Opóźnienia w płatnościach to zmora niejednej polskiej firmy. W ich likwidacji ma pomóc preferencja w podatkach dochodowych. W praktyce najwięcej zyska na niej sam budżet państwa.
Ulga na złe długi w PIT/CIT i VAT / DGP
Nowe przepisy wejdą w życie już za dwa miesiące. Przewidują ulgę na złe długi. Taka preferencja jest już od lat w VAT, teraz ma być także w PIT i CIT.
Jeśli nabywca nie ureguluje faktury w ciągu 90 dni od umówionego terminu, to będzie musiał zwiększyć swój przychód. Czyli zapłaci więcej podatku. Natomiast sprzedawca zmniejszy podstawę opodatkowania i w efekcie odda fiskusowi mniej.
Skarbówka wyjdzie na zero, ale tylko przy założeniu, że kupujący wcześniej zaliczy wydatek do podatkowych kosztów. Jeśli tego nie zrobi, to i tak będzie musiał zwiększyć przychody. Tak wynika z nowych przepisów. Potwierdziło to również Ministerstwo Finansów w odpowiedzi na pytania DGP.
– To oznacza, że największym „beneficjentem” nowej ulgi w PIT i CIT będzie fiskus. Zyska bowiem podwójnie – komentuje Małgorzata Samborska, doradca podatkowy i dyrektor w Grant Thornton.
Ekspertka wyjaśnia, skąd te „zyski”. Po pierwsze, jeśli nabywca z własnej woli nie zaliczy wydatku do podatkowych kosztów, to nie zmniejszy swojego przychodu. Zapłaci więc większy podatek dochodowy.
Potem, gdy minie 90 dni i dłużnik nadal nie zapłaci za towar (lub usługę), będzie musiał znów zwiększyć swoje przychody. Nakażą mu to już nowe przepisy.
Fiskus zarobi więc dwukrotnie. Mało tego, może zyskać po raz trzeci – jeśli wierzyciel, czyli sprzedawca, nie skorzysta z ulgi na złe długi. Bo dla niego będzie to tylko prawo, nie obowiązek.
Część ekspertów nie zgadza się z tym, jak ministerstwo interpretuje nowe przepisy.
Już raz rząd i Sejm (poprzedniej kadencji) próbowały walczyć z zatorami płatniczymi za pomocą przepisów podatkowych. Zrobiły to na tyle nieudolnie, że zamiast przeciwdziałać zatorom, przyczyniły się do jeszcze większych problemów. Trzeba było śledzić każdy wydatek i zastanawiać się, czy już korygować koszty, czy jeszcze nie. Po trzech latach tamto rozwiązanie zostało uchylone.
Kto nie zapłaci sprzedawcy w ciągu 90 dni, będzie musiał zwiększyć przychody do opodatkowania. I to niezależnie od tego, czy wcześniej zaliczy wydatek do kosztów, czy tego nie zrobi
Tak wynika z nowych przepisów i tak je należy interpretować – potwierdziło Ministerstwo Finansów w odpowiedzi na pytania DGP.
– Stanowisko MF oznacza, że największym „beneficjentem” nowej ulgi będzie fiskus. Zyska bowiem podwójnie – komentuje Małgorzata Samborska, doradca podatkowy i dyrektor w Grant Thornton.
Innej interpretacji nowych przepisów nie wyklucza Dominik Szczygieł, radca prawny, doradca podatkowy z MSDS Tax Szczotka Szczygieł. Jego zdaniem przepisy są niejasne.

Co się zmieni

Chodzi o ulgę na złe długi w PIT i CIT, która zacznie obowiązywać już za dwa miesiące, od 1 stycznia 2020 r. Została zapisana w ustawie z 19 lipca 2019 r. o zmianie niektórych ustaw w celu ograniczenia zatorów płatniczych (Dz.U. z 2019 r. poz. 1649).
Dziś ulga na złe długi jest tylko w VAT.
Celem nowego rozwiązania ma być – jak wskazuje nazwa ustawy – walka z zatorami płatniczymi. W praktyce – jeśli idzie o nową ulgę w PIT i CIT – efekt będzie fiskalny.
Nowa ulga pojawi się w art. 26i ustawy o PIT oraz art. 18f ustawy o CIT. Oba przepisy są analogiczne. Przewidują, że wierzyciel będzie mógł pomniejszyć podstawę opodatkowania o kwotę wierzytelności, jeżeli nie zostanie ona uregulowana lub zbyta w jakiejkolwiek formie w ciągu 90 dni od dnia upływu terminu jej płatności określonego w umowie lub na fakturze (rachunku).
Natomiast dłużnik, który nie opłaci faktury w ciągu 90 dni, będzie musiał zwiększyć u siebie podstawę opodatkowania. Będzie to robić w zeznaniu składanym za rok, w którym minie 90 dni od upływu umówionego terminu zapłaty.

