Tak uznał Sąd UE. Odrzucił skargę polskiego przedsiębiorcy na decyzję EUIPO odmawiającą ustanowienia prawa wyłącznego. Oba organy oceniły, że nie ma zdolności odróżniającej.
Czy House of Cars kojarzy się z serialem political fiction „House of Cards”? Przyznaję, że ja w pierwszym odruchu pomyślałam, że ktoś, korzystając z popularności serialu, postanowił chronić swoje usługi dla działalności na polach np. doradztwa politycznego, PR lub choćby w produkcji filmowej i dlatego spotkał się z odmową udzielenia prawa wyłącznego.
Tymczasem nic bardziej mylnego. Słowny znak towarowy House of Cars został zgłoszony przez polskiego przedsiębiorcę do ochrony w EUIPO (ang. European Union Intellectual Property Office, Urząd Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej) w klasach 35, 37 i 39 w rozumieniu Porozumienia nicejskiego dotyczącego międzynarodowej klasyfikacji towarów i usług. Poszczególne klasy obejmują m.in.: klasa 35 – „przeprowadzanie sprzedaży aukcyjnej; usługi sprzedaży detalicznej w związku z pojazdami; organizowanie sprzedaży w trybie aukcji i przetargów publicznych; usługi handlowe online (...)”; 37 – „naprawy samochodów; naprawy tapicerskie; naprawa opon; instalacja, naprawa i konserwacja chłodnic do silników; instalacja, konserwacja i naprawa maszyn (...)”; 39 – „transport; transport samochodowy; organizowanie transportu; usługi transportowe (...)”.
Zgłoszenie to zostało jednak odrzucone przez EUIPO z uwagi na brak jakiegokolwiek charakteru odróżniającego oznaczenia. Urząd uznał, że zaproponowane określenie bezpośrednio odnosi się do informacji o działalności przedsiębiorstwa, przez co nie ma zdolności odróżniającej i dlatego nie może być zarejestrowane. Nie jest bowiem zdolne do pełnienia podstawowej funkcji znaku towarowego - nie umożliwia konsumentowi nabywającemu usługę oznaczoną znakiem towarowym dokonania przy późniejszym zakupie takiego samego wyboru, jeśli doświadczenie okazało się pozytywne, lub dokonania odmiennego wyboru, jeśli było ono negatywne.
Zdanie urzędu podzielił Sąd UE, do którego odwołał się przedsiębiorca. Sąd stwierdził, że „wbrew temu, co twierdzi skarżący, wyrażenie «house of cars» skojarzone z usługami, które dotyczą lub mogą dotyczyć pojazdów, nie jest aluzyjne lub sugerujące, lecz przeciwnie – zawiera bezpośrednie informacje dotyczące działalności przedsiębiorstwa, jego specjalizacji i przedmiotu rozpatrywanych usług”.
Ze względu na to, że zgłoszony znak towarowy składa się z wyrazów mających znaczenie w języku angielskim, istnienie rozpatrywanych w niniejszym wypadku bezwzględnych podstaw odmowy rejestracji oceniono w odniesieniu do angielskojęzycznych konsumentów w Unii. Tym sposobem rozciągnięto słownikowe znaczenie słowa „house” (budynek, dom) na nazwy składowe różnych spółek i stwierdzono, że stanowi ono synonim „firmy”, „spółki”, „biznesu” i „koncernu”. Wyrażenie „house of cars” zdaniem Sądu jest zatem rozumiane w całości jako firma prowadząca działalność związaną z pojazdami lub jako firma samochodowa. I jeśli tak jest rozumiane – to pozostałe usługi, nawet takie, jak „przeprowadzanie sprzedaży aukcyjnej; organizowanie sprzedaży w trybie aukcji i przetargów publicznych; usługi handlowe online, usługi w zakresie licytacji świadczone w Internecie; organizowanie aukcji internetowych”, odnoszą się lub mogą odnosić bezpośrednio do pojazdów, w szczególności samochodów.
Argument zgłaszającego, że wyrażenie „house of cars” nie istnieje i nie jest używane w obrocie handlowym, również nie był dla Sądu przekonujący. Uznał on, że nie umożliwia to właściwemu kręgowi odbiorców zidentyfikowania usług, dla których dokonano zgłoszenia, jako pochodzących z określonego przedsiębiorstwa, i w konsekwencji odróżnienia tych usług od usług pochodzących z innych przedsiębiorstw.
Sąd przyznał, że EUIPO wprawdzie powinien zbadać zdolność rejestracyjną znaku towarowego w stosunku do każdej poszczególnej kategorii usług, ale w tym przypadku mógł ograniczyć się do ogólnego uzasadnienia dotyczącego wszystkich rozpatrywanych towarów lub usług pozostających w wystarczająco bezpośrednim i konkretnym związku, by tworzyć dostatecznie jednolitą kategorię lub grupę towarów bądź usług. Po pierwsze bowiem, wszystkie powołane przez skarżącego usługi należące do klasy 35 mogą dotyczyć pojazdów w zakresie, w jakim pojazdy można sprzedać na aukcji, a po drugie, wszystkie usługi należące do klasy 39 mają związek z pojazdami, w szczególności z samochodami.
Pełnomocnik zgłaszającego próbował bronić zgłoszenia, podnosząc, że EUIPO naruszył zasady ochrony uzasadnionych oczekiwań i pewności prawa, gdy odrzucił zgłoszenie znaku towarowego mimo istnienia wielu wcześniejszych podobnych rejestracji, a powinien zastosować zasadę równego traktowania i zasadę dobrej administracji. Należy bowiem uwzględnić decyzje wydane już w odniesieniu do podobnych zgłoszeń i ze szczególną uwagą rozważyć, czy w danym wypadku rozstrzygnięcie powinno brzmieć podobnie.
Sąd odrzucił te argumenty i stwierdził, że na poparcie podnoszonych naruszeń zasad ochrony uzasadnionych oczekiwań, pewności prawa, równego traktowania i dobrej administracji skarżący nie może skutecznie powoływać się na wcześniejsze decyzje EUIPO.
Powstaje w tej sytuacji pytanie, czy wobec tego znak towarowy ZTUE 000121400 „international house of pancakes” (tłumaczenie dosłowne: „międzynarodowy dom naleśników”), zarejestrowany w 1996 r., a przeznaczony do ochrony usług restauracyjnych, cieszy się niezasłużoną ochroną. Wobec przytoczonej argumentacji wydaje się, że tak.
Doradzając klientom i mając wątpliwość co do zdolności rejestrowej znaku towarowego, rzecznicy patentowi często sprawdzają, jak wyglądają podobne sprawy. Ocena zdolności rejestrowej, w tym bezwzględnych przeszkód rejestracji wynikających z wcześniejszych decyzji EUIPO, w świetle omawianego wyroku nie jest już taka pewna. Okazuje się, że nie zawsze to, co wydaje się przedsiębiorcom ich własną twórczą inwencją (w dodatku wcześniej w podobnych przypadkach uznaną przez EUIPO), jest taką w istocie.
Wyrok Sądu EU z 17 kwietnia 2018 r. w sprawie Marcin Bielawski vs. EUIPO, sygn. T 364/17