Pani Ewa wpłaciła zaliczkę na roczny kurs językowy, a następnie pierwszą ratę. W międzyczasie znalazła się w szpitalu i nie mogła uczęszczać na zajęcia. Mimo to szkoła wymaga od niej opłacenia całości. Czy rzeczywiście musi to zrobić
Nie. Wiele szkół w umowach z kursantami umieszcza zapis o obowiązku zapłaty za kurs, nawet jeśli z zajęć zrezygnują, również z przyczyn losowych. Nasza czytelniczka też mogła podpisać taką umowę, nawet nieświadomie. Na szczęście pani Ewa – nawet jeśli tak uczyniła – płacić nie musi. Zgodnie z kodeksem cywilnym nie ma obowiązku płacenia za usługę lub świadczenie, które nie zostały dostarczone w całości lub części.
Naturalnie o takiej rezygnacji trzeba powiadomić szkołę językową. Na piśmie, aby mieć dowód w ręku (list napisany e-mailem lub wysłany pocztą ze zwrotnym potwierdzeniem odbioru, aby druga strona nie mogła twierdzić, że go nie otrzymała). Co zaś do zapisu w umowie wymagającego opłat nawet w razie wypadków losowych, są one niedozwolone. Zamiast nich powinien się znaleźć zapis, na jakich warunkach klient może zrezygnować z zajęć, określający okres wypowiedzenia (np. 1 miesiąc).
A także, w jaki sposób ma to zrobić. Konieczna jest również informacja, że szkoła zwróci zapłaconą wcześniej kwotę (jeśli była to zaliczka lub opłata za cały kurs z góry) pomniejszoną o cenę zajęć, w których klient uczestniczył. Zatem w tym przypadku nie pani Ewa powinna płacić szkole, lecz wręcz dostać od niej zwrot kosztów, jeśli pierwsza rata obejmowała choć częściowo zajęcia, w których z przyczyn losowych nie uczestniczyła. Takie uprawnienia przysługują nie tylko wtedy, gdy powodem rezygnacji są nieprzewidziane wypadki. Kurs po prostu może nie spełniać oczekiwań i wtedy też można zrezygnować bez ponoszenia kosztów.
Podstawa prawna
Wyrok Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów z 5 stycznia 2009 r., sygn. akt XVII Amc 12/08. Art. 3853 pkt 12 ustawy z 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (Dz.U. z 2014 r. poz. 121).