Minister finansów dał za wygraną. Potwierdził, że paliwa kupionego przez pracodawcę nie trzeba traktować jako dodatkowego świadczenia z pracy i potrącać od niego zaliczki na PIT.

Słowem, wartość benzyny mieści się już w zryczałtowanym przychodzie pracownika, wynoszącym 250 zł lub 400 zł miesięcznie (zależnie od pojemności silnika auta).

Tak samo orzekały sądy, ale dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej pozostawał nieugięty. Teraz, po ukazaniu się interpretacji ogólnej MF, będzie musiał zmienić wykładnię.

Przychód doliczany pracownikowi do pensji w związku z korzystaniem ze służbowego auta do celów prywatnych zawiera już w sobie wartość paliwa – potwierdził minister finansów w interpretacji ogólnej.

Słowem, paliwa kupionego przez pracodawcę nie trzeba traktować jako dodatkowego świadczenia ze stosunku pracy i potrącać od niego zaliczki na PIT. To dobra wiadomość dla zatrudnionych. Kończy ciągnące się w tej sprawie od prawie sześciu lat spory z fiskusem.
Chodzi o art. 12 ust. 2a ustawy o PIT, który określa wartość zryczałtowanego przychodu pracowników z tytułu korzystania do celów prywatnych ze służbowego samochodu.
Wysokość tego przychodu zależy od pojemności silnika. Gdy wynosi ona do 1600 cm sześc., to pracownik ma doliczany przychód 250 zł miesięcznie, przy większej pojemności – 400 zł.
Fiskus od początku, czyli od 2015 r. twierdził, że kwoty te nie obejmują kosztu kupionego przez firmę paliwa. Pracodawca powinien więc niezależnie od tego doliczyć wartość benzyny do przychodu i odprowadzić zaliczkę na PIT.
Skarbówka nie zmieniła zdania nawet, gdy sądy zaczęły wydawać odmienne wyroki, a z czasem ukształtowała się jednolita, korzystna dla podatników linia orzecznicza. Nadal wykładnia dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej była odmienna, czego przykładem niedawne interpretacje – z 11 września 2020 r. (sygn. 0112-KDIL2-1.4011.552.2020.2.KF) i z 26 sierpnia 2020 r. (sygn. 0112-KDIL2-1.4011.540.2020.1.KF).
Dyrektor KIS odstępował od swojego stanowiska tylko wtedy, gdy w sprawie zapadł wyrok (patrz. interpretacja z 19 marca 2020 r., sygn. 3063-ILPB1-1.4511.364.2016.9.TW).
Teraz, po ukazaniu się interpretacji ogólnej, będzie musiał systemowo zmienić swoje podejście. Minister finansów nawiązał w niej do jednolitej linii orzeczniczej Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Przykładowo w wyroku z 19 lipca 2019 r. (sygn. akt II FSK 2050/17) NSA stwierdził, że skoro ustawodawca określił przychód ryczałtowo, bez rozbicia na poszczególne koszty zwykłej eksploatacji auta, to z kwot 250 zł i 400 zł nie wyłączył wydatków na paliwo. Nie użył bowiem zwrotu „z wyłączeniem” czy „z wyjątkiem”, jak zrobił to w innych przepisach.
Tak samo NSA orzekł m.in. 2 lipca 2019 r. (sygn. akt II FSK 2481/17), 28 maja 2019 r. (sygn. akt II FSK 1583/17), 28 września 2018 r. (sygn. akt II FSK 2654/16).
W interpretacji ogólnej minister potwierdził więc, że ryczałt obejmuje ponoszone przez pracodawcę koszty związane z utrzymaniem i ogólnym użytkowaniem samochodu, takie jak: paliwo, ubezpieczenie, wymiana opon, bieżące naprawy, okresowe przeglądy.
Zastrzegł natomiast, że inaczej jest z opłatami parkingowymi oraz opłatami za przejazdy autostradą. Te – jak stwierdził – nie mogą być uznawane za świadczenia objęte ryczałtem, o którym mowa w art. 12 ust. 2a ustawy PIT.
– Ustawodawca wskazał bowiem wyraźnie, że chodzi o świadczenie związane z wykorzystaniem samochodu służbowego (czyli z oddaniem do używania – bezpłatnie – dla celów prywatnych), a nie wszelkimi pochodnymi kosztami związanymi z podróżą samochodem udostępnionym do wykorzystywania w celach prywatnych – wyjaśnił minister.

Interpretacja ogólna ministra finansów z 11 września 2020 r. w sprawie zryczałtowanego przychodu pracownika związanego z wykorzystywaniem samochodu służbowego do celów prywatnych, nr DD3.8201.1.2020