Impas, spowodowany różnicami stanowisk między prezydentem USA Donaldem Trumpem a Demokratami w Kongresie w sprawie nakładów budżetowych na budowę muru na granicy z Meksykiem, doprowadził w sobotę do częściowego zawieszenia działalności rządu federalnego.

Przymusowa przerwa w działalności rządu federalnego dotknie w pierwszej kolejności 800 tys., czyli ok. jedną czwartą pracowników rządu federalnego, zatrudnionych w resortach, które nadal nie mają stałego budżetu i od 1 października br., kiedy w USA zaczął się obecny 2019 rok fiskalny, działają w oparciu o prowizorium budżetowe.

Próby drugiego już przedłużenia prowizorium budżetowego, podejmowane osobno w Senacie i Izbie Reprezentantów, okazały się bezskuteczne, ponieważ z jednej strony prezydent Trump i prawicowi Republikanie w Izbie Reprezentantów, a z drugiej Demokraci i część umiarkowanych Republikanów w Senacie, "okopały się" na swoich pozycjach.

Projekt przedłużenia prowizorium przyjęty w środę głosami senatorów z obu partii reprezentowanych w wyższej izbie amerykańskiego Kongresu był nie do przyjęcia dla Republikanów w Izbie Reprezentantów i dla prezydenta. Trump zapowiedział zawetowanie każdej ustawy budżetowej, która nie uwzględni finansowania realizacji jego podstawowej obietnicy wyborczej, czyli budowy gigantycznego muru, a właściwie kombinacji murów, płyt stalowych, zapór, płotów i zasieków na liczącej 3,1 tys. km. granicy USA z Meksykiem.

Z kolei ustawa Izby Reprezentantów napisana pod dyktando prawicowej grupy parlamentarnej Freedom Caucus (Grupy Wolności) i przegłosowana głosami Republikanów w Izbie Reprezentantów w czwartek, nie mogła liczyć na poparcie Demokratów w Senacie, gdyż zawierała klauzulę przewidującą wyasygnowanie w roku budżetowym 2019 5,7 mld dol. na budowę muru.

Demokraci w Kongresie uważają, że wydatki na budowę muru to marnotrawienie pieniędzy podatników.

Dodatkowo do przyjęcia jakiekolwiek ustawy budżetowej w Senacie wymagana jest kwalifikowana większość, przynajmniej 60 głosów senatorów w stuosobowym Senacie, dlatego Republikanie nie są w stanie przegłosować żadnej ustawy budżetowej bez poparcia przynajmniej części senatorów z Partii Demokratycznej.

"Sprawa jest prosta. Dziecięca furia Trumpa doprowadziła do zawieszenia działalności rządu, ale nie załatwi Trumpowi muru" – podsumował przywódca mniejszości Partii Demokratycznej w Senacie Chuck Schumer. Ten Demokrata ze stanu Nowy Jork w przeszłości, kiedy Trump był potentatem na rynku nieruchomości w Nowym Jorku, miał z nim bliskie kontakty towarzyskie.

Prezydent, który jeszcze kilka dni temu był gotowy wziąć na siebie całą odpowiedzialność za doprowadzenie do zawieszenia działalności rządu federalnego, a nawet zapowiedział, że "będzie dumny", jeśli do niego dojdzie z powodu finansowania muru, w piątek zmienił stanowisko i teraz obarcza odpowiedzialnością za doprowadzenie do tej częściowej, przymusowej przerwy w funkcjonowaniu rządu federalnego Demokratów w Kongresie.

"Demokraci są winni zawieszenia" – napisał Trump na Twitterze w piątek późnym wieczorem, gdy było już wiadomo, że nie ma szans na osiągniecie kompromisu w sprawie prowizorium budżetowego.

Prezydent poinformował, że z powodu częściowego zawieszenia działalności rządu federalnego odwołał wyjazd do swojej rezydencji w Mar-a-Lago na Florydzie, gdzie miał do 6 stycznia przebywać na urlopie.

Ponieważ rząd federalny rozpoczął "wyhamowywanie" swej działalności podczas weekendu, kiedy większość instytucji federalnych jest zamkniętych, efekty częściowego zawieszenia nie od razu dadzą się we znaki Amerykanom.

Skutki zawieszenia rządu federalnego najszybciej poczują turyści odwiedzający Waszyngton, gdzie w sobotę zamknięte będą muzea należące do federalnej sieci Smithsonian.

Miłośnicy przyrody będą mniej zawiedzeni, ponieważ parki narodowe nie zostaną całkowicie zamknięte; ograniczone zostaną tylko niektóre usługi w tych parkach. Niedostępne będą także takie atrakcje turystyczne, jak Statua Wolności w Nowym Jorku.

Problemy dla większej grupy Amerykanów zaczną się, jeśli do poniedziałku ustawodawcy i przedstawiciele Białego Domu nie znajdą jakiegoś rozwiązania. W poniedziałek, który w Ameryce jest normalnym dniem pracy, efekty tej częściowej przerwy w pracach rządu odczuje 800 tys. cywilnych pracowników władz federalnych, w tym pracownicy takich ważnych resortów, jak Departament Stanu, resorty bezpieczeństwa kraju, sprawiedliwości, transportu, handlu, zasobów naturalnych, rolnictwa oraz szeregu niezależnych agencji federalnych, w tym np. NASA.

Część z nich uda się na przymusowy urlop bez pensji, a inni (ok. 420 tys.) zatrudnieni kluczowych dla bezpieczeństwa i ciągłości działalności rządu stanowiskach, będą pracować bez pensji. Pracownicy piastujący kluczowe stanowiska, jak np. kontrolerzy lotów cywilnych, pracownicy odpowiedzialni za bezpieczeństwo na lotniskach cywilnych, funkcjonariusze FBI, Straży Granicznej, Straży Wybrzeża i innych służb specjalnych, będą pracować aż do odwołania bez otrzymywania poborów.

Z reguły, jak to miało miejsce podczas zawieszenia działalności rządu w przeszłości, pracownicy federalni otrzymają pensję za te przymusowe urlopy i pracę bez wynagrodzenia po wznowieniu działalności rządu na podstawie specjalnej ustawy Kongresu.

Zdaniem ekspertów rządowych jeden dzień zawieszenia działalności rządu federalnego oznacza straty w wysokości 1,5 mld dol. Biorąc pod uwagę, że obecne zawieszenie ma tylko częściowy charakter i obejmie ok. 25 proc. resortów, koszt jednego dnia częściowego zawieszenia wyniesie ponad 400 mln dol.

Tymczasem eksperci z wydziału badań brytyjskiej firmy inwestycyjnej Bernstein uważają że budowa muru, która jest przyczyną obecnej i dwóch poprzednich przymusowych przerw w działalności rządu za prezydentury Trumpa, będzie kosztowała od 15 do 25 mld dol.

Sam Donald Trump, w jednym z wywiadów podczas kampanii wyborczej w 2016 roku, ocenił koszt realizacji swojej głównej obietnicy wyborczej na 8 mld dol.

Z Waszyngtonu Tadeusz Zachurski (PAP)

tzach/ cyk/ wj/