Nowy pomysł resortu rodziny ma poprawić sytuację kobiet w ciąży. W praktyce zobowiąże je do dłuższej pracy, a w wielu przypadkach będą miały mniej praw niż pozostali pracownicy.
Więcej czasu spędzonego przed komputerem, ale z częstszymi przerwami. Takie jest główne założenie projektu rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie wykazu prac uciążliwych, niebezpiecznych lub szkodliwych dla zdrowia kobiet w ciąży lub karmiących dziecko piersią. Rzecz w tym, że przy okazji wprowadzenia nowych przepisów prawodawca pozbawi ciężarne uprawnień, które dotychczas przysługiwały wszystkim zatrudnionym na etat.
STAN NIEPATOLOGICZNY
Obecnie jest tak, że ciężarna może przepracować przy monitorze maksymalnie cztery godziny w ciągu doby. Przez pozostały czas – czyli co do zasady drugie cztery godziny – pracodawca może zlecić jej wykonywanie innych zadań, przy których patrzenie w monitor nie jest potrzebne. W praktyce często pracodawcy zwalniają kobiety w ciąży przed czasem do domu, przez co ich dniówka ogranicza się do czterech godzin.
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej proponuje istotną zmianę. Chce bowiem wprowadzić zasadę, że ciężarna może pracować przy monitorze aż przez osiem godzin dziennie, o ile pracodawca zapewni jej 15-minutową przerwę od pracy przy komputerze w każdej godzinie. Efekt? Spędzenie realnie sześć godzin w ciągu dnia przy monitorze, a pozostałych dwóch przy wykonywaniu innych zadań.
– Nie jest to idealne rozwiązanie, bo przecież w firmie nie zostanie postawiony budzik odmierzający 45 minut, ale na pewno lepsze niż obecnie stosowane – twierdzi Dorota Wolicka, wiceprezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Jej zdaniem na pochwałę zasługuje, że prawodawca szuka konsensusu pomiędzy potrzebami ciężarnych i pracodawców, szczególnie drobnych przedsiębiorców.
– Sama jestem kobietą i matką, ale nie popieram podejścia, zgodnie z którym ciąża jest stanem patologicznym i kobieta w niej się znajdująca wymaga specjalnej bańki ochronnej – twierdzi ekspertka. Jej zdaniem dodatkowo jednym z powodów dyskryminowania ciężarnych na rynku pracy może być właśnie to, że ustawodawca określa dla tej grupy zbyt wielkie przywileje.
ZAPOMNIANA PRZERWA
Przedstawiony do konsultacji projekt rozporządzenia zawiera istotny mankament – nie odnosi się w żaden sposób do występujących już w porządku prawnym przerw od pracy przy monitorach ekranowych. Otóż zgodnie z par. 7 rozporządzenia ministra pracy i polityki socjalnej z 1 grudnia 1998 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy na stanowiskach wyposażonych w monitory ekranowe (Dz.U. nr 148, poz. 973) pracodawca jest obowiązany zapewnić pracownikom:
- przemienne łączenie pracy związanej z obsługą monitora ekranowego z innymi rodzajami prac nieobciążającymi wzroku i wykonywanymi w innych pozycjach ciała – nie przekraczając godziny nieprzerwanej pracy przy obsłudze monitora, lub;
- co najmniej 5-minutową przerwę, wliczaną do czasu pracy, po każdej godzinie pracy przy obsłudze monitora ekranowego.
W praktyce stosowane jest to drugie rozwiązanie. Trudno bowiem znaleźć pracę, która by w żaden sposób nie angażowała narządu wzroku pracownika. Czyli zatrudnionemu po przepracowanej godzinie przysługuje 5-minutowa przerwa.
Gdy wejdą w życie nowe przepisy proponowane przez MRPiPS, z tego przywileju nie będą jednak mogły skorzystać kobiety w ciąży. One bowiem – zgodnie z projektem – nigdy nie będą pracowały nieprzerwanie przez godzinę przy monitorze. Po 45 minutach będą przecież musiały być skierowane do innej pracy. Efekt? Uprawnienie pracownicze zawarte w par. 7 ww. rozporządzenia dotyczącego bhp przy monitorach ekranowych nie obejmie tych, którym najbardziej by się przydało.
NIEZBĘDNA KOREKTA
Próbowaliśmy dowiedzieć się w resorcie rodziny, skąd pomysł pozbawienia ciężarnych prawa do co najmniej 5-minutowej przerwy w pracy. Okazuje się jednak, że zdaniem MRPiPS 5-minutowa przerwa od pracy będzie wliczana w przerwę 15-minutową. Rzecz w tym, że obie te przerwy dotyczą dwóch różnych kwestii. Ta 5-minutowa, jak wskazano w przepisach, jest przerwą od pracy. W praktyce pracownik może więc w jej trakcie rozmawiać przez prywatny telefon czy spać. Projektowana przerwa 15-minutowa jest zaś przerwą od pracy przy monitorze. Nic więc nie stoi na przeszkodzie, aby pracodawca zaangażował ciężarną pracownicę do innych zadań.
– Rzeczywiście brakuje jednoznacznego wskazania, że ciężarnej będzie przysługiwało co najmniej 5 minut przerwy od pracy w ogóle, by nie była w sytuacji gorszej niż każdy inny pracownik. Prawodawca powinien w tym zakresie zmodyfikować projekt – wskazuje radca prawny Katarzyna Dobkowska, partner w kancelarii Raczkowski Paruch, która generalnie ministerialny pomysł ocenia pozytwnie.
Nie brakuje jednak tych, którzy w działaniach resortu dostrzegają więcej zagrożeń niż korzyści. Co ciekawe, znaleźć takich bez trudu można w obozie rządzącym. Przykład? Tadeusz Cymański, wiceprezes klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości, nie podziela wskazań ministerstwa, że dłuższa praca przy komputerze z jednoczesną większą liczbą przerw zadziała na korzyść ciężarnych.
– Mam co do tego poważne wątpliwości. Tym bardziej gdy weźmiemy pod uwagę trudności w obliczaniu wszystkich przerw. Może się wówczas okazać, że od słusznej idei pomocy ciężarnym podążymy w kierunku rozwiązania gorszego dla ich zdrowia niż obecnie występujące – twierdzi poseł. Dodaje przy tym wprost: – Rzeczywiście prawodawca nie uwzględnił w swym projekcie kwestii innych przysługujących pracownikom przerw. Liczę, że w toku konsultacji doczekamy się poprawienia projektu przez ministerstwo. Jeśli jednak tak by się nie stało, zwrócę uwagę na wskazany przez DGP problem w toku prac sejmowych – zapewnia parlamentarzysta.
Trzeba bowiem uniknąć sytuacji, w której nowe rozwiązanie uderzyłoby w ciężarne. Tym bardziej że – jak słyszymy od części ekspertów – pogorszenie sytuacji w pracy mogłoby skłonić wiele z nich do ucieczki na chorobowe. Wtedy straciłyby wszyscy, z ich pracodawcami włącznie.
– Praktyka rzeczywiście pokazuje, że korzystanie przez kobiety w ciąży ze zwolnień jest zjawiskiem bardzo częstym. Nie sądzę jednak, by nowe przepisy tu cokolwiek zmieniły. To raczej zależy od kobiety: część chce ciążę wykorzystać po to, by zrobić sobie przerwę od pracy, ale wiele chce normalnie pracować, niezależnie od przywilejów – uważa mec. Katarzyna Dobkowska.

