę, aby zmiany w tym zakresie doprowadziły do wyraźnie negatywnych skutków. Skorzystanie z urlopu rodzicielskiego jest poprzedzone wnioskiem o jego udzielenie, firmy nie są więc zaskakiwane – tłumaczy Izabela Zawacka, radca prawny i wspólnik w kancelarii Wojewódka i Wspólnicy.
Podkreśla, że pracownicy też nie nadużywają uprawnień. – Najczęściej albo korzystają z całego wymiaru urlopów na dziecko, co ułatwia zatrudnienie innej osoby na zastępstwo, albo – ze względu na rodzaj pracy – szybko wracają do firmy po macierzyńskim, bo długa absencja negatywnie wpłynęłaby na ich karierę zawodową – dodaje mec. Zawacka.

Mniej dla ojców

Znaczące zmiany w zakresie uprawnień rodzicielskich będą dotyczyć urlopu ojcowskiego. Zgodnie z k.p. mężczyźni wychowujący dziecko mają obecnie prawo do dwóch tygodni wolnego, które można wykorzystać do ukończenia przez dziecko 24. miesiąca życia. Możliwe jest podzielenie go na dwie części. Projektowane przepisy unijne są w tym zakresie mniej elastyczne. Przewidują, że mężczyznom przysługiwać będzie urlop w wymiarze co najmniej 10 dni roboczych, które należy wykorzystać w okresie narodzin dziecka. Pierwszy wymóg polskie przepisy spełniają już teraz. Ale drugiego – raczej nie. Trudno bowiem uznać, że okres dwóch lat od przyjścia dziecka na świat to „okres jego narodzin”. Z projektu dyrektywy wynika, że celem tego rozwiązania jest podział obowiązków opiekuńczych między kobietami i mężczyznami oraz umożliwienie stworzenia więzi między ojcem i dziećmi. Dlatego powinien być wyraźnie powiązany z narodzinami. To oznacza, że okres na wybranie omawianego urlopu powinien być zdecydowanie krótszy od tego przewidzianego obecnie w k.p.
Trzeba jednak dodać, że to państwa członkowskie mają ostatecznie zdecydować m.in. o terminie na wykorzystanie ojcowskiego oraz przesądzić, czy jego część będzie można wziąć także przed porodem.
– Pojęcie „okres narodzin dziecka” jest nieprecyzyjne. Mamy nadzieję, że Bruksela pozostawi państwom członkowskim swobodę co do jego interpretacji – podsumowuje Robert Lisicki.