Nawet jeśli zamawiający zeskanował dwa odwołania do jednego pliku i w tej formie zamieścił je na platformie zakupowej, to przedsiębiorcy mogli się z nimi zapoznać i podjąć decyzję o ewentualnym przystąpieniu do postępowania – uznała Krajowa Izba Odwoławcza.
Spółka Polregio prowadzi przetarg na naprawę autobusu szynowego. W czerwcu wpłynęły dwa pierwsze odwołania dotyczące specyfikacji. W jednym z nich wykonawca prosił o złagodzenie warunku dotyczącego doświadczenia. Zamawiający wymagał, by wykonawcy wcześniej prowadzili przeglądy lub naprawy autobusów szynowych o wartości co najmniej 2 mln zł. Przedsiębiorca argumentował, że ogranicza to bezpodstawnie krąg firm, które są w stanie zrealizować zamówienie. Przekonał zamawiającego, który zgodził się uwzględnić odwołanie i obniżyć kwotę wykonanych wcześniej napraw do 600 tys. zł. Uwzględnił tym samym odwołanie, dlatego też Krajowa Izba Odwoławcza umorzyła toczące się postępowanie.
Przeciwko obniżeniu warunku dotyczącego doświadczenia zaprotestował konkurencyjny przedsiębiorca. KIO nie rozpoznała jednak tego zarzutu, uznając go za spóźniony. Uznała bowiem, że jeśli wykonawca chciał bronić pierwotnego warunku (czyli 2 mln zł), to powinien zgłosić przystąpienie do pierwszego z odwołań. Skoro zaś tego nie zrobił, to stracił szansę na przedstawienie swych racji.
Firma przekonywała, że nie została prawidłowo powiadomiona o odwołaniu. Zamawiający zeskanował je bowiem do jednego pliku i w takiej formie zamieścił na platformie zakupowej. Zdaniem składu orzekającego było to jednak dopuszczalne.
„Izba podziela stanowisko zamawiającego, że sam fakt zeskanowania obu odwołań do jednego pliku nie stanowi naruszenia art. 185 ust. 1 ustawy – Prawo zamówień publicznych, a profesjonalny wykonawca winien zapoznać się z jego treścią, a nie sugerować jedynie nazwą pliku, jak to uzasadniał odwołujący, bez zapoznania się z treścią całego dokumentu” – uzasadnił swe rozstrzygnięcie.
Jednocześnie przedsiębiorca kwestionował uwzględnienie przez zamawiającego jego własnego odwołania. Chodziło o klauzule w umowie, w których wykonawcy mieli deklarować, że dokonywane przez nich naprawy nie doprowadzą do utraty ważności producenta autobusu szynowego. Gdyby zaś tak się stało, to koszty naprawy zostaną potrącone z ich wynagrodzenia. Zamawiający uwzględnił pierwsze odwołanie w tym zakresie, ale zdaniem przedsiębiorcy było to jedynie działanie pozorne. Nadal bowiem całe ryzyko związane z utratą gwarancji spoczywa na wykonawcy.
KIO przyznała, że zamawiający nie zmienił specyfikacji zgodnie z żądaniami z pierwszego odwołania. Nie oznacza to jednak, że drugie powinno być automatycznie uwzględnione.
„Izba stanęła na stanowisku, że samo formalne potwierdzenie, że zamawiający nie wykonał czynności w postępowaniu zgodnie z żądaniem zawartym w odwołaniu z 4 czerwca 2020 r., nie może skutkować uwzględnieniem odwołania, a jedynie wywołuje skutek formalnoprawny w postaci możliwości merytorycznego rozpoznania przez Izbę zarzutów nowego odwołania, dotyczącego czynności wykonanych przez zamawiającego po uwzględnieniu pierwotnego odwołania” – zauważono w uzasadnieniu wyroku.
Innymi słowy wykonawca w nowym odwołaniu mógł po raz drugi zakwestionować klauzule wprowadzone przez zamawiającego, przy czym tym razem przed KIO (pierwsze postępowanie zostało umorzone z powodu formalnego uwzględnienia zarzutów).
Zdaniem KIO w nowym postępowaniu odwoławczym wykonawca nie udowodnił, by wzór umowy narzucony przez zamawiającego naruszał prawo. Co więcej, żądanie przedstawione przez niego w praktyce oznaczałoby wyłączenie jakiejkolwiek odpowiedzialności za wykonane naprawy. Dlatego odwołanie w tej części zostało oddalone.
Profesjonalny wykonawca powinien zapoznać się z treścią dokumentu, a nie sugerować się jedynie nazwą pliku

orzecznictwo

Wyrok Krajowej Izby Odwoławczej z 7 września 2020 r., sygn. akt KIO 1942/20.