Model idealny

Nowe przepisy nie będą stwarzały problemu z ich interpretacją, jeśli dłużnik zaliczy wydatek do podatkowych kosztów, a następnie – z powodu braku zapłaty – będzie musiał zwiększyć u siebie przychód. W efekcie „wyzeruje” to, co odliczył.
Podobnie, tyle że na odwrót, postąpi wierzyciel. Najpierw w miesiącu wystawienia faktury wykaże przychód i zapłaci od niego podatek, a później, gdy w ciągu 90 dni nie dostanie zapłaty od kontrahenta, zmniejszy podstawę opodatkowania, czyli odzyska z budżetu państwa to, co już wpłacił.

Gdy nie było kosztu

W praktyce jednak nowe przepisy budzą wątpliwości. Ich źródłem jest art. 26i ust. 9 ustawy o PIT i analogiczny art. 18f ust. 9 ustawy o CIT. Wynika z nich (w pewnym uproszczeniu), że przepisy o uldze będą stosowane, jeżeli przynajmniej u jednej ze stron transakcji określa się przychody lub koszty, bez względu na termin ich ujęcia w tych przychodach lub kosztach uzyskania przychodów.
Co to oznacza? Jeśli podatnik nie zapłaci np. za środek trwały, to będzie musiał stosować nowe przepisy, nawet jeżeli nie rozpocznie amortyzacji bądź nie zaliczy wydatku bezpośrednio do kosztów uzyskania przychodu. Tak wynika z odpowiedzi MF na pytania DGP.
„Ustawodawca nie wprowadził zastrzeżenia w stosowaniu rzeczonych przepisów do sytuacji, gdy podatnik rozpoznał koszty podatkowe z tego tytułu bądź nie. Istotny jest tylko brak płatności zobowiązania wynikającego z transakcji handlowej po upływie 90 dni od dnia wymagalności” – wyjaśnił resort.

Trzy zyski fiskusa

Skutki tego rozwiązania tłumaczy na przykładzie Małgorzata Samborska.
PRZYKŁAD
Przedsiębiorca będzie miał, licząc od początku roku, 3 mln zł przychodu. Następnie kupi środki trwałe za 1 mln zł. Wydatku nie zaliczy do kosztów uzyskania przychodów (ani bezpośrednio, ani w formie odpisów amortyzacyjnych), ale też nie zapłaci za zakup.
Po upływie 90 dni przedsiębiorca będzie musiał – zgodnie z nowymi przepisami i stanowiskiem MF – zapłacić podatek dochodowy od 4 mln zł. Będzie to wynikać z tego, że skoro przedsiębiorca:
• nie zaliczył wydatku do podatkowych kosztów, to jego dochód jest równy przychodowi i wynosi 3 mln zł; tu kryje się pierwszy „zysk” fiskusa;
• nie zapłacił dostawcy w ciągu 90 dni, to będzie musiał zwiększyć podstawę opodatkowania, czyli przychód, o 1 mln zł; tu kryje się drugi „zysk” skarbówki.
Możliwy jest też trzeci „zysk” fiskusa – gdy wierzyciel nie skorzysta ze swojego prawa i nie skoryguje (obniży) swojej podstawy opodatkowania. Wierzyciel, w przeciwieństwie do dłużnika, nie ma bowiem obowiązku korzystania z ulgi na złe długi.
– Budżet państwa może więc jedynie zyskać na nowej uldze na złe długi. Podatnicy niekoniecznie – komentuje Małgorzata Samborska.

Zaliczana, nie zaliczona

Wykładnia ministerstwa budzi jednak wątpliwości innych ekspertów.
– Proste rozumienie treści art. 18f ust. 1 i ust. 9 ustawy o CIT może prowadzić do takiego poglądu, jaki przedstawiło MF. Uważam jednak, że jest to zbyt powierzchowne spojrzenie – komentuje Dominik Szczygieł, radca prawny, doradca podatkowy z MSDS Tax Szczotka Szczygieł.
Jego zdaniem, jeżeli podatnik nie zaliczy wydatku do podatkowych kosztów (ani bezpośrednio, ani poprzez amortyzację), a zarazem nie zapłaci dostawcy, to nie będzie musiał po 90 dniach podwyższać podstawy opodatkowania. Skąd taka wykładnia?
– Wynika to z brzmienia art. 26i ust. 1 pkt 2 ustawy o PIT oraz art. 18f ust. 1 pkt 2 ustawy o CIT. W przepisach tych wyraźnie się wskazuje, że podstawa opodatkowania podlega zwiększeniu o wartość zobowiązania „zaliczaną do kosztów uzyskania przychodów”. Ustawa mówi więc o wartości „zaliczanej”, a nie „zaliczalnej” lub „podlegającej zaliczeniu”. W tym kontekście zapisy art. 26i ust. 9 PIT oraz art. 18f ust. 9 CIT mają charakter jedynie techniczny – uważa Dominik Szczygieł.
Podkreśla także, że u wierzyciela przychód (należny) powstaje z mocy prawa, natomiast po drugiej stronie koszt powstaje, dopiero gdy taka jest wola dłużnika (wyrażona w postaci odpowiednich zapisów księgowych). Słowem, koszt podatkowy powstaje, jeśli podatnik chce skorzystać z prawa do zaliczenia wydatku do kosztów.
– Dlatego z punktu widzenia dłużnika nie ma znaczenia, czy dany wydatek podlega zaliczeniu do kosztów uzyskania przychodów. Znaczenie ma wyłącznie to, czy dłużnik takiego zaliczenia faktycznie dokonał mimo braku zapłaty – uważa Dominik Szczygieł.

