Rząd przyznaje, że bez pomocy władzy lokalnej dystrybucja wsparcia w walce ze smogiem polegnie na nadmiarze biurokracji i niewydolnym systemie centralnym

Miliardy złotych do rozdysponowania i miliony domów do ocieplenia to zadanie, które przerośnie 16 wojewódzkich funduszy ochrony środowiska i gospodarki wodnej (WFOŚiGW). Cztery miesiące po uruchomieniu największego instrumentu do walki z niską emisją – czyli sztandarowego programu „Czyste powietrze” – zdali sobie z tego sprawę sami rządzący. I zapowiadają zmiany, które mają przybliżyć to wsparcie mieszkańcom.

W tym celu wyciągają rękę – przynajmniej w sferze deklaracji – w kierunku samorządów, które od początku funkcjonowania programu były z niego niejako wykluczone. Do tej pory ich rola sprowadzała się bowiem do współorganizowania spotkań informacyjnych i odsyłania potencjalnych beneficjentów do rządowych instytucji. Przypomnijmy, że program wystartował – po kilkukrotnym przesuwaniu terminu w związku z trudnościami m.in. z uruchomieniem systemu informatycznego do obsługi wniosków – we wrześniu, co zgrało się z przedwyborczą kampanią samorządową. Okazało się to niefortunnym zbiegiem okoliczności. DGP ustalił już, że decyzja o wykluczeniu gmin była podyktowana względami czysto politycznymi. Władza centralna nie chciała, by ziścił się scenariusz, w którym lokalni włodarze budowaliby swoją przedwyborczą pozycję, rozgłaszając sukces w walce ze smogiem, podczas gdy finansowaliby mieszkańcom ocieplanie budynków i wymianę pieców za rządowe pieniądze.
Nasze źródła potwierdzają, że takie właśnie argumenty przeważyły, by obsługę programu powierzyć tylko WFOŚiGW, mimo że nie był to najbardziej efektywny system, m.in. z powodu niewystarczających zasobów kadrowych do przerobienia planowanego – i pożądanego – napływu tysięcy wniosków miesięcznie.
Spóźniona rewolucja?
To ma się jednak zmienić. – Ministerstwo Środowiska szuka instytucji chętnych do włączenia się w program. Trwają rozmowy ze starostwami powiatowymi. W przyszłości mogłyby do nich dołączyć także urzędy gmin – zapowiedział podczas COP24 Piotr Woźny, pełnomocnik premiera ds. czystego powietrza i wiceprezes NFOŚiGW.
Podkreślił też, że po pierwszych miesiącach działania programu czas na jego rewaluację i dostosowanie struktury do nowych wymagań, tak by dostęp do wsparcia miała jak największa liczba mieszkańców. – Musimy sprawdzić, jakie są największe potrzeby inwestycyjne, na jaką średnią kwotę opiewają wnioski, kto się zgłasza – dodaje.
Tym deklaracjom przyklaskują samorządowcy i aktywiści. Przekonują, że zmiany są konieczne, inaczej w ciągu następnych kilkunastu miesięcy program zwolni i zacznie się dławić nadmiarem biurokracji. Zwłaszcza że zainteresowanie hojnym wsparciem (dofinansowanie 90 proc. kosztów inwestycji, nawet do 53 tys. zł) rośnie. Jak przekonują władze NFOŚiGW, do 3 grudnia wojewódzkie fundusze przyjęły już ponad 16 tys. wniosków.
– Największe zainteresowanie programem jest w województwie śląskim, gdzie złożono ponad 2 tys. wniosków, i mazowieckim – ponad 1,8 tys. Wzrasta również liczba zapytań telefonicznych o szczegóły programu. Zanotowaliśmy ich do tej pory w sumie ponad 115 tys. – informuje Anna Król, wiceprezes NFOŚiGW.
W tym tempie ambitny cel poprawy standardu termicznego w ponad 4 mln domów jednorodzinnych jest w dziesięcioletniej perspektywie przewidzianej przez rządzących całkiem realny.
Zdaniem ekspertów włączenie powiatów to jednak jeszcze za mało. Bo np. w Małopolsce, czyli w jednym z najbardziej zanieczyszczonych regionów, wnioski będzie można składać już nie tylko w jednym okienku w stolicy województwa, ale „aż” w 22 okienkach w każdym starostwie. Tymczasem, jak uważa Andrzej Guła z Polskiego Alarmu Smogowego, mieszkańcy powinni mieć możliwość do składania wniosków w większości urzędów, a nawet w oddziałach banków i Poczty Polskiej.
Czy taki scenariusz jest w ogóle możliwy? Piotr Woźny nie wyklucza, że wiele postulatów Polskiego Alarmu Smogowego będzie stopniowo uwzględnianych.
Na dwóch frontach
W styczniu ruszy też pilotaż innej rządowej inicjatywy, czyli „Stop smog”, który jest – jak wyjaśnia Piotr Woźny – programem socjalnym wsparcia najuboższych w 41 miejscowościach i miastach wymienionych na liście Światowej Organizacji Zdrowia.
Programy te mają się uzupełniać. W przeciwieństwie do „Czystego powietrza”, które opiera się na aktywności mieszkańców, w „Stop smog” ciężar zachęcenia do udziału w termomodernizacji spoczywa na gminach.
Ważny głos podczas COP24 padł też ze strony przedstawicieli Komisji Europejskiej, która przygląda się naszym wysiłkom na rzecz poprawy powietrza. Wynika z niego, że chociaż program „Czyste powietrze” jest ważnym krokiem, to jednak przypisane na ten cel 103 mld zł na 10 lat mogą nie wystarczyć.
Konieczna będzie bowiem wymiana systemu ogrzewania budynków i wody w około 4 mln gospodarstwach domowych. – Oznacza to wydatki nawet 4 mld euro rocznie, by rozwiązać problem w ciągu 15 lat. Rząd polski chce wydać 25 mld euro w ciągu 10 lat. To może być za mało – konkludował Wolfgang Munch, przedstawiciel Komisji Europejskiej. Zapowiedział, że KE jest w stanie udzielić Polsce większego wsparcia poprzez fundusze unijne czy Europejski Bank Inwestycyjny. ©℗