Dyrektorzy branżowych placówek mają zastrzeżenia zarówno do nowej podstawy programowej, która ma obowiązywać od nowego roku szkolnego, jak i do merytorycznego przygotowania uczniów.
Resort edukacji pod koniec ubiegłego roku wysłał do konsultacji pakiet projektów rozporządzeń, które muszą zacząć obowiązywać już od roku szkolnego 2019/2020. Przedstawiciele zainteresowanych placówek zarzucają MEN, że tak jak przy wygaszaniu gimnazjów, tak też przy szkolnictwie zawodowym jest wiele nieprawidłowości i niepotrzebny pośpiech.

Zawody bez zaprawy

Po pierwsze, zwracają uwagę na błędy w nowej podstawie programowej. – Zawód monter izolacji przemysłowych ma w opisie kwalifikacji uwzględnione roboty konstrukcyjne. A przecież konstrukcje przemysłowe to sprawa grubszego kalibru niż np. konstrukcje w budownictwie mieszkaniowym. Powierzenie wykonywania takich zadań monterowi izolacji to ocieranie się o katastrofę budowlaną – przestrzega Bogna Skoraszewska, była wieloletnia wicedyrektor szkoły zawodowej w Koninie, a także inżynier budownictwa.
Ubolewa, że technik budownictwa nie będzie się znał na robotach murarskich, tynkarskich, betoniarskich ani na zbrojarskich, bo takich kwalifikacji nie uwzględniono w tym zawodzie. Autorzy zmian nie wyobrażają sobie roli i funkcjonowania takiego technika na budowie.
– Szefowie placówek zawodowych żalą się, że ledwo doposażyli za ogromne pieniądze stanowiska do robót murarsko-tynkarskich, a już będzie trzeba je likwidować. Z technika budownictwa robi się specjalistę od montażu konstrukcji, a to niewielka działka, która w nowej podstawie rozrosła się do niepojętych rozmiarów kosztem właśnie robót zbrojarskich, murowania i tynkowania – potwierdza Marek Pleśniar, dyrektor Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.

Pośpiech tworzy błędy

Według Pleśniara wszystko jest spowodowane pośpiechem. – Mamy nadzieję, że w trakcie konsultacji te nieprawidłowości zostaną usunięte – podkreśla.
To jednak nie jedyne zastrzeżenia, jakie się pojawiają wobec koncepcji nowego szkolnictwa branżowego, które zastępuje zawodowe.
– Projekt z 21 grudnia 2018 r. dotyczący rozporządzenia MEN w sprawie zawodów szkolnictwa branżowego zawiera w treści załączników wiele błędów, co nosi znamiona pośpiechu – mówi nam były urzędnik z MEN, który pracował nad zmianami w szkolnictwie w 2012 r.
Dodaje, że o pośpiechu świadczy nawet to, że w załączniku nr 10 do tego rozporządzenia wymieniony jest zawód technika mechatronika, ale już w tym zawodzie brak jest opisanej podstawy programowej.
Kolejne błędy pojawiły się w załączniku nr 16, w którym powinna być podana podstawa programowa w branży mechanicznej. Niestety zawiera on podstawę programową kształcenia w zawodach przyporządkowanych do branży fryzjersko-kosmetycznej.

Ambitny plan

Dyrektorzy szkół zawodowych wytykają też projektodawcom zbyt wyśrubowane – ich zdaniem – wymogi dla poszczególnych zawodów.
– Sadzę, że autorzy podstaw programowych mieli zbyt wygórowane ambicje lub opisali efekt kształcenia i kryteria weryfikacji „na wyrost”, w sposób nieprzystający do poziomu kształcenia – mówi nam dyrektor ze szkoły zawodowej na Pomorzu.
Tłumaczy, że w niektórych zawodach przypisanych do technikum wpisano do kwalifikacji umiejętności, które są realizowane na studiach technicznych I lub II stopnia.
– Można to tłumaczyć tym, że autorzy zmian zaproponowanych w rozporządzeniu wcześniej nie mieli do czynienia z metodologią opisu kwalifikacji, a są doskonałymi fachowcami z uprawnieniami w branży. Jednak przy wprowadzaniu takich rozwiązań należy współpracować także z teoretykami – dodaje.
Były pracownik MEN wytyka z kolei autorom zmian, że szumnie zapowiedziana reforma m.in. podstawy programowej kształcenia zawodowego (ppkz) miała być czymś nowym. A nie jest. Została zbudowana na opracowaniach Krajowego Ośrodka Wspierania Edukacji Zawodowej i Ustawicznej z roku 2012. Tamta podstawa programowa, szkolne plany i programy nauczania były opracowywane metodycznie, merytorycznie i profesjonalnie. W obecnych, wykonanych przez Ośrodek Rozwoju Edukacji, nowością jest jedynie zmiana struktury podstawy programowej.
– Takiego zabiegu nie można nazywać reformą kształcenia zawodowego. Można co najwyżej nazwać ewaluacją starych ppkz, w których niektóre zapisy musiały być dostosowane do zmian technologicznych na dynamicznie zmieniającym się rynku pracy, co niewątpliwie czeka i obecne opracowania podstaw programowych – przekonuje ekspert.
Resort edukacji na zgłaszanie uwag do projektów dał stronom społecznym 30 dni.
Etap legislacyjny
Projekty znajdują się w konsultacjach społecznych