Choć od wejścia w życie nowych przepisów, które zniosły dowolność przy zbiegu tytułów ubezpieczeń, minęło ponad 12 miesięcy, to płatnicy nadal mają wątpliwości, czy prawidłowo odprowadzają składki.
Błędy legislacyjne ustawodawcy, a także nieprawidłowa wykładnia ZUS spowodowały, że prowadzący szkolenia są zasypywani pytaniami dotyczącymi prawidłowego oskładkowania zleceń. Przedstawiamy sześć problemów, z którymi najczęściej borykają się przedsiębiorcy, a także podpowiadamy, jak można spróbować ich uniknąć.
Problem 1. Umowy z emerytami lub rencistami
Zleceniobiorcy posiadający prawo do emerytury lub renty to zwykli zleceniobiorcy – jednak z jednym wyjątkiem. Z art. 9 ust. 4a ustawy z 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 963 ze zm.; dalej: ustawa systemowa) wynika bowiem, że podlegają oni obowiązkowo ubezpieczeniom emerytalnemu i rentowym, jeżeli równocześnie nie pozostają w stosunku pracy. Do końca 2015 r. sprawa była oczywista – prawo do emerytury lub renty połączone z etatem (nawet ułamkowym) w innym zakładzie pracy znosiło obowiązek opłacania składek społecznych od umowy-zlecenia bez względu na kwotę wynagrodzenia ze stosunku pracy (nie trzeba było osiągać minimalnego wynagrodzenia).
Według ZUS sytuacja zmieniła się od 1 stycznia 2016 r. z uwagi na to, że do art. 9 ust. 4a dodano odwołanie do ust. 2c: „Osoby, o których mowa w art. 6 ust. 1 pkt 4, mające ustalone prawo do emerytury lub renty podlegają obowiązkowo ubezpieczeniom emerytalnemu i rentowym, jeżeli równocześnie nie pozostają w stosunku pracy, z zastrzeżeniem ust. 2c i 4b ustawy systemowej”, a ten wprowadził obowiązek osiągania co najmniej minimalnego wynagrodzenia za pracę.
Taka interpretacja narusza zasadę, że żaden przepis ani żadna jego część nie może być uznana za zbędną i podważa to ideę racjonalności ustawodawcy. Stosując ją otrzymujemy regulację wewnętrznie sprzeczną. Z jednaj bowiem strony w art. 9 ust. 4a ustawy systemowej sformułowanie „jeżeli równocześnie nie pozostają w stosunku pracy” znosi wymóg uzyskiwania minimalnego wynagrodzenia na etacie w innym zakładzie pracy, a – według ZUS – odesłanie do ust. 2c wprowadza go na nowo. W efekcie art. 9 ust. 4a ustawy systemowej staje się zbędny, co jest niedopuszczalne. Jedyna wykładnia, która przywraca sens regulacji, opiera się na logicznym założeniu, że emeryt (rencista) na etacie nie musi osiągać minimalnego wynagrodzenia, a jeżeli nie pozostaje w zatrudnieniu, to obowiązują go zwykłe zasady (musi wtedy z innego tytułu osiągać minimalne wynagrodzenie).
Powyższy problem dotyczy wyłącznie sytuacji, gdy zleceniobiorca łącznie spełnia następujące warunki:
1) ma ustalone prawo do emerytury lub renty,
2) pozostaje w zatrudnieniu w innym zakładzie pracy,
3) nie osiąga na etacie minimalnego wynagrodzenia (czyli jest zatrudniony na część etatu). [przykład 1]
Problem 2. Kilka umów z tym samym podmiotem
Kilka umów zawartych między tymi samymi podmiotami zawsze było zagadnieniem problematycznym. Z jednej strony składki powinny być płacone z pierwszej lub wybranej umowy (przy założeniu osiągnięcia minimalnego wynagrodzenia, czyli zasady 2000+). Z drugiej zawsze istniało ryzyko, że organ rentowy uzna, iż zawarcie dwóch umów miało na celu obejście prawa, a więc była to czynność nieważna.
