Samorząd nie może pozwolić, by incydenty, których dopuszczają się pojedynczy adwokaci, kładły się cieniem na wizerunku całej grupy zawodowej.

Burzę w mediach społecznościowych środowiska prawniczego wywołał niedawny wypadek z udziałem jednego z adwokatów izby łódzkiej. Ze wstępnych ustaleń organów ścigania wynika, że to prowadzony przez niego samochód zjechał na przeciwległy pas, co doprowadziło do zderzenia czołowego z prawidłowo jadącym pojazdem. W wyniku wypadku dwie kobiety poniosły śmierć. Adwokat dzień po zdarzeniu umieścił w mediach społecznościowych nagranie, w którym stwierdził, że była to konfrontacja (jego) bezpiecznego samochodu z „trumną na kółkach” i m.in. dlatego te kobiety zginęły, a „niektórzy są zadowoleni, bo kupili sobie auto za 3 tys. zł”. Jego reakcja została odebrana jako zrzucanie winy na ofiary. Niektórzy komentujący przypominali wcześniej publikowane przez adwokata zdjęcia i filmy, na których widać m.in. jak jedzie on z prędkością ponad 150 km/h, a na desce rozdzielczej palą się kontrolki wskazujące na problemy z silnikiem i niskie ciśnienie w oponach.
– Jeśli ktoś zamiast żalu okazuje arogancką butę, uzasadniając, że ofiara sama sobie jest winna, to u większości ludzi budzi to odruch sprzeciwu, bo taka postawa jest moralnie odrażająca. Szczególnie nieakceptowalne jest, gdy w tak niewłaściwy sposób postępuje adwokat w sprawie, w którą jest osobiście zamieszany – komentuje Jerzy Naumann, specjalista z zakresu etyki adwokackiej i sędzia sądu dyscyplinarnego przy ORA Warszawa.
Gdy o adwokacie zrobiło się głośno, internauci dotarli także do jego zdjęć, na których widać było liczne tatuaże. Komentujący zastanawiali się, czy taki image – zwłaszcza promowany w mediach społecznościowych – sam w sobie nie narusza godności zawodu, gdyż kojarzy im się bardziej ze środowiskiem przestępczym niż prawniczym. – Nie uważam, że nawet duża liczba tatuaży podważa zaufanie do adwokata. Rzecz gusty, ale nie etyki. – odpowiada Łukasz Chojniak, były rzecznik dyscyplinarny ORA w Warszawie.
Tej samej nocy adwokat opublikował oświadczenie, w którym przeprosił za swoje wypowiedzi, wskazując, że użył niewłaściwych słów pod wpływem emocji. Przeprosiny adresowane były zarówno do rodzin ofiar, jak i wszystkich, których te wypowiedzi uraziły, zbulwersowały i oburzyły. Zapewnił też, że jego zamiarem nigdy nie było zrzucanie winy za spowodowanie tego wypadku na ofiary poruszające się samochodem starszej generacji. Złożył kondolencje i zapewnił, że modli się za ofiary wypadku. Dodał przy tym, że oczekuje na oficjalne ustalenia śledztwa.
Oburzenia internautów nie można było opanować lakonicznym oświadczeniem. Krytyczne, ale także nienawistne komentarze wylały się nie tylko na samego adwokata (strona jego kancelarii została wręcz zbombardowana negatywnymi opiniami i niskimi ocenami), ale i na grupę zawodową. Łódzka izba zareagowała szybko i stanowczo – do wypadku doszło w niedzielę, a w środę ORA wydała oświadczenie, w którym stanowczo potępiła słowa adwokata, odcięła się od nich i poinformowała o wszczęciu postępowania dyscyplinarnego.
Ta reakcja, choć zapewne uspokoiła część komentujących, wywołała pewną konsternację wśród samych adwokatów. W grupach dyskusyjnych na Facebooku niektórzy wskazywali, że izba powinna powstrzymać się w takiej sytuacji od oceniania i potępiania przed zakończeniem śledztwa i postępowania dyscyplinarnego. Wskazywano nawet, że organy samorządu powinny zaoferować jakąś formę wsparcia, choćby komunikacyjnego, w sytuacji, która jest trudna także dla samego adwokata. Palestra znalazła się więc między młotem a kowadłem – potępienie mecenasa mogło tworzyć wrażenie, że samorząd nie stoi po stronie swoich członków, z kolei zbyt powściągliwa reakcja rodziłaby podejrzenia, że jest to instytucja, która kryje swoich.
