Źródłem sprawy był przegrany przez Mirosława H. proces o ustalenie istnienia stosunku pracy. Mężczyzna zatrudniał Macieja B. na podstawie kilku następujących po sobie umów cywilnoprawnych. W wyniku procesu ustalono, że wszystkie one w istocie były umowami o pracę. Ponieważ przez kilka lat H. nie odprowadzał obowiązkowych składek na ZUS, Zakład wydał decyzję nakazującą zapłatę zaległości wraz z odsetkami. Pracodawca tak zrobił, ale zaraz potem skierował powództwo przeciwko byłemu kontrahentowi – który, zgodnie z wyrokiem sądu pracy, był jego pracownikiem – żądając zwrotu około tysiąca złotych tytułem bezpodstawnego wzbogacenia.



Mirosław H. argumentował, że przez cały okres współpracy (faktycznego zatrudnienia) wypłacał Maciejowi B. wynagrodzenie brutto, bez uwzględnienia składek ZUS. W tej sytuacji były pracownik, który otrzymał te należności, powinien je zwrócić, gdyż składki już zostały w całości opłacone przez pracodawcę i to wyłącznie z własnych środków. Tymczasem sporna część składek (emerytalnych, rentowych, chorobowych oraz zdrowotnych) jest opłacana ze środków należących do pracownika.
Rozpatrujący sprawę Sąd Rejonowy oddalił powództwo, jednak poznański Sąd Okręgowy, do którego trafiła apelacja pana H., powziął poważne wątpliwości prawne, czy w tej sytuacji pracodawcy jednak nie powinno przysługiwać roszczenie przeciwko byłemu pracownikowi o zwrot równowartości składek ZUS, opłaconych z własnych środków. Pytanie w tej kwestii skierował do Sądu Najwyższego.
SN odmówił udzielenia odpowiedzi, ale w uzasadnieniu wskazał, że co do zasady tego typu roszczenia powinny być oddalone, ze względu na ich sprzeczność z zasadami współżycia społecznego. − Mamy tu do czynienia z sytuacją, gdy faktycznie pracodawca musi opłacić składki ZUS z własnych środków, podczas gdy wcześniej wypłacał pracownikowi do jego rąk kwotę brutto, czyli razem z równowartością tych składek. Tyle że jest to efekt nadużywania przez pracodawcę umów cywilnoprawnych. Pracownik nie miał opłaconych składek, formalnie nie był traktowany jako pracownik, a więc nie mógł korzystać z uprawnień właściwych dla zatrudnionych na podstawie stosunku pracy. Nie może więc ponosić odpowiedzialności za moralnie naganne postępowanie pracodawcy, który chcąc obniżyć koszta działalności, niezgodnie z prawem zatrudniał pracownika na podstawie umów cywilnoprawnych – stwierdził sędzia Dawid Miąsik.
Zdaniem SN może jednak zaistnieć sytuacja, w której roszczenia byłego pracodawcy będą zasadne. Będzie tak, gdy z inicjatywą zawierania umów cywilnoprawnych występował sam pracownik, dla którego było to korzystne. – Trudno uznać, aby w takich warunkach roszczenia były sprzeczne z zasadami współżycia społecznego – dodał sędzia Miąsik.

orzecznictwo

Postanowienie Sądu Najwyższego z 27 września 2018 r., sygn. akt III PZP 3/18. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia