Po kasacji Rzecznika Praw Obywatelskich Sąd Najwyższy uchylił wyrok wobec trojga obywateli ukaranych grzywnami za zakłócanie lub usiłowanie zakłócania miesięcznicy smoleńskiej. Jedna osoba przeskoczyła przez barierkę oddzielającą kontrmanifestantów, a dwie inne wznosiły okrzyki.

Jak podkreślono w informacji opublikowanej w czwartek na stronie RPO, osoby zostały ukarane w trybie nakazowym, czyli bez rozprawy i wysłuchania obwinionych, co zdaniem Rzecznika było "rażącym błędem".

"RPO złożył kilka kasacji w sprawie takiego nadużywania trybu nakazowego - gdy osoby ukarane korzystają z przysługującego im prawa do pokojowych zgromadzeń i wyrażania swoich poglądów. To pierwsza taka sprawa rozpatrzona przez SN" - dodano.

Chodzi o sprawę z sierpnia 2017 r, kiedy wieczorem grupa obywateli manifestowała w Warszawie podczas cyklicznego zgromadzenia publicznego w hołdzie ofiarom katastrofy w Smoleńsku z 10 kwietnia 2010 r. Jedna z kobiet przeskoczyła przez barierki wygradzające całe Krakowskie Przedmieście. Trzymając się barierki, odmówiła wykonania polecenia policjanta, by wróciła za odgrodzony teren. Dwóch innych uczestników kontrmanifestacji wznosiło zaś okrzyki pod adresem cyklicznego zgromadzenia.

Osoby te zostały obwinione przez policję o wykroczenie. Podstawą był przepis Kodeksu wykroczeń, zgodnie z którym, "kto przeszkadza lub usiłuje przeszkodzić w organizowaniu lub w przebiegu niezakazanego zgromadzenia, podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny". W styczniu 2018 r. sąd rejonowy wyrokiem nakazowym uznał ich za winnych zarzucanego wykroczenia. Wymierzył im grzywny po 50 zł. Wyrok uprawomocnił się.

RPO zarzucił wyrokowi rażące naruszenie przepisów, które miało istotny wpływ na jego treść. Polegało to na przyjęciu przez sąd, że i okoliczności czynów, i wina obwinionych nie budzą wątpliwości. "Doprowadziło to do wyroku nakazowego, podczas gdy były istotne wątpliwości w świetle dowodów dołączonych do wniosków o ukaranie. Zgodnie z prawem sąd winien był skierować sprawę do rozpoznania na rozprawie w normalnym trybie, z udziałem obwinionych" - podkreślił RPO.

Rzecznik zaznaczył również, że jedynym dowodem zarówno w sprawie kobiety, jak i dwóch mężczyzn, były w zasadzie zeznania policjanta.

Jak wskazywał, w przypadku kobiety z zeznań nie wynikało, w jaki sposób przebywanie obwinionej po tej czy innej stronie barierki miało przeszkadzać w przebiegu zgromadzenia. "Z dowodów wskazanych we wniosku policji o ukaranie nie wynika również, w jakim celu obwiniona przeskoczyła przez barierkę. A wobec nieprzyznania się jej do winy i odmowy składania wyjaśnień, nie można zakładać, że chciała ona zakłócać zgromadzenie" - czytamy.

"Ponadto nie jest także jasne, czy barierki postawiono zgodnie z prawem i czy w ogóle ich przekraczanie było prawnie zabronione. Rażące jest zatem przyjęcie przez sąd, że samo przebywanie po określonej stronie barierki, może być uznane za wykroczenie i to w trybie nakazowym" - dodano.

Jeśli z kolei chodzi o dwóch pozostałych obwinionych, RPO wskazał m.in., że nie zbadano, czy korzystali oni z po prostu wolności wyrażania poglądów oraz wolności zgromadzeń, czy faktycznie próbowali zakłócić zgromadzenie.

Rzecznik wniósł, by SN uchylił zaskarżony wyrok, a postępowanie umorzył wobec przedawnienia karalności (co następuje po trzech latach od wykroczenia). Kasację rozpoznano w ten wtorek na posiedzeniu niejawnym ze względu na fakt jej "oczywistej zasadności". SN uchylił zaskarżone orzeczenie i umorzył postępowanie wobec obwinionych.