Stanowisko MRPiPS z 12 grudnia 2016 r.

W ust. 1 pkt 12 w części I załącznika do projektu rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie wykazu prac uciążliwych, niebezpiecznych lub szkodliwych dla zdrowia kobiet w ciąży lub karmiących dziecko piersią przewiduje się, że dla kobiet w ciąży będą wzbronione prace na stanowiskach z monitorami ekranowymi w łącznym czasie przekraczającym 8 godzin na dobę i 45 minut przy obsłudze monitora w każdej godzinie pracy. Oznacza to, że praca związana z obsługą monitora może być wykonywana przez te kobiety do 8 godzin na dobę, przy założeniu, że w każdej godzinie praca przy obsłudze monitora jest wykonywana tylko przez 45 minut. Tak więc po każdych 45 minutach pracy przy monitorze ekranowym – kobieta w ciąży powinna mieć zapewnione 15 minut przerwy od tej pracy, która to przerwa powinna być wykorzystana na inną pracę (nie związaną z obsługą monitora). Tak rozumiane przerwy wliczane będą do czasu pracy pracownicy w ciąży. Zgodnie z opinią Centralnego Instytutu Ochrony Pracy – Państwowego Instytutu Badawczego oraz Instytutu Medycyny Pracy w Łodzi obciążenie podczas pracy z komputerem wynika głównie z potrzeby długotrwałego utrzymywania przez kobietę w ciąży tej samej pozycji ciała. Wprowadzenie po każdych 45 minutach pracy 15-minutowej przerwy od pracy z monitorem, pozwalającej na zmianę pozycji w dowolny sposób minimalizuje obciążenie mięśniowo-szkieletowe powiązane z wykonywaniem tej pracy. Z powyższego względu przerwy nie mogą być kumulowane.

