Uposażenia kandydatów do służby zawodowej nie będą już automatycznie wzrastać wraz z podwyżkami najniższej płacy w armii – zakłada projekt rozporządzenia przygotowanego przez Ministerstwo Obrony Narodowej (MON).
Obecnie wysokość żołdu osób przygotowujących się do bycia mundurowym jest określana procentowo na podstawie stawki najniższego uposażenia zasadniczego żołnierza zawodowego (szeregowego). MON przekonuje, że jego wzrost z 1400 zł brutto (w 2004 r.) do 3200 zł brutto (w 2018 r.) doprowadził do nieproporcjonalnie dużych zarobków w służbie kandydackiej. W ocenie resortu taki automatyzm jest krzywdzący wobec żołnierzy zawodowych.
Obecnie podchorążowie studium oficerskiego otrzymują miesięcznie 2560 zł netto, podchorążowie uczelni wojskowych – 1020–2560 zł, a kadeci szkół podoficerskich – 1120 zł. MON uważa, że takie uposażenie jest w pełni motywujące do służby i nie trzeba go znacząco podwyższać. Argumentuje, że w ciągu 10 lat ich płace wzrosły o 24 proc., co kosztowało budżet 34 mln zł.
Resort przekonuje, że jeśli rozporządzenie nie wejdzie w życie od 1 stycznia 2019 r., to wzrost wskaźnika wielokrotności kwoty bazowej z 3,20 na 3,63 dla żołnierzy zawodowych doprowadzi do kolejnych podwyżek żołdu kandydatów. Dlatego MON chce, by w miejsce procentowych odniesień do uposażenia zasadniczego szeregowych pojawiły się wartości kwotowe (zaokrąglone do 100 zł). Na przykład elewowi kształcącemu się w ośrodku szkolenia obecnie przysługuje 640 zł, a projekt podnosi je do 700 zł. Podwyższenie wszystkim kandydatom kształcącym się w szkołach wojskowych uposażeń do pełnych kwot będzie rocznie kosztowało budżet 4,8 mln zł.
Etap legislacyjny
Projekt w uzgodnieniach międzyresortowych