Prezes Trybunału Konstytucyjnego nie zjawiła się w izbie wyższej, aby omówić sprawozdanie z działalności TK. Zdaniem ekspertów takie działanie może zostać uznane za delikt dyscyplinarny

Julia Przyłębska to pierwszy w historii prezes TK, który nie pojawił się w izbie wyższej parlamentu ani nie wysłał swojego przedstawiciela w celu zaprezentowania składanej corocznie informacji o istotnych problemach wynikających z działalności i orzecznictwa trybunału. W oficjalnym piśmie skierowanym do senackiej komisji ustawodawczej prezes Przyłębska odmówiła udziału w posiedzeniu tej komisji zwołanym właśnie w tym celu. I wskazała, że powodem jest konieczność „ochrony Trybunału przed naruszającym podstawy państwa prawa publicznym podważaniem jego konstytucyjnej pozycji również przez niektórych senatorów (…)”.
– W tej kadencji Senatu pani prezes Julia Przyłębska nie była na żadnym posiedzeniu komisji ustawodawczej, nie znam w związku z tym żadnych przykładów deprecjonowania jej pozycji czy pozycji trybunału, za to nie mam żadnej wątpliwości, że jej nieobecność na posiedzeniu komisji to deprecjonowanie pozycji Senatu, a styl zachowania i sposób działania narusza zasadę współdziałania instytucji publicznych – ripostuje Krzysztof Kwiatkowski, przewodniczący komisji ustawodawczej. Który postanowił zawiadomić o sprawie marszałka i wicemarszałków Senatu.
Obraza izby
We wspomnianym liście informującym o niestawiennictwie celem przedstawienia sprawozdania z działalności TK Julia Przyłębska żaliła się, że w ostatnich latach publiczną, rzeczową i merytoryczną dyskusję nad orzecznictwem TK zastępują „niemające precedensu ataki na Trybunał oraz sędziów Trybunału”. Jej zdaniem dopuszcza się deprecjonowanie opozycji ustrojowej sądu konstytucyjnego, a także kwestionuje status prawny orzekających w nim sędziów. Co więcej w opinii prezes TK styl debaty narusza niejednokrotnie nie tylko rudymenty prawa, ale także kanon kultury rozmowy. Julia Przyłębska w piśmie podkreślała również, że zgodnie z konstytucją TK jest władzą odrębną i niezależną od innych władz, także od Senatu.
Odmowa udziału w posiedzeniu komisji oraz tłumaczenie powodów tej decyzji oburzyły wielu senatorów.
– Powiem szczerze, że przez te swoje siedemdziesiąt parę lat życia w tym pięknym kraju nie spodziewałem się, że może dojść do takiej sytuacji. Według mojej opinii brak obecności pani prezes to jest właściwie atak na ustrój państwa, bo jeżeli w demokratycznym państwie istnieje koalicja rządząca i opozycja, to naturalnym sposobem te dwie różne strony korzystają ze swojej wiedzy, ze swoich pytań, odpowiedzi i wymieniają poglądy, które potem służą państwu – nie krył rozgoryczenia podczas majowego posiedzenia komisji Jerzy Fedorowicz, senator PO.
Krzysztof Kwiatkowski zauważył ponadto, że poprzedni prezes TK Andrzej Rzepliński przedstawiał informację z działalności trybunału osobiście. I było to w czasach, gdy większość w Senacie miało PiS.
Podnoszono również, że o sytuacji tej powinny zostać powiadomione także inne organy, w tym głowa państwa. – Trzeba po prostu pokazać panu prezydentowi, który nominował panią Przyłębską na szefa trybunału, że ta nominacja niestety chyba nie jest najlepsza – mówiła Jolanta Hiber, senator KO.
Regulaminowy obowiązek
Na razie przewodniczący KU Krzysztof Kwiatkowski zdecydował się powiadomić o zaistniałej sytuacji marszałka Senatu oraz całe prezydium izby wyższej. W skierowanym do nich piśmie podkreśla, że taka postawa prezes TK uniemożliwia zapoznanie się z informacją oraz prowadzenie dyskusji nad nią. Przypomina również, że Julia Przyłębska uczestniczyła zarówno w posiedzeniach komisji ustawodawczej, jak i Senatu w zeszłej kadencji podczas rozpatrywania informacji o istotnych problemach wynikających z działalności i orzecznictwa trybunału za rok 2016 oraz 2017. Zdaniem senatora Kwiatkowskiego wszystko to jest bardzo niepokojące.