Nieoczekiwanym bonusem związanym ze zmianą przepisów jest oficjalne stanowisko zamieszczone na stronie internetowej ZUS, zgodnie z którym umowy między tymi samymi podmiotami traktowane są tak samo jak umowy z różnymi podmiotami, pod warunkiem, że mają różny przedmiot. W praktyce oznacza to, że chcąc zawrzeć umowę na dużą kwotę, najlepiej byłoby wymyślić dwa różne przedmioty działalności i zawrzeć dwie umowy. [przykład 2]
Oznacza to wyjątkową wręcz możliwość optymalizacji składek. Przy dużym wynagrodzeniu zawarcie dwóch umów pozwoli uniknąć płacenia większości składek na ubezpieczenia społeczne.
Problem 3. Kontrakt zawarty z przedsiębiorcą
W przypadku umowy-zlecenia zawartej równolegle do działalności gospodarczej obowiązują zasady analogiczne jak w przypadku kilku umów-zleceń – składki płaci się z pierwszego lub wybranego tytułu z uwzględnieniem zasady 2000+. Prosta sytuacja dotyczy przedsiębiorców działających od co najmniej 2 lat. Płacą oni składki co najmniej od 60 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia, czyli od kwoty wyższej od 2000 zł. Tym samym umowy-zlecenia zawierane równolegle do działalności gospodarczej są obciążone jedynie PIT i składką zdrowotną.
Gorzej jest w przypadku nowych przedsiębiorców, którzy przez dwa lata mogą płacić składki od 30 proc. wynagrodzenia minimalnego. Preferencja ubezpieczeniowa może się więc okazać pułapką powodującą konieczność zapłaty dodatkowych składek. Aby nie płacić ich ze zlecenia zawieranego równolegle do działalności gospodarczej, nowy przedsiębiorca (przez pierwsze dwa lata) musiałby podnieść swoją podstawę wymiaru co najmniej do 2000 zł. Dobrym rozwiązaniem jest więc rozliczanie wszystkiego w ramach działalności gospodarczej. W ten sposób przedsiębiorca będzie zobowiązany do samodzielnego rozliczania składek, a tym samym jedynymi obowiązkami zleceniodawcy będzie zaksięgowanie faktury i dokonanie zapłaty.
Problem 4. Ustalenie statusu zleceniobiorcy
Ustawodawca obciążył płatników obowiązkiem zdobywania informacji spoza firmy, bo zlecenie/etat u innego przedsiębiorcy z odpowiednio wysokim wynagrodzeniem powoduje, że za zleceniobiorcę nie trzeba płacić składek. Problem tylko, jak to zrobić. Królują w tym zakresie oświadczenia zleceniobiorców, które, jak się okazuje, są wyjątkowo niewiarygodne. Część zleceniobiorców świadomie podaje nieprawdę, żeby ukryć, że działają także dla innych. Część nie ma najmniejszego pojęcia, co wypełnia. Trzecia grupa w końcu nieświadomie wprowadza w błąd. Są to zleceniobiorcy, którzy co prawda osiągają co najmniej 2000 zł miesięcznie z innej umowy-zlecenia, ale nie jest to wynagrodzenie miesięczne, tylko np. godzinowe, akordowe lub prowizyjne. W efekcie mogą się pojawić miesiące, w których zleceniobiorca nie osiągnie z innego zlecenia minimalnego wynagrodzenia.
Brak pewności odnośnie do statusu osoby wykonującej umowę-zlecenie powoduje, że nie wiadomo jak wypełniać obowiązki wobec ZUS, w tym przede wszystkim, jakie składki płacić. Pomocą nie będzie służyć także możliwość zadania pytania ZUS (ustawodawca wprowadził taką możliwość). Teoretycznie organ rentowy może powiedzieć nam, jak płacić składki z miesięcznym opóźnieniem (jest to pierwszy możliwy termin udzielenia odpowiedzi). W praktyce jednak na odpowiedź trzeba będzie czekać dużo dłużej. W efekcie pojawiły się dwie metody płacenia składek. Zwolennicy pierwszej z nich płacą je od każdej umowy-zlecenia, licząc, że może uda się chociaż część odzyskać, jeżeli byłyby zapłacone niepotrzebnie. Zwolennicy drugiej nie płacą, bazując na oświadczeniu zleceniobiorcy. To jednak może się skończyć, jeżeli oświadczenie okaże się niezgodne z rzeczywistością, zobowiązaniem płatnika do zapłaty zaległych składek.
Aby zwiększyć bezpieczeństwo, płatnicy często żądają zaświadczeń o wynagrodzeniach z innych zakładów pracy. Oznacza to jednak więcej obowiązków dla płatników, a poza tym bynajmniej nie likwiduje ryzyka.
