Konsumenci coraz częściej padają ofiarą pozornych pośredników w sieci. Jest jednak i dobra informacja: sądy stają po stronie klientów
Roszczenia kupującego / Dziennik Gazeta Prawna
Handlujący na aukcjach internetowych wprowadzają kupujących w błąd, zamieszczając swoje oferty w działach sprzedaży – tak jakby byli sprzedawcami – lub nieprecyzyjnie formułując warunki umów. Problem pojawia się w momencie, gdy kupujący chce zareklamować produkt. Okazuje się, że pośrednik odpowiada tylko za to, do czego się zobowiązał – za dostarczenie towaru. Konsument, który był przekonany, że zawarł umowę sprzedaży, jest odsyłany do sprzedawcy, który często w takich sytuacjach działa z zagranicy.
– W ciągu ostatnich lat stopniowo napływały do nas skargi w tej sprawie, dlatego zdecydowaliśmy się wydać ostrzeżenie – wyjaśnia Michał Herde, prawnik z Federacji Konsumentów.

De facto umowa sprzedaży

Federacja Konsumentów zauważyła, że zazwyczaj w ofercie jest dość jasno zaznaczone, jaki ma ona charakter – dotyczy pośrednictwa lub udzielenia pełnomocnictwa do zakupu w imieniu zawierającego umowę. Wątpliwe może być natomiast to, czy wprowadzeniem w błąd nie jest zamieszczenie takiej oferty w dziale sprzedaży. Jest to bowiem wyraźna sugestia dla konsumenta, z jakim typem umowy ma do czynienia. Może być to jednym z dowodów w razie procesu sądowego.
– W praktyce takich ofert występuje dość dużo. Na portalu aukcyjnym zamieszczone jest ogłoszenie, które sugeruje, że jest to oferta sprzedaży. Kiedy konsument kupuje jakąś ruchomość, np. samochód, i zostaje wprowadzony w błąd, bo okazuje się, że oferta dotyczyła jedynie pośrednictwa, może żądać ustalenia, że de facto jest to umowa sprzedaży i forsować uprawnienia z rękojmi umowy kupna-sprzedaży czy też gwarancji – tłumaczy Przemysław Kral, adwokat z Kancelarii Przemysław Kral.
Również zdaniem innych ekspertów większość tak skonstruowanych umów to tak naprawdę umowy sprzedaży.
– O tym, że jest to umowa sprzedaży, może świadczyć to, że często pośrednicy wystawiają fakturę. Kwota na niej naniesiona stanowi różnicę pomiędzy ceną zakupu poniesioną przez tego pośrednika wraz z opłatami celnymi a ceną finalną sprzedaży. W mojej opinii w praktyce jest spora szansa, by uznać ją za umowę sprzedaży – argumentuje mecenas Kral.
Federacja Konsumentów zauważyła, że oferty dotyczą często towarów sprowadzanych z innych kontynentów. Europejskie Centrum Konsumenckie również zwróciło uwagę na problemy z takimi transakcjami.
– W jednym z regulaminów portali pośredniczących przy takich zakupach dopatrzyliśmy się zapisu, który można uznać za klauzulę niedozwoloną. Stanowi on, że w przypadku przesyłek spoza UE obowiązuje prawo kraju, z którego pochodzi przesyłka. Złamana jest więc zasada europejskiego prawa zobowiązań, która w transakcjach transgranicznych gwarantuje konsumentom zapewnienie standardu ochrony obowiązującego w ich krajach. Tymczasem przesądzenie stosowania prawa kraju przedsiębiorcy (z którego pochodzi produkt), np. Hongkongu, nie daje ochrony na odpowiednim poziomie – tłumaczy Piotr Stańczak, dyrektor Europejskiego Centrum Konsumenckiego.

