Podatnik, który zbywa przedsiębiorstwo wraz z księgami podatkowymi i rachunkowymi, nie przerzuci zaległości na nabywcę – wynika z wyroku NSA.
Sprawa dotyczyła mężczyzny, który przez kilka lat prowadził własną firmę i rozliczał podatki. Następnie ją sprzedał. Jego problemy zaczęły się wraz z kontrolą. Fiskus zażądał od niego dokumentów potwierdzających rozliczenia w VAT za poprzednie lata, ale ich nie otrzymał. Mężczyzna wyjaśnił, że sprzedał przedsiębiorstwo wraz z całą dokumentacją księgową i podatkową. Dodał, że jeśli fiskus chce sprawdzać rozliczenia, to musi skontaktować się z nabywcą i od niego żądać dokumentów.
Fiskus nie uważał, by było to konieczne. Przypomniał, że podatnik musi przechowywać dokumenty przez pięć lat, a jeśli ich nie ma, to musi skorygować VAT, który odliczył. Na wszelki wypadek zwrócił się jednak do nabywcy przedsiębiorstwa. Ten jednak stwierdził, że nabył je tylko formalnie, nie płacąc ani złotówki, i że nigdy nie był w posiadaniu dokumentów podatkowych firmy.
W związku z tym fiskus zakwestionował VAT odliczony przez podatnika. Podatek należny natomiast zostawił. Skutek był taki, że mężczyzna musiał dopłacić 200 tys. zł.
Podatnik się na to nie godził. Tłumaczył, że owszem, nie ma dokumentów, ale przejął je od niego nabywca, więc to on powinien je okazać, a jeśli ich nie ma – zapłacić podatek. Przekonywał, że nabywca wraz z firmą i dokumentacją przejął odpowiedzialność za ewentualne zaległości. Nie zgadzał się też z obliczeniami fiskusa. Uważał, że skoro nie ma ksiąg podatkowych, to fiskus powinien oszacować podstawę opodatkowania.
Podatnik przegrał w sądach administracyjnych. Zarówno WSA w Warszawie, jak i NSA orzekły, że to na nim ciążył obowiązek przechowywania dokumentów i to on ponosi konsekwencje ich braku. Sądy zaakceptowały też kwotę zaległości wyliczoną przez fiskusa.
Wyrok NSA z 14 listopada 2017 r., sygn. akt I FSK 345/16.