Postępowania w toku
– Rzecznik dyscyplinarny poinformował Okręgową Radę Adwokacką w Łodzi o wszczęciu postępowania w sprawie dwóch czynów dyscyplinarnych oraz o gromadzeniu dowodów pozwalających na wyjaśnienie całokształtu okoliczności niniejszej sprawy – mówi adw. Anna Mrożewska, rzecznik prasowy ORA w Łodzi. Dodaje też, że dziekan łódzkiej izby zaprosił mecenasa na spotkanie, jednak nie doszło do niego z uwagi na stan zdrowia adwokata. Z tych samych przyczyn nie było dotąd możliwe przesłuchanie go w ramach postępowania dyscyplinarnego.
W wywiadzie na łamach DGP dziekan łódzkiej ORA zapowiedział też, że wszystkie wcześniejsze wpisy adwokata zostaną przeanalizowane pod kątem naruszenia zasad etyki. Najwyraźniej rzecznik dyscyplinarny zaczął bardziej uważnie obserwować internetową aktywność mecenasa, gdyż jak poinformowała Anna Mrożewska, 7 października 2021 r. postanowił wszcząć postępowanie w sprawie zamieszczenia na portalu Twitter mogącego naruszyć godność zawodu i poderwać zaufanie do zawodu adwokata nagrania wykonania utworu słowno-muzycznego.
Z wypowiedzi chcących zachować anonimowość członków izby wynika, że działania tego adwokata – zarówno jeśli chodzi o dobór klientów, jak i relacje z sądami – już wcześniej budziły wątpliwości. Jednak były wieloletni dziekan łódzkiej ORA Jarosław Zdzisław Szymański stwierdza, iż nie pamięta, by w przeszłości wpływały do niego skargi, a jeśli takie były, to przekazał je do pionu dyscyplinarnego. Rzecznik prasowa nie wskazała jednak, by w przeszłości przeciw temu adwokatowi toczyły się postępowania dyscyplinarne.
Interes adwokatury
Zdaniem mec. Justyny Mazur, przewodniczącej komisji ds. wizerunku przy Naczelnej Radzie Adwokackiej, ORA w Łodzi podjęła ze wszech miar słuszne kroki. – W mojej ocenie nie mogła pozostać obojętna na słowa i skutki wypowiedzi pana mecenasa. Wolność słowa adwokackiego jest antycypacją idei wolności słowa, ale podlega ona ograniczeniom. Wszelkie wypowiedzi, które mogłyby poderwać zaufanie do zawodu lub byłyby nieetyczne, mogą stanowić delikt dyscyplinarny – dodaje.
Przewodnicząca komisji etyki wskazuje też, że organy adwokatury mają obowiązek dbać o jej interes. – Nie może być tak, żeby zostały pozbawione możliwości inicjowania postępowań dyscyplinarnych. W tym konkretnym przypadku pomimo głosów oburzenia niektórych kolegów jednoznacznie stwierdzam, że decyzje ORA w Łodzi wynikają z dbałości o dobro adwokatury jako wspólnoty, a także każdego adwokata. Ta decyzja wzmacnia nas wewnętrznie. Jesteśmy zawodem zaufania publicznego i nasze zachowanie powinno cechować się wyższymi standardami kultury niż przeciętne – dodaje mec. Mazur.
W podobnym duchu sprawę komentuje też Jerzy Naumann. – Słusznie wymaga się od adwokatów, aby legitymowali się wrażliwością na drugiego człowieka i właściwie reagowali na ludzkie nieszczęście, także w życiu prywatnym – tłumaczy ekspert. – W przypadku adwokatów oczekujemy wyższego niż przeciętny standardu moralnego m.in. dlatego, że zawód ten powołany jest do niesienia potrzebującym pomocy prawnej. Ktoś, kto takiego standardu nie reprezentuje, nie nadaje się do adwokackiej profesji.
Działania samorządu jako słuszne ocenia też Sebastian Hejnowski, założyciel agencji doradztwa komunikacyjnego SEC Newgate, specjalista od wizerunku m.in. w branży prawniczej.
– To dobrze, że ORA w Łodzi nie chowa głowy w piasek. Jeżeli ktoś uważa, że powinno być inaczej, to w istocie zapomina, w jakich czasach żyjemy– tłumaczy ekspert. – Ważnym zadaniem izby jest dbanie o wizerunek zawodu adwokata, a ten od lat jest nadszarpnięty. Nie można pozwolić, by takie incydenty kładły się cieniem na wszystkich prawnikach. Prawnik łamiący prawo zasługuje na szczególne potępienie. Wynika to z pogwałcenia zaufania do zawodu. – dodaje.