Rezygnować i płacić karę organizatorowi wesela czy bawić się bez gości? – zastanawiają się coraz częściej narzeczeni. Wszystko przez to, że choć można już organizować imprezy na 150 osób, goście nie chcą brać w nich udziału, bo obawiają się koronawirusa - donosi poniedziałkowa "Rzeczpospolita".

Według gazety na portalach ślubnych jest obecnie pełno ogłoszeń typu: "Odstąpię termin wesela w sierpniu", "Oddam salę za darmo". Dziennik pisze, że organizatorzy wesel nie chcą przesuwać imprez na inny termin. Nie godzą się też na rozwiązanie umowy, a jeśli już – żądają zapłaty wysokich kar.

"Przed poluzowaniem obostrzeń każda para młoda, niezależnie od wielkości wesela, mogła się powołać na niemożność świadczenia umowy przez drugą stronę, co dawało jej podstawę do renegocjacji umowy w zakresie przesunięcia terminu imprezy lub rezygnacji z niej. Restaurator nie mógł bronić się twierdzeniem, że jest gotowy na organizację wesela" - powiedział "Rz" adwokat Hubert Maciąg.

Obecnie jednak przepisy umożliwiają realizację wesela do 150 gości. "W przypadku gdy brak jest w umowie zapisów o sile wyższej, każdą sytuację należy przeanalizować indywidualnie. W przypadku gdy wesele planowane było na większą liczbę gości, państwo młodzi będą uprawnieni do przełożenia bądź rezygnacji z wesela. Jeżeli jednak liczba gości wynosi do 150 osób, żądanie przesunięcia terminu wesela czy rezygnacji z niego z uwagi na siłę wyższą może okazać się nieuprawnione" - zauważył Maciąg.

Jeśli przedsiębiorca gotowy jest do wywiązania się z organizacji wesela, a narzeczeni obawiają się, że pomimo takiej możliwości weselnicy nie stawią się na uroczystości, jedyne, co można zrobić, to renegocjować warunki umowy - radzą rozmówcy gazety.