O wyciągnięcie konsekwencji wobec osób odpowiedzialnych za naruszenia praw obywatelskich w sprawie mec. Romana Giertycha - zwrócił się w piątek do premiera Mateusza Morawieckiego RPO Adam Bodnar. Jego zdaniem prokuratura w tej sprawie "rażąco naruszyła prawo".

"Pozostawienie tak bulwersujących naruszeń prawa bez stosownej reakcji, stanowić będzie jasny komunikat dla społeczeństwa, że organy ścigania stoją ponad prawem i sankcjonowane jest łamanie przez nie fundamentalnych konstytucyjnych praw i wolności, co bez wątpienia nie pozostałoby bez istotnego wpływu na osłabienie zaufania obywateli do Państwa i jego organów" - podkreślił Rzecznik Praw Obywatelskich w swoim piśmie.

Jak dodał "choć organy państwa istotnie funkcjonowały w ten sposób w minionej epoce, zasadne jest oczekiwanie, że w obecnym ustroju Rzeczypospolitej Polskiej standardy ich działania będą inne".

W ocenie Bodnara, "biorąc pod uwagę ściśle hierarchiczną strukturę prokuratury wprowadzaną ustawą z 2016 r. i jej podległość ministrowi sprawiedliwości, ostateczną odpowiedzialność polityczną za działania prokuratorów ponosi właśnie minister sprawiedliwości–prokurator generalny".

Chodzi o śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Regionalną w Poznaniu, które dotyczy dwóch wątków: zakupu bezwartościowych - zdaniem prokuratury - wierzytelności spółki Prokom Investments S.A. w kwocie niemal 73 mln zł i nabycia nieruchomości po zawyżonej według śledczych cenie niespełna 27 mln zł.

W połowie października ub.r. w sprawie zatrzymano 12 osób, w tym mec. Giertycha. Zatrzymanym przedstawiono zarzuty dotyczące przywłaszczenia środków spółki oraz wyrządzenia firmie szkody majątkowej w wielkich rozmiarach, a także prania brudnych pieniędzy.

Podczas październikowego zatrzymania Giertycha, adwokat trafił do szpitala po tym, jak zasłabł w trakcie przeszukiwania jego domu przez funkcjonariuszy CBA. Obrońcy Giertycha informowali, że w czasie prowadzonych z ich klientem czynności prokuratorskich w warszawskim szpitalu Giertych był nieprzytomny i nie doszło do skutecznego ogłoszenia zarzutów wobec adwokata.

Prokuratura podała zaś wówczas, że po "skutecznym" przedstawieniu zarzutów wobec Giertycha zastosowano środki zapobiegawcze w postaci 5 mln zł poręczenia majątkowego, zawieszenia w czynnościach adwokata, zakazu opuszczania kraju, dozoru policji połączonego z zakazem kontaktowania się z pozostałymi podejrzanymi. Obrońcy adwokata złożyli do sądu zażalenie na tę decyzję. Na początku grudnia zeszłego roku Sąd Rejonowy w Poznaniu uchylił środki zapobiegawcze zastosowane przez prokuraturę wobec Giertycha i ocenił, że zarzuty wobec adwokata ogłoszono nieskutecznie.

"Nie jest wystarczające stwierdzenie, że opisywany przeze mnie problem został rozwiązany, bowiem sąd uznał nielegalność działania organów ścigania w tej sprawie i zarządził zwrot zatrzymanych materiałów. Problemem jest bowiem przede wszystkim to, że do takich działań w ogóle doszło" - podkreślił jednak Bodnar w piątkowym piśmie do szefa rządu. Jak dodał "nie chodzi tu bowiem o błąd, który mógł się potencjalnie przydarzyć, lecz o podejrzenie, że mogło dojść do celowego i zaplanowanego działania skierowanego przeciwko obywatelowi".

W tym kontekście RPO wskazał m.in. na okoliczności przedstawienia zarzutów Giertychowi oraz na fakt, że przeszukanie w domu adwokata i w jego kancelarii adwokackiej odbyło się w tym samym czasie. "Czynności tak zaplanowano, aby obydwa przeszukania przeprowadzić równocześnie. Z góry powziętym zamiarem prokuratora było zatem uniemożliwienie Giertychowi uczestnictwa w jednym z nich" - ocenił.

Prokuratura Krajowa oświadczała w listopadzie ub.r., że "wszystkie działania prokuratury w sprawie, w której podejrzany Roman G. usłyszał zarzuty, są legalne i wynikają z gromadzonych materiałów dowodowych". "Postępowanie w tej sprawie będzie kontynuowane, pojawiają się nowe okoliczności i dowody potwierdzające zasadność zarzutów przedstawionych podejrzanym oraz wskazujące na możliwość ich rozszerzenia o kolejne przestępstwa" – podawała.

Prokuratura Regionalna w Poznaniu oceniała zaś w grudniu zeszłego roku, że decyzja sądu o uchyleniu środków zapobiegawczych wobec Giertycha "jest zagrożeniem dla prawidłowego toku i efektów postępowania".