Dostęp do sieci komórkowej czy internetowej stał się dziś na tyle powszechny, że każda przerwa w dostawie usług może powodować realne straty. Miesiąc temu opisywaliśmy np. awarię internetu mobilnego Orange w stolicy, przez co część taksówkarzy nie mogła otrzymywać zleceń od swoich central. Zgodnie z art. 105 ust. 2 prawa telekomunikacyjnego (Dz.U. z 2004 r. nr 171, poz. 1800 ze zm.) odpowiedzialność odszkodowawcza telekomu uzależniona jest od czasu trwania awarii. Odszkodowanie nie przysługuje, jeśli czas awarii nie przekracza 36 godz. w okresie rozliczeniowym.

Ale, jak się okazuje, nie jest to takie oczywiste.
– Przepis ten odnosi się do przedsiębiorcy wyznaczonego, świadczącego usługi powszechne. Do 8 maja 2011 r. była nim Telekomunikacja Polska SA. Odkąd decyzja prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej wygasła i w Polsce nie ma przedsiębiorcy wyznaczonego, nie można już tych przepisów stosować – uważa Roman Brózda, rzecznik konsumentów z Aleksandrowa Kujawskiego. I wskazuje na ogólne reguły odszkodowawcze.
– Podstawą odpowiedzialności będzie przepis art. 471 kodeksu cywilnego. Nie ma więc raczej znaczenia długość awarii. Albo jest świadczenie, albo nie. Każda przerwa w świadczeniu usługi powinna ważyć na wysokości opłaty abonamentowej: jeśli nie ma świadczenia przez 100 proc. czasu, to opłata także nie powinna być pobierana w 100 proc. – przekonuje Roman Brózda.
Podobnie uważa adwokat Michał Mąka z kancelarii Kaczor Klimczyk Pucher Wypiór.
– Przedsiębiorca telekomunikacyjny odpowiada za niewykonanie lub nienależyte wykonanie usługi telekomunikacyjnej na zasadach ogólnych (w szczególności art. 471 i następne k.c.). Oczywiście należy pamiętać, że umowy zawierane z klientami czy też regulaminy mogą, w zakresie dopuszczalnym prawem, ograniczać odpowiedzialność przedsiębiorcy. Tego rodzaju klauzule w przypadku konsumentów powinny być jednakże rozpatrywane pod kątem ich abuzywności – uważa mec. Mąka.
A skoro k.c. nie uzależnia roszczeń od ograniczeń czasowych, to zdaniem rzecznika konsumentów wystarczy wykazać, że do awarii doszło, określić wysokość szkody (może nawet przekraczać wartość abonamentu) oraz przedstawić związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy awarią a szkodą.
– W przypadku nienależytego wykonania umowy, to przedsiębiorca musi udowodnić, że awaria nastąpiła z przyczyn nieleżących po jego stronie – przypomina Roman Brózda.
Wojciech Jabczyński, rzecznik Orange, zapewnia, że przepisy k.c. są stosowane zarówno przy rozstrzyganiu kwestii dotyczących roszczeń za przerwę w dostępie do sieci, jak i podczas formułowania umów.
– W części z nich zawarte są postanowienia uprawniające klienta do dochodzenia roszczeń właśnie na podstawie przepisów k.c., np. jeśli szkoda przewyższa wysokość kary wskazanej w regulaminie. Ustawą podstawową jest jednak dla każdego przedsiębiorcy telekomunikacyjnego – Prawo telekomunikacyjne – przypomina Jabczyński.
Ustawa zobowiązuje dostawcę do określenia w umowie (lub regulaminie) zakresu odpowiedzialności z tytułu niewykonania lub nienależytego wykonania umowy, wysokości odszkodowania oraz zasady i terminu jego wypłaty.
– Należy jednocześnie wskazać, że nie jest nieprawidłowe określenie kary w sposób wskazany w przepisach prawa telekomunikacyjnego i odnoszący się do usługi powszechnej (jeśli awaria nie trwała dłużej niż 36 godz. – przyp. red.). Rozwiązania te są stosowane od lat przez większość przedsiębiorców telekomunikacyjnych i nigdy nie były kwestionowane – twierdzi Jabczyński.