Od stycznia za przystąpienie do egzaminu na urzędnika mianowanego kandydaci zapłacą tylko 630 zł, czyli o ok. 160 zł mniej niż w tym roku.
Trzeci rok z rzędu limit mianowań na urzędników mianowanych nie został wypełniony. Dobrosław Dowiat Urbański, szef służby cywilnej, chce to zmienić. Problemu upatruje m.in. w opłatach za egzamin, które muszą być uiszczone przez wszystkich kandydatów. Dlatego do konsultacji międzyresortowych trafił w trybie obiegowym projekt nowelizacji rozporządzenia prezesa Rady Ministrów z 16 grudnia 2009 r. w sprawie sposobu przeprowadzania postępowania kwalifikacyjnego w służbie cywilnej (Dz.U. nr 218, poz. 1695). Zakłada on obniżenie opłaty za egzamin z 35 proc. płacy minimalnej do 28 proc. jej wysokości. Nowa stawka ma obowiązywać od 1 stycznia 2019 r., czyli od momentu rozpoczęcia kolejnego naboru na urzędników mianowanych.
Zgodnie z art. 45 ustawy z 21 listopada 2018 r. o służbie cywilnej (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 1559 ze zm.) – osoba przystępująca do postępowania kwalifikacyjnego wnosi za nie opłatę w wysokości nie wyższej niż 50 proc. minimalnego wynagrodzenia. Jej szczegółowa wysokość procentowa jest regulowana w ww. rozporządzeniu. Ponieważ od 2010 r. płaca minimalna wzrosła o 60 proc., o tyle samo została podniesiona opłata za egzamin.
Szef służby cywilnej przypomina, że w 2016 r. spadł poziom zatrudnienia urzędników mianowanych w porównaniu rok do roku (brak zastępowalności odchodzących urzędników). A rok później nastąpił spadek ich udziału w całym korpusie. W efekcie stanowią oni zaledwie 6,3 proc. ogółu osób należących do służby cywilnej. Zdaniem projektodawcy obniżenie opłat za postępowanie kwalifikacyjne doprowadzi do upowszechnienia tego naboru. Tym bardziej, że w 2010 r. do egzaminu przystępowało 2446 kandydatów, a w tym roku było ich zaledwie 605. Dla szefa służby cywilnej ta zmiana jest bardzo istotna w kontekście zwiększającego się limitu mianowań. Według ostatniego, trzyletniego planu przyjętego we wrześniu przez Radę Ministrów w 2019 r. liczba miejsc przewidziana jest dla 420 osób, w 2020 r. – 490 osób, w 2021 r. – 550 osób.
Zdaniem ekspertów opłata za egzamin nie jest podstawową barierą dla pracowników służby cywilnej. A jej obniżenie zaledwie o 160 zł nie spowoduje, że więcej osób będzie chciało przystąpić do tego testu.
– Bardzo wątpię, aby był to instrument, który sprawi, że wiele osób nagle będzie zgłaszało się do egzaminu. Ci, którzy się nie decydowali na taki egzamin, nie zrobili tego ze względu na opłaty. Nie wiązałbym więc z taką zmianą wielkiej nadziei – stwierdza dr Jakub Szmit z Uniwersytetu Gdańskiego, ekspert ds. służby cywilnej.
– Bycie urzędnikiem mianowanym to większa stabilność i wyższe wynagrodzenia, ale egzaminy są na tyle trudne, że dla kandydatów gra jest niewarta świeczki, bo często nawet jeśli uda się zdać, to możemy się nie zmieścić w limicie mianowań. Dopiero zwiększenie tego limitu np. do 2 tys. przyciągnęłoby więcej chętnych. A tak pojawia się pytanie, czy warto się uczyć i ponosić opłaty, skoro nawet zdanie egzaminu niczego nie gwarantuje. Dlatego rząd musi zastanowić się nad tym, aby np. pozostawić trudny egzamin, ale znieść całkowicie ten limit – proponuje Szmit.
Profesor Krzysztof Kiciński, były wiceprzewodniczący Rady Służby Cywilnej, uważa, że młodzi ludzie nie chcą ubiegać się o bycie urzędnikiem mianowanym, bo od 2016 r. nie mają już perspektyw na awans i zostanie dyrektorem. – Te stanowiska są teraz obsadzane bez konkursu w trybie powołania spośród znajomych szefa urzędu. W tym bym upatrywał braku zainteresowania byciem urzędnikiem mianowanym. Takie obniżki opłat to pozorne ruchy, aby pokazać, że coś robimy, aby było lepiej – daje prof. Kiciński.
Etap legislacyjny
Projekt znajduje się w konsultacjach międzyresortowych