Związki zawodowe i pracodawcy nie mogą się porozumieć w sprawie podwyżki najniższego wynagrodzenia. W przyszłym roku wyniesie ono albo 2080 zł, albo 2100 zł.
Wzrost płacy minimalnej / Dziennik Gazeta Prawna



Wszystko wskazuje na to, że wysokość przyszłorocznego minimalnego wynagrodzenia samodzielnie ustali rząd. Porozumienie z partnerami społecznymi w tej sprawie jest mało realne, bo dysproporcje między propozycjami pracodawców i związków zawodowych są w tym roku wyjątkowo duże. Projekt rozporządzenia resortu pracy zakładający podwyżkę do 2100 zł niczego w tej kwestii nie zmienił – pracodawcy nadal domagają się, aby przyszłoroczne minimum wyniosło 2050 zł, a związki obstają przy znacznie wyższych kwotach (OPZZ i FZZ – 2220 zł). Z tej perspektywy kwota 2100 zł nikogo nie usatysfakcjonuje, ale nawet i ona nie jest jeszcze przesądzona. Na razie to propozycja resortu pracy, który chce przekonać do niej cały rząd (ten ostatni wcześniej proponował kwotę 2080 zł). Zatem negocjacje w sprawie przyszłorocznej podwyżki – zarówno oficjalne, jak i te mniej formalne – wciąż trwają.
Wspólnym głosem
Cztery reprezentatywne organizacje pracodawców (Pracodawcy RP, Konfederacja Lewiatan, Business Centre Club i Związek Rzemiosła Polskiego) przedstawiły wspólne stanowisko do resortowego projektu. Zaproponowana przez zatrudniających kwota (wspomniane 2050 zł) nie ma szans na wprowadzenie – podwyżka nie może być niższa od tej przedstawionej przez rząd Radzie Dialogu Społecznego (a więc 2080 zł).
– W swojej opinii nie odnosiliśmy się do aktualnych etapów negocjacji podwyżki, lecz przedstawiliśmy wysokość płacy minimalnej, która byłaby racjonalna i zasadna. Kwotę 2050 zł proponowaliśmy od początku rozmów w sprawie przyszłorocznego minimum – podkreśla Jeremi Mordasewicz, ekspert Konfederacji Lewiatan.
Zatrudniający wskazali w stanowisku kilka nowych argumentów, które ich zdaniem przemawiają za wspomnianą propozycją. Podkreślają, że znacząca podwyżka minimalnego wynagrodzenia to nowy sposób na zasilanie finansów państwa kosztem firm (czyli rodzaj nowej daniny publicznej). Kwestionują też ocenę skutków regulacji, zarzucając jej wewnętrzną sprzeczność (w jednym punkcie zakłada ona, że podwyżka minimalnej płacy do 2100 zł nie wpłynie negatywnie na rynek pracy, a w innym – że część osób, które wcześniej nie pracowały, może mieć z tego powodu problemy ze znalezieniem etatu). Punktem spornym jest też kwestia zamówień publicznych. Pracodawcy tłumaczą, że rząd nie uwzględnia wzrostu kosztów, jakie podwyżka płacowego minimum wywołuje w przypadku umów już zawartych i realizowanych w ramach zamówień publicznych. Tradycyjnie zwracają też uwagę na wydajność pracy.
– Problemy ekonomiczne państw Europy Południowej wyniknęły z tego, że płace w tych krajach rosły szybciej niż produktywność. Podwyżka proponowana przez resort pracy, nie wspominając o kwotach sugerowanych przez związki zawodowe, też jest wyższa od wskaźnika wzrostu wydajności pracy – tłumaczy Jeremi Mordasewicz.
Za mało
Centrale związkowe nie przedstawiły wspólnej opinii do projektu rozporządzenia, ale oddzielnie postulują wyższe podwyżki od tych zaproponowanych przez rząd oraz pracodawców. OPZZ podkreśliło, że propozycja resortu pracy (wzrost minimalnej płacy o 100 zł, czyli 5 proc.) oznacza, że relacja najniższego wynagrodzenia do przeciętnej płacy poprawi się jedynie o 0,2 pkt proc. (z 47,1 proc. do 47,3 proc.).
– W przypadku propozycji pracodawców relacja ta byłaby nawet o 0,1 proc. mniejsza od tej osiągniętej w tym roku, czyli naruszałaby porozumienie z 2009 r., zgodnie z którym minimalna płaca ma osiągnąć pułap połowy przeciętnego wynagrodzenia – wyjaśnia Norbert Kusiak, dyrektor wydziału polityki gospodarczej i funduszy strukturalnych OPZZ.
Zdaniem związku sytuacja ekonomiczna i dobre informacje z rynku pracy (rekordowo niskie bezrobocie) uzasadniają wiekszą podwyżkę. Dlatego centrala podtrzymała swoją wcześniejszą propozycję, aby przyszłoroczne minimum płacowe wyniosło 2220 zł (wzrost o 11 proc.). Identyczne stanowisko zajęło Forum Związków Zawodowych (już wcześniej obie centrale wspólnie postulowały taką podwyżkę). Ponadto FZZ domaga się, aby rząd zabezpieczał dodatkowe środki na wynagrodzenia dla jednostek sfery budżetowej w związku z corocznym podwyższaniem najniższej płacy.
Bardziej koncyliacyjne stanowisko w sprawie zmian przedstawiła NSZZ „Solidarność”. Doceniła propozycje resortu jako zmierzające w dobrym kierunku, ale jednocześnie wskazała, że podwyżka w wysokości 100 zł jest niewystarczająca.
O tym, ile ostatecznie wyniesie przyszłoroczna płaca minimalna, zdecyduje rząd w rozporządzeniu, które musi wydać do 15 września.