Dochodzenie praw

W przypadku pośrednictwa powinien być wskazany podmiot, który faktycznie jest sprzedawcą. To właśnie od niego możemy domagać się realizacji przysługujących uprawnień z tytułu gwarancji czy reklamacji.
– Należy przede wszystkim sprawdzić, czy dany portal aukcyjny przewiduje możliwość handlowania pośrednictwem, czyli zamieszczania ogłoszeń innych niż dotyczące sprzedaży – radzi mecenas Kral.
Aby móc dochodzić swoich praw, trzeba sprawdzić, jaki jest status prawny danego pośrednika. Dotyczy to sytuacji, w których oferent reklamuje się jako pośrednik, a jednocześnie zachowuje się jak sprzedawca. Szczególnie gdy nabywa własność sprzedawanych towarów albo prowadzi działalność samodzielnie.
– Wówczas można byłoby mówić o pozornym pośredniku, który powinien być traktowany jak sprzedawca i wobec którego konsument powinien mieć możliwość realizacji uprawnień z tytułu gwarancji i rękojmi, na zasadach identycznych jak wobec sprzedawcy – podpowiada Jarosław Fidala z Kancelarii Prawnej Schampera, Dubis, Zając i Wspólnicy.
– Jeżeli jednak się uzna, że była to umowa pośrednictwa, to niestety mamy mniej możliwości. Ale możemy dochodzić swoich praw np. z tytułu umowy-zlecenia. Wszystko zależy od konkretnej sprawy – wskazuje mecenas Kral.
Herde tłumaczy, że aby odpowiadać z tytułu gwarancji, trzeba się do tego samodzielnie zobowiązać.
– Gwarancja, która obowiązuje np. w USA, niekoniecznie jest ważna na terenie Unii Europejskiej. Konsument może więc jej wcale nie nabyć w stosunku do przedstawiciela gwaranta w Polsce – mówi Herde.
Nawet gdy uprawnienia nabędziemy, możemy mieć trudności z odesłaniem towaru na czas ze względu na znaczną odległość. Wiążą się z tym również opłaty, które przekraczają wysokością te, które w analogicznej sytuacji konsument poniósłby na terenie kraju czy innych państw Unii Europejskiej. Zdarza się, że zwrot towaru jest droższy niż sam produkt, a procedura odzyskania pieniędzy czasochłonna i konsument woli zrezygnować ze skorzystania z reklamacji.

Pozorni pośrednicy

W obecnie obowiązującym prawie nie ma przepisów regulujących pośrednictwo w sprzedaży. Jednak poszczególne ustawy mogą wskazywać na możliwość zawierania umów na wykonanie takiej usługi. Pośrednik to podmiot, którego nie obciążają prawne ryzyka wynikające z umowy sprzedaży.
– Przykładem jest tu agent, który zgodnie z przepisami kodeksu cywilnego (art. 758 i następne) działa na podstawie umowy agencyjnej zawieranej z dającym zlecenie sprzedawcą. Ma on za zadanie stworzyć odpowiednie warunki do sprzedaży towarów, względnie doprowadzić do sprzedaży towarów pomiędzy dającym zlecenie sprzedawcą a odbiorcą końcowym – tłumaczy Fidala.
Innym przykładem mogą być serwisy zakupów grupowych. Problematykę ich charakteru prawnego analizował Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
– Serwis zakupów grupowych działa jako pośrednik pomiędzy konsumentem a sprzedawcą. Odpowiada zatem za należyte funkcjonowanie serwisu, w szczególności wygenerowanie i przesłanie kuponu. Ponosi również odpowiedzialność za prawidłowość opisu oferty zamieszczonej w serwisie zakupów grupowych – jego zgodność ze stanem rzeczywistym – podkreśla Fidala.
Z kolei z tytułu nienależytego wykonania zobowiązania odpowiada już sprzedawca, który w ramach takiego serwisu udostępnił swoją ofertę.

149 zł za bezpłatny kosz słodyczy? Coraz więcej naciągniętych >>

Sądy po stronie klientów

– Kilkukrotnie w swojej praktyce spotkałem się z tego typu problemem. Osoby pośredniczące tłumaczyły się, że nie odpowiadają za towar z tytułu reklamacji, ponieważ nie są stroną umowy kupna-sprzedaży. W wielu przypadkach sąd uznawał jednak, że jest wręcz przeciwnie. I że tego typu oferta zamieszczona na portalu aukcyjnym jest ofertą wprowadzającą w błąd. Wszelkie sporne kwestie w tym przypadku są rozpatrywane na korzyść konsumenta – przekonuje mecenas Kral.
Konsumenci, którzy zostali wprowadzeni w błąd tego typu praktykami, mogą się zwrócić do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów z zawiadomieniem o podejrzeniu naruszania przez pośrednika zbiorowych interesów konsumentów. Organ ten może, w razie stwierdzenia praktyk niezgodnych z prawem, nałożyć na przedsiębiorcę karę wynoszącą 10 proc. jego przychodów.
– Konsumenci, aby uchronić się przed niekorzystnymi konsekwencjami zawierania tego typu umów, powinni przede wszystkim uważnie czytać ich warunki, szczególnie jeśli znajdują się w nich odesłania do regulaminu albo kiedy cena towaru jest nadzwyczaj atrakcyjna – ostrzega Herde.

Pośrednika nie obciążają prawne ryzyka wynikające z umowy sprzedaży