„Zerowy PIT ma powstrzymać emigrację, chcemy, aby młodzi ludzie zostawali w Polsce. Chcemy zapewnić im realne warunki do pracy” - mówił Kaczyński podczas jednej z Konwencji Prawa i Sprawiedliwości w Rzeszowie. Czy rzeczywiście tak będzie?
Program ma objąć młodych do 26 roku życia. Chodzi zarówno o etatowców, jak i tych zatrudnionych na tzw. śmieciówce. W zapowiedziach zerowego podatku dochodowego od osób fizycznych nie było jednak mowy o osobach prowadzących własną działalność. Ma być za to próg dochodowy dla osób, do których adresowany jest program. Z podatku zwolnione mają być wyłącznie te osoby, których miesięczne zarobki „na rękę” nie przekroczą – jak donoszą media - 7 tysięcy złotych.
„Jeżeli młody człowiek zarabia bardzo dużo, to dla niego zapewne ministerstwo finansów przygotuje jakiś pułap. Ale powiedzmy sobie szczerze, ilu młodych ludzi do 26 roku życia zarabia 7 tys. zł na rękę, naprawdę niewiele" - odparł premier dla PAP.
Zważywszy na dane GUS, zgodnie z którymi przeciętne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw nie przekracza 5 tysięcy złotych, nie jest to znacząca bariera dla młodych.
Mniejsze koszty zatrudnienia i aktywizacja zawodowa
Jak zauważają eksperci, pozytywnym następstwem wdrożenia programu może być aktywizacja zawodowa i zmniejszenie kosztów także dla pracodawców.
„Zaletą proponowanego rozwiązania jest fakt, że jest ono przewidziane dla osób aktywnych zawodowo. Zwolnienie może być więc zachętą dla młodych ludzi do podjęcia zatrudnienia. Jednocześnie, z punktu widzenia pracodawcy, zwolnienie z PIT zmniejsza koszty pracy. Można więc zakładać, że szanse młodych ludzi, którzy chcą wejść na rynek pracy, poprawią się. Oczywiście pewna wątpliwość – jak zwykle przy podobnych przepisach – dotyczy tego, czy ta forma wsparcia trafi do najbardziej potrzebujących. W tym kontekście korzystniejszym rozwiązaniem wydaje się zwiększenie kwoty wolnej od podatku dla wszystkich podatników, bez względu na ich wiek”- komentuje Paweł Fałkowski, partner, doradca podatkowy w ALTO.
Zwolnienie dla nielicznych?
O powodzeniu programu zdecydować może jednak demografia. Z danych GUS z 2018 roku wynika, że osób urodzonych między 1993 a 2001 rokiem tj. potencjalnych beneficjentów programu jest 3,7 mln. Według stanu na koniec listopada 2017 roku, 1,3 mln z tych osób nadal się uczy. Jaką grupę obejmie zatem program „Bez PIT dla młodych” – pytamy Ministerstwo Finansów. Dowiadujemy się jedynie, że szczegółowe dane pojawią się wraz z upublicznieniem projektu.
Bogaty budżet, ale jeszcze nie teraz
Michał Dworczyk, minister w KPRM, podczas konwencji PiS zapewnił, ze budżet udźwignie to zobowiązanie. „Przez ostatnie 3 lata usprawniło się funkcjonowanie państwa, a dzięki reformom Prawa i Sprawiedliwości system podatkowy został uszczelniony. Budżet państwa jest gotowy, żeby sfinansować Nową Piątkę PiS” – mówił minister. Choć dokładnych wyliczeń jeszcze nie ma, PiS informuje, że koszty zwolnienia młodych z PIT można oszacować na 2-3 mld rocznie. Kwestia sfinansowania nie tylko programu „bez PIT dla młodych” ale całego pakietu obietnic partii stała się przedmiotem wielu interpelacji i zapytań poselskich. Wiceminister Tomasz Robaczyński w odpowiedzi na jedną z nich zaznaczył, że zmiany proponowane przez PiS należy rozpatrywać nie tylko w kontekście wydatków, ale także dochodów budżetowych (odpowiedź na interpelację nr 30008 posłanki Pauliny Hennig-Kloski w sprawie nowych wydatków budżetowych na rok 2019 na programy społeczne).
Nieznany jest zatem termin wejścia w życie proponowanego rozwiązania. Jak tłumaczy wiceminister Robaczyński w odpowiedzi na interpelację, wynika to z konieczności przeprowadzenia konsultacji ws. projektu. Jak zaznacza ekspert z ALTO, zapowiedź zerowego podatku dla młodych nie jest nierealnym pomysłem pod względem budżetowym.
- Jeśli chodzi o koszt proponowanego rozwiązania dla budżetu, to należy pamiętać, że młodzi ludzie zarabiają przeciętnie mniej niż ogół społeczeństwa. Można więc śmiało założyć, że rozwiązanie to z nie jest najbardziej kosztowną propozycją spośród tych, które pojawią się w okresie przed wyborami” – komentuje Paweł Fałkowski, Partner, Doradca podatkowy w ALTO.