Nowy system miał pomóc w zahamowaniu spadków sprzedaży komputerów. Eksperci są jednak zgodni, nic takiego nie będzie miało miejsca. Sprzedaż nadal będzie spadać, bo system jest kompatybilny głównie z ultrabookami, tabletami i smartfonami.
„Mam wszystko naraz” – to slogan kampanii promocyjnej Microsoftu, która ma nakręcić sprzedaż sprzętu z systemem operacyjnym Windows 8. Część branży spodziewa się, że premiera trochę ożywi rynek, ale nikt nie ma złudzeń, że uchroni go przed spadkiem. Niektórzy producenci uważają nawet, że nowy system nie będzie rewolucją i na wszelki wypadek nie wycofują się ze sprzedaży urządzeń z Windows 7.
Na razie trwa wielka mobilizacja przed piątkiem, dniem oficjalnego debiutu Windows 8.
– Ożywienie po stronie producentów jest ogromne. Tylko w tym roku na rynku zadebiutuje ok. 40 modeli ultrabooków wyposażonych w ekrany dotykowe, z czego kilkanaście to modele konwertowalne, czyli z wyciąganym, obracanym lub składanym ekranem – podkreśla Tomasz Klekowski, dyrektor na Europę Środkową i Wschodnią firmy Intel, która dostarcza procesory do 80 proc. sprzętu na rynku. Rywale, jak AMD, też liczą na sukces urządzeń z najnowszym systemem, bo pozwoliłoby to im zwiększyć udziały na rynku urządzeń mobilnych takich jak tablety.
Kołem zamachowym oferty większości producentów będą ultrabooki konwertowane, łączące zalety laptopa (klawiatura) i tabletu (dotykowy ekran). Wprowadzają je na rynek praktycznie wszyscy. Ale ceny tych urządzeń zaczynają się od 4 tys. zł, więc analitycy nie spodziewają się masowej sprzedaży. Tradycyjne laptopy i ultrabooki kupić będzie można w przedziale od 1,8 tys. do około 3,5 tys. zł w zależności od konfiguracji.
Sytuację na rynku przed premierą Windows 8 można określić dwoma słowami: jest kiepsko. Asus, powołując się na dane GfK Polonia, przypomina, że w pierwszej połowie tego roku sprzedaż spadła o ok. 8 proc. Samsung ocenia, że w całym 2012 r. sprzedaż komputerów może się zmniejszyć o 5 – 7 proc.
Mniejszy popyt widać zarówno po stronie klientów indywidualnych, jak i wśród firm. – Rynek czeka na nowy system. Liczymy, że będzie on dobrze przyjęty. Widzimy już rosnące zainteresowanie wśród klientów prywatnych i delikatne ożywienie w biznesie – podkreśla Tomasz Klekowski.
Nie wszyscy podzielają jednak ten optymizm. – Debiut W8 raczej nie odwróci negatywnego trendu. Musimy raczej pogodzić się ze spadkiem sprzedaży – przyznaje Juliusz Niemotko, szef Acera w Polsce. Wyjaśnia, że nowy system nie jest przełomem z punktu widzenia klienta masowego, którego nie stać na drogie tableto-laptopy. – To system dla urządzeń dotykowych. Dla zwolennika tradycyjnego laptopa może być trudny. Tacy klienci mogą wciąż chętniej sięgać po sprzęt z W7 – dodaje szef Acera.