Zakupy w sklepach tradycyjnych i internetowych będą bezpieczniejsze. Musimy poznać wszystkie istotne informacje. Łatwiej też zwrócimy towar
W pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia, 25 grudnia 2014 r., wchodzą w życie przepisy określane często jako rewolucyjne dla e-handlu, dla sprzedawców i ich klientów. Mowa o ustawie o prawach konsumenta (Dz.U. z 2014 r., poz. 827). Przywraca ona pojęcie rękojmi. Koniec z powtarzającymi się wiele razy naprawami lub wymianą produktu na taki, o którym wiadomo, że i tak się popsuje. Przy drugiej usterce klient będzie mógł odstąpić od umowy, czyli zwrócić towar i zażądać oddania pieniędzy. I to przez dwa lata. Warunek będzie jeden – wada musi być istotna.
Bez ukrytych kosztów
Największe zmiany dotyczą jednak handlu internetowego. Najczęściej zwraca się uwagę na wydłużenie terminu zwrotu towaru kupionego w sieci, a tak naprawdę czasu, jaki ma klient na odstąpienie od umowy zawartej przez internet. Rzeczywiście zamiast 10 dni będzie teraz 14, jednak najistotniejsze będą nowe, rozbudowane obowiązki informacyjne. Chodzi o to, by klient zawierający umowę na odległość, był świadom wszystkich wiążących się z tym konsekwencji. Dlatego katalog informacji, które trzeba mu przedstawić przed zawarciem umowy, został rozbudowany z 7 do 21 punktów.
Szczególnie istotny jest obowiązek rzetelnego informowania o wysokości zapłaty. Nie wystarczy sama cena, ale konieczne są też wszystkie dodatkowe koszty związane zarówno z dostawą towaru, jak i stosowanymi środkami porozumiewania się. Klient powinien wiedzieć o wszystkich opłatach. Jeśli jakieś nie zostaną mu przedstawione, nie będzie ich musiał ponosić. Co więcej, gdy nie potwierdzi, że wiedział o odpłatnym charakterze umowy, to nie zostanie ona zawarta. Jeśli zaś zamówienie złoży za pomocą przycisku na stronie internetowej, musi na nim widnieć napis: „zamówienie z obowiązkiem zapłaty”.
Grzywna za brak danych
O tym jak ustawodawca polski i unijny traktują obowiązki informacyjne sprzedawców, świadczyć mogą dodatkowe sankcje nałożone nowymi przepisami. Zatajenie informacji, a nawet ich niepełne udzielenie, będzie wykroczeniem (dodany art. 139b kodeksu wykroczeń), podlegającym karze grzywny. Klient zarówno tradycyjnego jak i internetowego sklepu, który nie otrzyma kompletu wymaganych prawem danych, będzie mógł domagać się ścigania sprzedawcy. Wystarczy więc, że przedsiębiorca nie wyjaśni, jak wygląda procedura składania reklamacji, lub nie wskaże sposobu kontaktowania się z konsumentem, a ten będzie mógł zgłosić to wykroczenie policji lub prokuratorowi.
Niedopełnienie obowiązków informacyjnych może być karane także dzisiaj przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, ale wtedy, gdy narusza zbiorowy interes konsumentów. Teraz grzywna będzie grozić przy jednostkowym naruszeniu.
Obowiązki informacyjne nie będą miały zastosowania jedynie przy drobnych umowach życia codziennego wykonywanych natychmiast po ich zawarciu. Klient kupujący np. mleko i bułki nie będzie musiał otrzymywać kompletu wskazanych w przepisach danych, ale ten nabywający odkurzacz albo tablet już tak.

Już przy drugiej reklamacji będziemy mogli zażądać zwrotu pieniędzy

Chcesz dowiedzieć się więcej? Sprawdź specjalny dodatek Dziennika Gazety Prawnej o nowej ustawie konsumenckiej, a w nim:

- Konsument musi wiedzieć, że będzie płacił

- Przejrzystość w e-handlu to podstawa udanych zakupów

- Sprzedawca ma oddać pieniądze nawet po roku

- Nowe zasady reklamacji są korzystniejsze dla klientów

- Uprawnienia e-klienta bez żadnych wątpliwości