Koszmar z korektami?

Małgorzata Samborska potwierdza, że nowe przepisy są nieprecyzyjne. Jej zdaniem jednak, nawet gdyby przyjąć, iż mówimy wyłącznie o kwotach „zaliczonych do kosztów uzyskania przychodu”, to wcale nie rozwiązuje to problemu. Oznacza bowiem powtórkę z korekty kosztów, jaką narzucono ustawą z 16 listopada 2012 r. o redukcji niektórych obciążeń administracyjnych w gospodarce. Weszła ona w życie 1 stycznia 2013 r., a już trzy lata później została uchylona.
Sam ustawodawca, uchylając przepisy o korekcie kosztów, wskazał, że rozwiązanie to nie tylko nie doprowadziło do likwidacji zatorów płatniczych, ale wiązało się też z „dodatkowymi obowiązkami o charakterze instrumentalnym, generując dodatkowe koszty dla przedsiębiorców”.
– Takie samo podejście teraz – że dłużnik na podstawie nowej ulgi na złe długi musi wyrzucić z kosztów wyłącznie to, co do nich zaliczył – oznaczałoby obowiązek śledzenia, które kwoty z faktur stały się już kosztem uzyskania przychodów, a które jeszcze nie – wskazuje ekspertka.
Dodaje, że oznaczałoby to ogromne utrudnienia np. w działalności produkcyjnej, gdzie mówimy o surowcach do produkcji czy o składnikach majątku znajdujących się w magazynach.

Życie wyprzedza prawo

– Z jednej strony nowa ulga na złe długi jest słuszna, bo łagodzi sytuacje, w których podatnik musi rozpoznać przychód, mimo że nie otrzymał należnej mu kwoty, i stanowi rodzaj nacisku dla niesolidnych dłużników, którzy kredytują się kosztem wierzycieli – mówi Małgorzata Samborska.
Z drugiej strony – dodaje – w praktyce sytuacje mogą być bardzo różne, gdy dłużnik wpadnie w przejściowe problemy finansowe albo np. gdy trwa spór co do kwoty i nabywca zwyczajnie nie akceptuje faktury, wybierając np. drogę sądową.
– Ustawodawca tych kwestii w ogóle nie reguluje – zauważa Samborska.
Odpowiedź MF na pytania DGP
Zgodnie z nowym art. 18f ust. 9 ustawy o CIT, w przypadku gdy podatnik nie reguluje zobowiązania wynikającego z transakcji handlowej, wynikającej z zakupu środka trwałego, to nawet jeżeli jeszcze nie rozpoczął on amortyzacji tego środka bądź nie rozpoznał wydatku jako kosztu uzyskania przychodu w kalkulacji podatku dochodowego od osób prawnych na zasadach ogólnych, to takie zobowiązanie wchodzi w reżim prawny przepisów dotyczących ograniczania zatorów płatniczych. W związku z powyższym podatnik obowiązany jest stosować wszystkie normy prawne zawarte w nowym przepisie art. 18f ustawy o CIT (dotyczy to również zaliczek). Ustawodawca nie wprowadził bowiem zastrzeżenia w stosowaniu rzeczonych przepisów do sytuacji, gdy podatnik rozpoznał koszty podatkowe z tego tytułu bądź nie. Istotny jest tylko brak płatności zobowiązania wynikającego z transakcji handlowej po upływnie 90 dni od dnia wymagalności vide art. 18f ust. 11 ustawy o CIT.
Ulga na złe długi w PIT/CIT i VAT
Dłużnik, który nie opłaci faktury, będzie musiał zwiększyć podstawę opodatkowania w zeznaniu składanym za rok, w którym minie 90 dni od umówionego terminu zapłaty