Skład orzekający przed kamerami, publiczność w innej sali przed monitorem, pełnomocnicy stron we własnych kancelariach przed laptopami podłączonymi do internetu – tak wyglądała jedna z pierwszych (jeżeli nie pierwsza) rozpraw przed Sądem Najwyższym przeprowadzona w trybie zdalnym.

Sama zaś sprawa także zakończyła się nietypowo, bo skierowaniem pytania prawnego do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu.
Jak do tego doszło? Otóż firma Procter & Gamble posiadająca licencję na wyłączność dystrybucji kosmetyków marki Hugo Boss pozwała firmę P., która prowadzi portal handlujący tego typu towarami. W jego ofercie także znajdowały się produkty H. Bossa, ale licencji na ich dystrybucję portal nie miał.
Proces firma internetowa przegrała we wszystkich instancjach, ale jednym z żądań pozwu – obok obowiązku wycofania produktów z obrotu i zapłaty stosownych odszkodowań – był także obowiązek zniszczenia całej partii spornych kosmetyków.
I tu powstał problem prawny, który spowodował, że SN zdecydował się zasięgnąć opinii TSUE. Mianowicie art. 286 prawa własności przemysłowej (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 286 ze zm.) stanowi, że sąd, rozstrzygając o naruszeniu prawa, może – na wniosek uprawnionego – orzec o będących własnością naruszającego bezprawnie wytworzonych lub oznaczonych wytworach. W szczególności może zdecydować o ich wycofaniu z obrotu, przyznaniu uprawnionemu na poczet zasądzonej na jego rzecz sumy pieniężnej albo zniszczeniu. Zaś art. 10 dyrektywy nr 2004/48 w sprawie egzekwowania praw własności intelektualnej stwierdza m.in., iż państwa członkowskie zapewniają, że właściwe organy sądowe mogą na żądanie wnioskodawcy zarządzać podejmowanie właściwych środków w odniesieniu do towarów, co do których stwierdzono naruszanie prawa własności intelektualnej, a we właściwych przypadkach również w odniesieniu do materiałów i narzędzi użytych do tworzenia lub wytwarzania tych towarów; środki takie obejmują: wycofanie albo definitywne usunięcie z handlu towarów lub ich zniszczenie. Prawo polskie ogranicza więc sankcje prowadzące do likwidacji towarów praktycznie tylko do podróbek. Tu zaś problemem było naruszenie praw, ale przedmiotem były oryginalne wyroby.
– Widać więc, że rozwiązania prawne zawarte w przepisach prawa krajowego nie współgrają, i to w kilku miejscach, z przepisami prawa unijnego – powiedział sędzia Jacek Grela. W efekcie trybunał ma pochylić się nad problemem, czy przepis art. 10 dyrektywy 2004/48 należy interpretować w ten sposób, że sprzeciwia się on przyjęciu wykładni przepisu krajowego, zgodnie z którą środek ochronny w postaci zniszczenia towarów odnosi się wyłącznie do towarów bezprawnie wytworzonych lub bezprawnie oznaczonych, a nie może być stosowany w odniesieniu do towarów bezprawnie wprowadzonych do obrotu na terytorium EOG, ale co do których nie można stwierdzić, aby zostały bezprawnie wytworzone lub bezprawnie oznaczone. Takie pytanie prawne SN przekazał do rozstrzygnięcia, zawieszając jednocześnie postępowanie. ©℗

orzecznictwo

Postanowienie SN z 29 grudnia 2020 r., sygn. akt I CSK 67/19. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia