Mimo zapowiedzi wzrostu wynagrodzeń i kontynuacji dialogu w Państwowym Gospodarstwie Wodnym Wody Polskie (PGW WP) wciąż trwa impas między pracownikami a władzami rządowego regulatora. Ci pierwsi domagają się podwyżek i apelują o zaangażowanie w sprawę premiera. Rządzący przekonują z kolei, że wykonali już płacowy krok do przodu. Pracownicy mają bowiem otrzymać po ok. 500 zł podwyżki.
Obietnice padły na spotkaniu, w którym uczestniczyli przewodniczący KK NSZZ „S” Piotr Duda, minister Marek Gróbarczyk, prezes Wód Polskich Przemysław Daca i przewodniczący Krajowego Sekretariatu Zasobów Naturalnych Ochrony Środowiska i Leśnictwa Zbigniew Kuszlewicz.
Mimo to, jak udało się nam ustalić, pieniędzy na kontach związkowców dalej nie widać. Jak informuje nas Arkadiusz Kubiaczyk, przewodniczący Krajowej Sekcji Pracowników Gospodarki Wodnej, „Solidarność” sformułowała 12 postulatów oraz wystąpiła o pilne wyznaczenie terminu kolejnego spotkania z ministrem Gróbarczykiem, w którym weźmie udział również przedstawiciel premiera. – Mamy nadzieję, że na deklaracjach się nie zakończy i będą one początkiem negocjacji płacowych, których efektem końcowym będzie podpisanie stosownych uzgodnień – mówi Kubiaczyk.
– Po stagnacji trwającej od 2016 r. deklaracje o wzroście płac uważamy za ważne. To odsuwa problem odejść z pracy, ale tylko na pewien czas. Pracownicy spółki oczekują, że w II półroczu nastąpi druga transza podwyżki, która wyrówna dysproporcje między średnią płacą w gospodarce a tą w Państwowym Gospodarstwie Wodnym Wody Polskie. Mam nadzieję, że nie będą to deklaracje polityczne, obliczone tylko na uspokojenie sytuacji – mówi Marcin Jacewicz, członek ZRG NSZZ „S” i członek KZ NSZZ „S” Wód Polskich.
Związkowcy podkreślają jednak, że nadal między średnią płacą w gospodarce a tą w Wodach jest przepaść i wynosi ona około 1300 zł. Akcentują też, że przekazane z ministerstwa środki budżetowe nie mogą pozostać w wyłącznej gestii dyrektorów oddziałów.
– Wszystko zależy od ich arbitralnych decyzji, jest więc ryzyko, że pieniądze pójdą na budowanie otoczenia dyrekcji, czyli na ich „dwory”, a podwyżkę powinni otrzymać pracownicy, niezależnie do tego, czy jest ktoś ulubieńcem, czy nie – dodaje Jacewicz. Przypomina też, że sytuacja jest o tyle pilna, że od 10 lat płace w RZGW były zamrożone. Po połączeniu w jeden wielki organizm spółki Wody Polskie różnice za pracę na tych samych stanowiskach w różnych regionach sięgają nawet 1 tys. zł.
O co walczą dziś związkowcy? Apelują, by do końca 2019 r. PGW WP przeprowadziło drugi etap rewaloryzacji wynagrodzeń. W praktyce oznaczałoby to wzrost podstawy wynagrodzenia o minimum 350 zł z wyrównaniem od 1 stycznia br. Związkowcy postulują też, aby zaległe świadczenia pieniężne dla byłych pracowników regionalnych zarządów gospodarki wodnej, które wynikają z niezrealizowania poprzedniego porozumienia płacowego z 5 maja 2016 r., zostały wypłacone w rocznych ratach za 2017 r. i 2018 r. w wysokości uzgodnionej ze związkowcami.
Nie zgadzają się też na narrację, którą przedstawiał prezes PGW WP Przemysław Daca – podkreślał, że pracownicy dostaną podwyżki. W ocenie związkowców to jedynie rewaloryzacja. A to znacząca różnica – dodają.
– Są to pieniądze wynikające z faktu niepodwyższania wynagrodzeń w sektorze gospodarki wodnej od roku 2008 – mówi Kubiaczyk. Wskazuje też, że określone w porozumieniu z 2016 r. kwoty są zaniżone w stosunku do kwot, które wynikałyby z prawidłowego obliczenia utraty siły nabywczej wynagrodzeń i kształtowania się płac na polskim rynku pracy, na przestrzeni ostatnich 11 lat.
Przedstawiciele Wód Polskich przekonują, że poprawa sytuacji finasnowej pracowników jest priorytetem. Sergiusz Kieruzel, rzecznik prasowy Wód Polskich, informuje nas, że trwają prace nad ustaleniem mechanizmów i zakresu wprowadzenia podwyżek dla pracowników Wód Polskich.
– Dzięki temu będzie można stworzyć nową siatkę płac, uczynić ją bardziej sprawiedliwą i transparentną. W I kw. 2019 r. z wyrównaniem od 1 stycznia pracownicy najbardziej niesprawiedliwie wynagradzani otrzymają podwyżki płac. W drugiej kolejności należy całościowo wyrównać płace do stawek występujących obecnie na rynku pracy – mówi. I dodaje, że według planów zarządu stanie się to w ciągu najbliższych 3–4 lat. ©℗