To rewolucja na rynku RTV. Philips w drugim tygodniu czerwca wprowadzi do sprzedaży w Europie odbiorniki z systemem operacyjnym Android.
– Uznaliśmy, że to, co oferuje Smart TV, nie wystarcza już użytkownikowi. Daje dostęp tylko do tych aplikacji, które zaaprobuje producent telewizora. Android stwarza dużo większe możliwości – podkreśla Sebastian Król z TP Vision, do którego należy Philips TV. Pracownicy jego firmy wciąż testują dostępne na Google Play aplikacje, by wybrać te, które powinny być kompatybilne z nowym telewizorem. – W tej chwili mamy ich 500. Ich liczba będzie rosnąć, zgłaszają się do nas programiści zainteresowani tworzeniem kolejnych – dodaje Król.
Pomysł Philipsa to też odpowiedź na rosnące zainteresowanie grami. Telewizor stanie się de facto konsolą. Pilot będzie jednocześnie pełnił funkcję klawiatury podobnej jak w komputerach osobistych. Urządzenie będzie też wyposażone w czujnik ruchu.
Na początku telewizory Philipsa będą oferowane w dwóch rozmiarach – 48 i 55 cali. Od jesieni ma się pojawić urządzenie o średnicy 50 cali. Najtańsze ma kosztować 6999 zł.
Czy patent ma szanse przyjąć się na polskim rynku? Konkurenci nie kryją, że Philips nie jest osamotniony w swoich planach. Ale przyznają, że wstrzymają się z debiutem do czasu poznania reakcji konsumentów na nowy produkt Philipsa. Część ekspertów uważa, że nie wszystko, co sprawdza się na małych urządzeniach mobilnych, musi zdać egzamin na wielkim ekranie telewizora, np. osobista poczta czy aplikacje pozwalające korzystać z usług bankowych.
– Wciąż testujemy tę technologię, dlatego nie mogę jeszcze powiedzieć, kiedy wprowadzimy podobny telewizor do sprzedaży – mówi Cezary Urynowicz, dyrektor marketingu firmy Sharp, która, jak donoszą eksperci, wejdzie z odbiornikiem opartym na Androidzie na rynek w 2015 r. Krążą opinie, że nie wyklucza tego też chiński TCL, który telewizory z Androidem oferuje już na swoim rodzimym rynku, oraz japońska Toshiba.
– Wszystko zależy od tego, czy znajdą się odbiorcy na europejskim rynku. Rynek chiński rządzi się innymi prawami, bo jest zamknięty na zagraniczne nowości. To, co wprowadzą lokalni producenci, od razu więc znajduje nabywców – tłumaczy Marek Maciejewski, dyrektor produktu na Europę w TCL.
Specjaliści zwracają uwagę, że bezpieczeństwo urządzenia działającego na Androidzie może budzić wiele obaw. Jest to system otwarty, łatwo więc na urządzenie ściągnąć zawirusowaną aplikację. Philips zapewnia, że o tym pomyślał: na jego urządzeniach dostępne będą tylko te aplikacje androidowe, które zostały przygotowane tak, by były kompatybilne z telewizorami. Aplikacje będzie można instalować poprzez sklep Google Play – robienie tego z podłączonego do TV USB nie będzie możliwe. No i w sklepie Google Play dostępnym w Philips TV powered by Android będą dostępne aplikacje antywirusowe, z których użytkownik będzie mógł skorzystać, jeśli będzie czuł potrzebę dodatkowego zabezpieczenia.
Na rynku istnieją już telewizory z funkcją Miracast, która pozwala wyświetlać na ekranie telewizora obraz z urządzenia mobilnego, jakim jest np. tablet. Philips podkreśla jednak, że jego produkt to zupełnie inna kategoria. Dlatego nie obawia się rywalizacji z dostępnymi już technologiami.
Ważne dla producenta jest to, jak zachowają się koreańscy gracze, szczególnie Samsung, do którego należy 40 proc. wartego 4,5 mld zł polskiego rynku telewizorów. Ten stawia na swoje Smart TV, do którego opracowuje coraz to nowe aplikacje. Pod koniec 2013 r. liczba polskojęzycznych aplikacji dostępnych w Samsung Smart TV przekroczyła już setkę. Ich opracowywanie wiąże się jednak z kosztami. Pytanie więc, czy Samsung nadal będzie w nie inwestował, czy pójdzie w tę samą stronę co Philips i postawi na Androida, stając się tym samym dostawcą urządzenia, za pośrednictwem którego Google będzie zyskiwał nowych użytkowników, a tym samym zarabiał coraz więcej na aplikacjach i grach. Eksperci z Philipsa nie ukrywają, że ich plany o podboju mogą spalić na panewce, jeśli Samsung zdecyduje się udostępnić swój kontent, czyli dostęp do swoich aplikacji za darmo.
Ale nie tylko producentom telewizorów może zagrozić Philips. Jego nowy produkt to też rywal dla wytwórców konsoli, w tym głównie dla Sony – producenta Play Station i Microsoftu, który sprzedaje Xbox. Nowy telewizor Philipsa przez to, że będzie działał w oparciu o Androida, będzie dawał dostęp do różnego rodzaju gier. Oczywiście nie tak skomplikowanych jak te na konsole czy komputery, ale wystarczających, by dostarczyć rozrywki dzieciom czy młodzieży, którym gry szybko się nudzą, w związku z czym ciągle potrzebują dostępu do nowych.
Numer jeden w mobilnym świecie

Android to najszybciej rozwijający się system operacyjny. W największym stopniu jest wykorzystywany w telefonach komórkowych. Teraz opanowuje tablety. W I kw. tego roku system firmy Google zwiększył udział w rynku urządzeń mobilnych z 53 do 65,8 proc. Windows utrzymał swoje 5,8 proc. udziałów w rynku systemów operacyjnych. IOS natomiast odnotował znaczący spadek. Po I kw. tego roku udziały tego systemu w rynku wyniosły 28,4 proc. Dla porównania w roku ubiegłym było to ponad 40 proc. Czym Android przekonał do siebie użytkowników? Przede wszystkim elastycznością, dzięki której trafił zarówno do droższych urządzeń kosztujących 2,5–3 tys. zł, jak i tych z niższej półki cenowej. Poza tym daje duże możliwości personalizacji urządzenia, a także wyróżnia się łatwością obsługi. Pozwala na prostą konfigurację konta pocztowego czy połączenie z kontem na Facebooku lub Twitterze. Jednak tak duża uniwersalność i otwartość systemu jednocześnie jest jego wadą. Urządzenia z Androidem podatne są na ataki wirusów znajdujących się w niektórych aplikacjach.