Profesor Irena Lipowicz, rzecznik praw obywatelskich, ma zastrzeżenia do postanowień umowy stosowanej przez jedną ze spółek działających na rynku finansowym. Nie podobają jej się zapisy wymuszające na konsumencie złożenie oświadczenia, na mocy którego godzi się on na publikację swoich danych w prasie, mediach i miejscu wybranym przez spółkę. Co więcej, po złożeniu takiego oświadczenia spółka zyskiwała prawo do poinformowania rodziny i domowników klienta o tym, że naruszył on postanowienia umowy.

„W ocenie rzecznika celem tego rodzaju postanowień może być wywoływanie poczucia lęku i zagrożenia (...), jak również zmuszenie do spełniania określonych obowiązków w sposób przekraczający uprawnienia wierzyciela” – pisze prof. Lipowicz.
Jak wyjaśnia, przetwarzanie danych przez administratora jest dopuszczalne, o ile cele, jakie chce on osiągnąć, są usprawiedliwione i zgodne z prawem. „Nie jest więc możliwe uznanie oznaczonych celów za usprawiedliwione, gdy są one ukierunkowane na osiągnięcie rezultatu sprzecznego z prawem, zasadami współżycia społecznego oraz dobrymi obyczajami” – twierdzi RPO. Dlatego też wystąpiła w tej sprawie m.in. do generalnego inspektora ochrony danych osobowych. Ten stwierdził, że „zgoda na przetwarzanie danych osobowych powinna być udzielana dobrowolnie”. GIODO nie podoba się więc umieszczanie klauzuli zgody np. w treści umowy, gdyż w ten sposób zgoda wyrażana jest automatycznie (poprzez podpisanie umowy).
Taka odpowiedź nie usatysfakcjonowała jednak Ireny Lipowicz. Zapowiedziała, że podejmie dalsze czynności w tej sprawie.