Rząd nie odmrozi kwoty bazowej, od której wielokrotności naliczana jest pensja członków korpusu służby cywilnej. Związkowcy domagają się jednak 15 proc. podwyżek dla całej administracji.
Zatrudnienie i wynagrodzenie w służbie cywilnej / Dziennik Gazeta Prawna
Rada Ministrów przyjęła założenia makroekonomiczne do budżetu na 2018 r. Średnioroczny wskaźnik wzrostu wynagrodzeń w sferze budżetowej po raz kolejny pozostał na niezmienionym poziomie.
Rząd swoją decyzję tłumaczy m.in. koniecznością przestrzegania tzw. stabilizującej reguły wydatkowej oraz zapewnienia pieniędzy na projektowane działania (kontynuacja programu „Rodzina 500 plus”, modernizacja sił zbrojnych, obniżenie wieku emerytalnego). I przekonuje, że pozostawienie tego wskaźnika na niezmienionym poziomie nie wyklucza wzrostu wynagrodzeń indywidualnych.
Procenty rekompensaty
Urzędnicze związki zawodowe domagają się, aby odmrożono kwotę bazową. Ta wynosi 1873,84 zł brutto i nie była podwyższana od 2009 r. Jej wielokrotność decyduje o wysokości pensji zasadniczej danego urzędnika. Na przykład jeśli pracownik służby cywilnej otrzymuje wynagrodzenie na poziomie mnożnika 2,0, to jego pensja zasadnicza wynosi 3748 zł brutto. – Będziemy walczyć o wzrost kwoty bazowej o 15 proc. To częściowo zrekompensuje brak podwyżek dla wszystkich członków służby cywilnej od lat – mówi Robert Barabasz, szef Sekcji Krajowej Pracowników Administracji Rządowej i Samorządowej NSZZ „Solidarność”.
Jeśli rząd spełniłby postulaty związkowców, wyższe pensje otrzymaliby wszyscy, z automatu. A np. pracownik z mnożnikiem 2,0 dostałby 562 zł podwyżki. Koszt dla budżetu: 1,2 mld zł.
Za urzędnikami ma się ująć Dobrosław Dowiat-Urbański, szef służby cywilnej. Przyznaje: korpus służby cywilnej jest bardzo zróżnicowany pod względem poziomu wynagrodzeń. Są urzędy, w których jest on zadowalający i nawet pozwala im konkurować na rynku pracy i przyciągać pracowników o najwyższych kwalifikacjach. Ale są i takie, w których wynagrodzenia są wręcz zbliżone do płacy minimalnej.
– Jesteśmy na wstępnym etapie projektowania budżetu na przyszły rok. Priorytetem jest zwiększenie konkurencyjności wynagrodzeń w służbie cywilnej i poprawa sytuacji najmniej zarabiających członków korpusu. Zależy mi, aby profesjonalni i wysoko oceniani pracownicy byli należycie wynagradzani – mówi Dowiat-Urbański.
KPRM wskazuje, że w 2016 i 2017 r. udało się wygospodarować dodatkowe środki na podwyżki dla poszczególnych grup zatrudnionych w administracji państwowej. W zeszłym roku fundusz wynagrodzeń wzrósł o 6 proc., a w tym o 1,3 proc. (czyli o prognozowany wskaźnik inflacji).
Generalni za wzrostami
Dyrektorzy generalni również dostrzegają potrzebę zwiększenia funduszy na płace.
– Przeciętne miesięczne całkowite wynagrodzenie członka korpusu służby cywilnej wynosi 4864 zł brutto. To jest istotnym elementem ograniczającym naszą konkurencyjność na warszawskim rynku pracy. W ubiegłym roku rotacja wśród pracowników wyniosła 16 proc. – mówi Grzegorz Mroczek, dyrektor generalny Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego.
Podobnie twierdzi Radosław Brzózka, rzecznik prasowy wojewody lubelskiego: – Biorąc pod uwagę prestiż i zakres wykonywanych zadań, pracownicy korpusu nie są u nas dostatecznie wynagradzani – mówi. I dodaje, że jeśli się porówna ich pensje z tym, co zarabiają pracownicy samorządowi w urzędzie marszałkowskim w Lublinie, okaże się, że tamci otrzymują znacząco wyższe wynagrodzenia.
A zdaniem Tomasza Stube z Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego o tym, że powinni być opłacani lepiej, świadczą problemy z pozyskaniem wykwalifikowanych pracowników.
Korzyści dla nielicznych
Jak szefowie urzędów rozdysponowali tegoroczny wzrost funduszu wynagrodzeń o 1,3 proc.? Niektórzy całkowicie zrezygnowali z podwyższania pensji. Na przykład w resorcie spraw wewnętrznych i administracji podwyżki nie dostał nikt. W Ministerstwie Rozwoju Regionalnego – tylko nieliczni.
– Od początku 2017 r. podwyżki otrzymały 32 osoby, czyli ok. 2 proc. zatrudnionych członków korpusu służby cywilnej – mówi Aleksandra Serkowska z Ministerstwa Rozwoju. – Najniższa, dla stanowiska głównego specjalisty, wyniosła 94 zł, natomiast najwyższa – dla radcy ministra 937 zł – dodaje. W Ministerstwie Zdrowia tylko 5 proc. zatrudnionych mogło liczyć na podwyżki – najniższa wyniosła 75 zł, najwyższa 4,4 tys. zł i wiązała się z awansem na wyższe stanowisko.
Tylko pojedyncze osoby zarabiają więcej w Ministerstwie Rolnictwa. – Podwyżki otrzymało 3,4 proc. członków korpusu służby cywilnej. Najwyższa wyniosła 1873 zł brutto i dostały ją: osoba awansująca na stanowisko naczelnika wydziału i zajmująca stanowisko radcy prawnego. Najniższa to 187 zł brutto, trafiła do naczelników i głównego specjalisty – wylicza Iwona Chromiak z resortu rolnictwa.
Podobnie sytuacja wygląda w urzędach wojewódzkich.
– Nie było u nas podwyżek – potwierdza Adrian Mól, rzecznik prasowy wojewody kujawsko-pomorskiego. Inaczej postąpił dyrektor generalny Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego, który przyznał podwyżki 34 proc. osób zatrudnionych. Mogli oni liczyć na wzrost pensji od 40 do 700 zł miesięcznie.