Problem 5. Sposób zgłaszania do ubezpieczeń
Ustawodawca zmienił zasady oskładkowania umów-zleceń, ale w ślad za tym nie poszły zmiany w zakresie zgłaszania do ZUS. W efekcie zleceniobiorca może być zgłoszony:
1) do obowiązkowych ubezpieczeń społecznych i ubezpieczenia zdrowotnego,
2) do dobrowolnych ubezpieczeń społecznych i do ubezpieczenia zdrowotnego,
3) wyłącznie do ubezpieczenia zdrowotnego.
Taki sposób zgłaszania do ubezpieczeń powoduje, że nawet w przypadku chęci płacenia wszystkich składek może się okazać, iż zgłoszenie było dokonane nieprawidłowo (np. wskazane były ubezpieczenia obowiązkowe zamiast dobrowolnych). Tym samym w przypadku stwierdzenia nieprawidłowości należałoby skorygować zgłoszenie do składek, nawet jeśli nie będą korygowane kwoty składek.
Rozwiązaniem byłoby, gdyby zleceniobiorców po prostu zgłaszało się do ubezpieczeń, a rodzaj składek zależny był od sytuacji faktycznej.
Problem 6. Drogie zlecenie dla sędziego
Jedna z branż szczególnie znajduje się na celowniku ZUS. Chodzi o usługi szkoleniowe (edukacyjne). O ile jeszcze całkiem niedawno powszechnie tolerowane były umowy o dzieło na takie usługi, o tyle obecnie coraz częściej są one zastępowane umowami-zlecenia. Firmy szkoleniowe, szkoły i uczelnie wolą bowiem zawierać umowy-zlecenia niż ryzykować starcie z ZUS. Tym bardziej że sądy nie mogą się zdecydować i orzekają bardzo różnie w tym zakresie – raz dopuszczają umowy o dzieło na szkolenia, a raz nie.
Dodatkowo istotne jest, że zazwyczaj wykładowcy mają jakieś inne źródło utrzymania (np. etat lub działalność gospodarczą), a tym samym z tytułu zlecenia podlegają wyłącznie składce na ubezpieczenie zdrowotne. Większość tej składki jest przy tym odliczana od podatku, a więc nieistotna finansowo, a na dodatek jest ona opłacana przez zleceniobiorcę (pobierana z jego wynagrodzenia), a tym samym nie stanowi obciążenia płatnika.
Okazuje się jednak, że są dwie grupy zawodowe wyjęte spod prawa ubezpieczeniowego – chodzi o sędziów i prokuratorów. Nie podlegają oni składkom ZUS z tytułu wykonywania swoich zwykłych obowiązków, gdyż po skończonej karierze nie otrzymują emerytury, tylko uposażenie w stanie spoczynku. Nie występuje więc u nich zbieg tytułów ubezpieczeniowych, a w konsekwencji umowa-zlecenie okazuje się w ich przypadku bardzo droga. ⒸⓅ
PRZYKŁAD 1
Emeryt zapłaci podwójnie
Emeryt pracuje na 1/2 etatu i zarabia 1500 zł brutto. Zawiera dodatkowo dwie umowy-zlecenia – pierwszą na 500 zł, drugą na 1000 zł. Oczywiste jest, że z tytułu drugiej umowy nie musi już płacić składek społecznych (etat plus pierwsze zlecenie daje minimalne wynagrodzenie). Natomiast według ZUS należy płacić składki społeczne od pierwszego zlecenia, ale nie znajduje to uzasadnienia prawnego. Z przepisu wynika bowiem, że zleceniobiorca – emeryt (rencista) nie podlega składkom, jeżeli pozostaje równolegle w stosunku pracy (u innego pracodawcy).
PRZYKŁAD 2
Zdaniem ZUS optymalizacja jest możliwa
Strony ustaliły wynagrodzenie za wykonywane usługi w kwocie 10 000 zł miesięcznie. Aby zoptymalizować składki, strony zawarły dwie umowy – jedną na 2000 zł miesięcznie (społeczne, zdrowotna, PIT) w przedmiocie sprzątanie, oraz drugą na 8000 zł miesięcznie (wyłącznie zdrowotna i PIT) w przedmiocie usługi doradztwa gospodarczego.