Człowiek jest z natury istotą leniwą. O tej prostej prawdzie nikogo chyba przekonywać nie trzeba. Warto jednak zauważyć, że coraz częściej na tym naszym lenistwie w najprostszych, pobocznych z naszego punktu widzenia sprawach żerują mniejsze i większe rynkowe drapieżniki.
Marek Kutarba, z-ca redaktora naczelnego
Chyba prawie każdy z nas doświadczył tego na własnej skórze. Czy był to SMS z „ciekawą” ofertą, z której zrezygnować można było tylko przez odesłanie prostego „nie”, czy też „korzystna” oferta bankowa, przed której przyjęciem ratowało nas tylko odesłanie zrzeczenia się przyznanych „przywilejów”. Ale nie tylko firmy wykorzystują naszą słabość do niezawracania sobie głowy zbędnymi utrudnieniami.
Podobnie postępują co większe organizacje pożytku publicznego. W ich przypadku patent też jest prosty. Z lenistwa, żeby nie liczyć swojego rocznego rozliczenia podatkowego na piechotę, ci, którzy PIT składają sami, korzystają z odpowiednich programów komputerowych. To duże ułatwienie. Jest jednak z nimi pewien kłopot. Otóż warunkiem bezpłatnego korzystania z większości z nich jest od kilku lat przekazanie 1 proc. podatku na rzecz organizacji pożytku publicznego. I niby bardzo dobrze. Sam, od kiedy tylko taka możliwość jest, chętnie robię z podatku lepszy pożytek, niż zrobiłoby moim zdaniem państwo.
Problem jednak w tym, że w tym roku według autorów programów (niezależnie od tego, który bym wybrał) wolno mi wspierać tylko tych, którzy są na liście wbudowanej w program. To niekoniecznie te organizacje, które chciałbym swoim podatkiem wesprzeć, chociaż niewątpliwie prowadzą równie pożyteczną działalność jak ta, którą wybrałem. Mimo licznych starań tej wybranej nie udało mi się w programie wpisać.
I tu zwyciężyło moje wrodzone, gatunkowe lenistwo. Wpisałem organizację z listy. Mogłem co prawda przepisać wyliczenia z programu i wypełnić zeznanie ręcznie, wpisując organizację, którą chcę. Ale przecież z tym tyle zachodu... no właśnie. Tylko że w ten sposób już zawsze będzie tak, że z setek milionów złotych, którymi co roku wspieramy pożytek publiczny, większość zgarniać będą organizacyjne tuzy, te, które dzięki naszym pieniądzom stać na to, by płacić za obecność w programach. A przecież nie o to chyba w tym wszystkim chodzi.