W myśl par. 7 rozporządzenia Ministra Pracy i Polityki Socjalnej z 1 grudnia 1998 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy na stanowiskach wyposażonych w monitory ekranowe (...) po każdej godzinie pracy przy obsłudze monitora ekranowego pracownik powinien być co najmniej na 5 minut odsunięty od pracy przy monitorze, wykonując w tym czasie inne czynności – nie powodujące obciążenia narządu wzroku i w innych pozycjach ciała. Jeśli zapewnienie tych innych czynności nie jest możliwe, pracownik powinien mieć zapewnioną co najmniej 5-minutową przerwę od pracy wliczaną do czasu pracy.

W związku ze szczególną uciążliwością pracy przy monitorze ekranowym dla kobiety w ciąży – w projektowanym rozporządzeniu (...) przewidziano korzystniejsze (niż przytoczone wyżej) przepisy dla kobiet w ciąży dotyczące dopuszczalnego czasu pracy przy monitorze ekranowym. W projekcie tego rozporządzenia przewiduje się mianowicie 15-minutową przerwę od pracy przy monitorze po każdych 45. minutach pracy przy monitorze. Zatem w przypadku zatrudniania przy obsłudze monitora ekranowego kobiet w ciąży przewidziane jest stosowanie (korzystniejszych dla nich) przepisów zawartych w projekcie. Dla pozostałych pracowników (w tym kobiet karmiących dziecko piersią) będą miały zastosowanie przepisy par. 7 ww. rozporządzenia Ministra Pracy i Polityki Socjalnej z 1 grudnia 1998 r.

Według nas jest czytelne, że jeżeli kobieta ciężarna w ciągu 15 minut nie ma pracy, którą mogłaby bez szkody wykonywać, to będzie zwolniona z obowiązku wykonywania pracy. Jest to zgodne z art. 179 par. 1 kodeksu pracy: „Pracodawca zatrudniający pracownicę w ciąży lub karmiącą dziecko piersią przy pracy (...) wzbronionej takiej pracownicy bez względu na stopień narażenia na czynniki szkodliwe dla zdrowia lub niebezpieczne, jest obowiązany przenieść pracownicę do innej pracy, a jeżeli jest to niemożliwe, zwolnić ją na czas niezbędny z obowiązku świadczenia pracy”. Projekt jest obecnie na etapie konsultacji, więc jeżeli przepis dotyczący omawianej kwestii budzi wątpliwości, to rozważymy jego doprecyzowanie.

OPINIA EKSPERTA

Anna Wolańska, pełnomocnik ds. kobiet NSZZ „Solidarność”

Zaproponowane rozwiązanie jest niekorzystne dla kobiet w ciąży. Od dawna obserwujemy tendencję, że kobiety na rynku pracy są karane za sam fakt bycia matką. Wiele mówi się o niżu demograficznym, programach typu 500 plus, a jednocześnie powszechnie dyskryminuje się przyszłe matki. Zamiast wprowadzać kolejne restrykcje, powinno się stworzyć takie instrumenty, które wyeliminują niechęć pracodawców do zatrudniania kobiet w wieku rozrodczym.
Zaproponowane rozwiązania ograniczają prawa kobiet i można je uznać za słuszne tylko pod warunkiem, że ich celem jest zamknięcie kobiety na stałe w domu. Wyjaśnienia pracodawców, że kobiety nagminnie chodzą na zwolnienia lekarskie, będąc w ciąży, są nie na miejscu. Przecież to jest stan, w którym można czuć się lepiej lub gorzej. Jeśli kobieta ma siłę pracować, to po prostu to robi. Jeśli jej stan sprawia, że wykonywanie pracy jest bardzo utrudnione, to nic dziwnego, że szuka ona możliwości pójścia na zwolnienie.
Rozumiem argumenty pracodawców, którzy chcą mieć pracowniczkę dyspozycyjną i w pełni zaangażowaną, ale ten pracodawca zapomina, że wszystkie kobiety będą traktowane tak samo surowo, jak te, które on zatrudnia. Duże wątpliwości budzi również to, że ciężarne będą traktowane gorzej niż normalni pracownicy. Bo nikt nie organizuje pięciu minut odrębnej pracy, za to bez problemu znajdzie zadania do wykonania dla kobiety ciężarnej na piętnaście minut co godzinę. A to oznacza prawie 8 godzin nieustannej pracy dla osoby w stanie chronionym.