Kierowca w transporcie międzynarodowym, wykonując swoją pracę, nie będzie już w podróży służbowej. A na potrzeby ZUS czy fiskusa będzie traktowany jak pracownik delegowany. To najważniejsze zmiany z projektu nowelizacji ustawy o czasie pracy kierowców, do którego dotarł DGP.

I o ile ta pierwsza zmiana wychodzi naprzeciw oczekiwaniom branży, o tyle druga budzi spory niepokój. Jej skutkiem będzie bowiem znaczny wzrost kosztów pracy.

Tygodnik 9.02.2018 / DGP

Ustawodawca przymierza się do poważnych zmian w ustawie z 16 kwietnia 2004 r. o czasie pracy kierowców (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 1155 ze zm.; dalej: ustawa). Projekt nowelizacji, do którego dotarł DGP, został przygotowany przez Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa (dzisiaj: Ministerstwo Infrastruktury) już w połowie grudnia, a obecnie jest rozpatrywany w zespole trójstronnym ds. transportu drogowego Rady Dialogu Społecznego. Powodów do zmian jest co najmniej kilka. Z jednej strony zmuszają do tego wyrok Trybunału Konstytucyjnego i niestabilne orzecznictwo sądów powszechnych w sporach o ryczałty za noclegi, a z drugiej przepisy o płacy minimalnej w innych europejskich krajach.

Na rękę pracodawcom

W pierwszej kolejności do zmiany przepisów zobligował ustawodawcę już pod koniec 2016 r. Trybunał Konstytucyjny. W wyroku z 24 listopada 2016 r., o sygn. K 11/15 uznał wówczas za niezgodny z konstytucją art. 21a ustawy o czasie pracy kierowców, zgodnie z którym kierowcy w podróży służbowej przysługują należności na pokrycie kosztów związanych z wykonywaniem tego zadania służbowego, ustalane na zasadach określonych w art. 775 par. 3–5 kodeksu pracy.