Mało wody i dużo nieczystości – narasta problem w miejscowościach tłumnie odwiedzanych w sezonie urlopowym. Szwankują kontrole i inwestycje – alarmuje NIK.
Najwyższa Izba Kontroli zbadała 17 gmin na południu kraju. Z raportu wynika, że w ostatnich latach liczba turystów wzrosła tam nawet kilkukrotnie – w Bukowinie Tatrzańskiej okresowo liczba gości pięcio-, sześciokrotnie przekracza liczbę mieszkańców. To wyzwanie. W ciągu roku znacząco zmienia się bowiem pobór wody i ilość ścieków odprowadzanych siecią kanalizacyjną – w miesiącach największego oblężenia nawet kilka razy. Pod koniec zeszłego roku media alarmowały, że w Zakopanem brakuje wody w kranie, bo wodociągi były przeciążone.

Bez inwestycji

W parze z napływem turystów nie idą natomiast inwestycje. W gminie Czarny Dunajec, pomimo słabo rozwiniętej infrastruktury wodno-kanalizacyjnej (na koniec 2016 r. z ogółu budynków mieszkalnych zaledwie 10,2 proc. było podłączonych do sieci wodociągowej, a do sieci kanalizacyjnej 16,5 proc.), nie wykonano wielu inwestycji wskazanych w dokumentach planistycznych – wynika z raportu NIK. Od 2010 do 2017 r. nie zwiększyła się długość czynnej sieci rozdzielczej, a długość sieci kanalizacyjnej zaledwie o 6,8 proc. Według wójta tej gminy koszty budowy kanalizacji przekraczają możliwości finansowe samorządu. I nie jest to sytuacja odosobniona. Bo chociaż w kraju przybywa sieci wodociągowo-kanalizacyjnych, to dzieje się to nierównomiernie. Jak zauważa NIK – koszty realizacji tych inwestycji są znacznie wyższe w górach niż na równinach. Powód to duże różnice wysokości terenu, a co za tym idzie, koszty przepompowni, a także skaliste podłoże i rozproszona zabudowa. Nie bez znaczenia są też ograniczenia związane z obszarami prawnie chronionymi.

Luki w informowaniu o jakości wody

Słabo rozwinięta sieć kanalizacyjna lub jej brak przy znacznym obciążeniu turystycznym mogą oznaczać problem z jakością wody. Według NIK bakterie coli występujące okresowo to problem głównie małych lokalnych wodociągów. Oprócz niedoinwestowania przyczyną są tu nieprawidłowości na stacji uzdatniania wody, nieszczelność sieci wodociągowych i ich częste awarie oraz nielegalne i niekontrolowane zrzuty ścieków do wód powierzchniowych. Nie wszędzie i nie zawsze można dowiedzieć się też o tym, że stan wody się pogorszył. Kontrola NIK wykazała, że burmistrzowie Nysy, miasta i gminy Szczawnica oraz wójt gminy Istebna nie informowali mieszkańców o jakości wody, pomimo że powiatowi inspektorzy sanitarni wydawali komunikaty o jej nieprzydatności do spożycia.

Ścieki poza kontrolą

W pięciu gminach mniej niż połowa mieszkańców korzystała z instalacji kanalizacyjnej, a w kolejnych sześciu odsetek ten nie przekraczał 75 proc. Okazuje się też, że tam, gdzie brakuje kanalizacji, szwankuje także kontrola. Z kolei brak nadzoru – jak zauważa NIK – to ryzyko nieujawniania przypadków, gdy nieczystości mogą wpłynąć na środowisko i jakość wód. Większość samorządów nie nadzorowała gromadzenia ścieków w zbiornikach bezodpływowych – takie rozwiązanie jest stosowane zwłaszcza w miejscach noclegowych z niewielką liczbą pokoi. W czterech gminach w ewidencjach nie uwzględniano wszystkich nieruchomości mających takie rozwiązania, a trzy z nich przekazywały do Głównego Urzędu Statystycznego inne dane o liczbie zbiorników, niż wynikałoby to z rejestrów. Trzy gminy nie prowadziły w ogóle kontroli sposobu gromadzenia ścieków w zbiornikach bezodpływowych, a pięć obejmowało nimi mniej niż 2 proc. nieruchomości. Wyjaśnienia włodarzy mogą zaskakiwać. W raporcie NIK czytamy, że wójt gminy Cisna stwierdziła, że kontrole są bezskuteczne, nie przynoszą pożądanych efektów, a ich prowadzenie jest stratą czasu. Co więcej – uczestnictwa w nich mieli odmawiać sami pracownicy, którzy – według wójta Cisnej – „są często obrażani przez właścicieli nieruchomości i wyrzucani z posesji”.

Oczyszczalnie nie dają rady

Według wojewódzkich inspektorów ochrony środowiska w większości przypadków ilość i jakość ścieków nie różniła się pomiędzy sezonem letnim i zimowym. To ogólna ocena. Natomiast pojedyncze sygnały płynące od inspektorów mogą niepokoić. Do wzmożonego ruchu turystycznego nie jest przystosowana oczyszczalnia ścieków w Szklarskiej Porębie – wynika z raportu NIK. W związku z tym w takich okresach jakość odprowadzanych ścieków może być gorsza – duży ładunek zanieczyszczeń zaburza proces ich oczyszczania. W efekcie spółka podjęła decyzję o modernizacji oczyszczalni. Wojewódzki inspektor ochrony środowiska otrzymuje też liczne sygnały o zanieczyszczeniu potoku Łomnicy niedostatecznie oczyszczonymi ściekami komunalnymi z oczyszczalni w Mysłakowicach. Kontrole wykazały, że zwiększona ilość nieczystości dopływa do nich między innymi z Karpacza i – jak zaznaczono – jest to związane ze wzmożonym ruchem turystycznym. Na podobny problem wskazał wojewódzki inspektor ochrony środowiska w Rzeszowie – jego zdaniem rozbudowa infrastruktury turystycznej może prowadzić do zwiększenia emisji ścieków komunalnych do wód powierzchniowych, do zwiększenia ładunków zanieczyszczeń organicznych, związków azotu i fosforu wprowadzanych do wód. Problem ma także Zakopane – badania jakości wód powierzchniowych pokazały, że ruch turystyczny wpływa na czystość tego środowiska – najwyższe wskaźniki, w tym bakterii coli, typu kałowego odnotowano w kolejnych latach w lutym, sierpniu i październiku.
NIK rekomenduje kary pieniężne dla gmin, które nie kontrolują zbiorników bezodpływowych i przydomowych oczyszczalni ścieków. Jak zaznacza, samorządy, które wiążą przyszłość z turystyką, muszą inwestować w budowę kanalizacji sanitarnej i modernizować oczyszczalnie ścieków.
DGP