– Na razie nie otrzymałem jeszcze odpowiedzi ani od marszałka Grodzkiego, ani od żadnego z wicemarszałków Senatu – mówi DGP przewodniczący komisji.
Zdaniem Krzysztofa Kwiatkowskiego zarówno dotychczasowa praktyka, jak i przepisy konstytucji, ustawy o trybunale oraz Regulamin Senatu wskazują na powinność czynnego uczestnictwa prezesa Trybunału Konstytucyjnego lub zastępującej go osoby w pracach Senatu i organach Senatu, jakim jest komisja.
Podobnego zdania jest Michał Pruszyński, główny ekspert w Biurze Legislacyjnym Senatu. Na posiedzeniu komisji wskazywał on, że preambuła konstytucji wskazuje na konieczność rozumienia jej przepisów, a w konsekwencji również innych aktów normatywnych, w perspektywie współdziałania władzy. Jak podkreślił, doświadczenia poprzednich lat pozwalają sądzić, że poprzedni prezesi TK nie traktowali swojego uczestnictwa w posiedzeniach Sejmu i Senatu w trakcie rozpatrywania informacji jako naruszającego niezawisłość sędziów TK i odrębność ustrojową trybunału.
– Podsumowując, można powiedzieć, że dotychczasowa praktyka, a także postanowienia konstytucji, przepisy ustawy o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem, a także Regulamin Senatu wskazują na powinność czynnego uczestnictwa prezesa Trybunału Konstytucyjnego lub zastępującej go osoby w pracach Senatu – skwitował Michał Pruszyński.
Co więcej, Senat zlecił przygotowanie w tym zakresie opinii ekspertowi zewnętrznemu. Padło na konstytucjonalistę Marka Chmaja. A ten potwierdził tezy stawiane na posiedzeniu senackiej komisji.
Także dr hab. Jacek Zaleśny, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego, zwraca uwagę na to, że prezes TK jest zobowiązany do współdziałania z innymi organami państwa, w tym także z Senatem. A jeżeli takiej współpracy odmawia, to budzi to wątpliwości na płaszczyźnie konstytucyjnej.
– Obowiązek ten służy realizacji interesu publicznego. Jego wykonanie nie może więc zależeć od woli osoby, która sprawuje dany urząd, czy też od jej preferencji politycznych. On wynika z przepisów prawa – stwierdza dr hab. Jacek Zaleśny
Brak sankcji…
Podczas majowego posiedzenia komisji pojawiła się kwestia braku przepisów, które przewidywałyby sankcję za tego typu działania prezesa TK.
– Omawiane przepisy ustrojowe oparte są na zasadzie współdziałania władz i nie przewidziano, że organy państwowe odmówią ich stosowania. Wobec tego nie przewidziano też żadnego rodzaju sankcji – mówił ekspert Biura Legislacyjnego. Dodając jednocześnie, że w myśl regulaminu Senatu marszałek Senatu „czuwa nad wykonywaniem wobec Senatu, organów Senatu i senatorów konstytucyjnych i ustawowych obowiązków przez organy państwowe (…)”.
Z kolei Magdalena Kochan, senator KO, zauważyła, że nikomu nie przychodziło do głowy, żeby nie stosować zasady współdziałania władz, toteż nikomu nie przyszło do głowy wpisywać sankcji za brak takiego współdziałania.
…ale nie odpowiedzialności
Prawnicy nie mają jednak wątpliwości, że takie zachowanie osoby sprawującej urząd prezesa TK może zostać zakwalifikowane co najmniej jako delikt dyscyplinarny.
– Niewykonywanie obowiązku wynikającego z preambuły konstytucji i z innych aktów normatywnych może wiązać się z odpowiedzialnością dyscyplinarną. Takie zachowanie może być oceniane jako niegodne osoby, która sprawuje dany urząd publiczny – uważa dr hab. Jacek Zaleśny.
Z kolei prof. Chmaj w swojej opinii nie wyklucza, że jest możliwe zakwalifikowanie takiego zachowania jako niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza publicznego ze szkodą dla interesu publicznego, co stanowi czyn opisany w art. 231 par. 1 kodeksu karnego.
DGP poprosił TK o zajęcie stanowiska w tej sprawie i odniesienie się do formułowanych wobec prezes TK zarzutów. Na odpowiedź nadal czekamy.