Ostra przecena firm z branży to efekt słabszych wyników finansowych. Powód: klienci chętniej sięgają po darmowe gry dostępne online. To sprawia, że dotychczasowy model biznesowy przestaje działać.
Akcje czołowego światowego producenta, firmy Electronic Arts, spadły w ostatnią środę po publikacji wyników finansowych o ponad 15 proc. To pokazuje skalę rozczarowania inwestorów ogłoszonymi danymi, a także skalę problemów, przed którymi stoi spółka. Zresztą nie tylko ona, bo kłopoty ma cała branża. Tego samego dnia akcje innych liderów też spadły: Take-Two o niemal 14 proc., Ubisoftu o 9,5 proc., a naszego CD Projektu w ciągu dwóch dni o ponad 7 proc.
Electronic Arts, znany miłośnikom gier przede wszystkim z serii sportowej FIFA, ale także np. z gry Battlefield, zarobił wprawdzie więcej niż rok wcześniej, ale zdecydowanie mniej, niż prognozowali analitycy giełdowi. Inwestorów szczególnie zabolało to, że przestała rosnąć marża na sprzedaży. Jeden z analityków biura Jefferies w USA komentował w swojej notce dla klientów, że przez ostatnie 10 lat głównym plusem Electronic Arts z punktu widzenia inwestora giełdowego była nieustannie rosnąca marża. Teraz to się zmieniło, najnowsze tytuły wypuszczone w ostatnim kwartale przez firmę nie sprzedają się tak, jak powinny, i generalnie jedyna gra, na którą wciąż jest duży popyt, to wspomniana już FIFA.
Można by to uznać za jednorazowy wypadek przy pracy, ale wypowiedzi szefa Electronic Arts sugerują, że sprawa jest poważniejsza. Komentując wyniki swojej firmy, mówił on o wyjątkowo intensywnej konkurencji pomiędzy producentami i o tym, że cały rynek przechodzi transformację. Chodzi przede wszystkim o rosnącą popularność darmowych gier online. Ich producenci zarabiają dzięki wyświetlaniu w nich reklam oraz mikropłatnościom, które zresztą w płatnych grach wideo na konsole też są popularne. Pozwalają one graczowi kupić sobie coś, co przyda mu się w trakcie rozgrywki.
Gry darmowe, tzw. free-to-play, według firmy badawczej SuperData zarobiły w 2018 r. 87,7 mld dol. Największym hitem ostatnich miesięcy jest Fortnite wydana przez Epic Games należący do chińskiego giganta Tencent. Znawcy tematu twierdzą, że to pierwszy przypadek, kiedy gra w modelu darmowym ma wysoką jakość charakterystyczną dla produkcji, za które trzeba płacić. Do tej pory model płatny bronił się przed konkurencją właśnie wyższą jakością. Teraz istnieje poważne zagrożenie, że ta przewaga zniknie. Rosnąca popularność gier darmowych sprawia, że dotychczasowy model biznesowy producentów gier przestaje działać. To dlatego po publikacji wyników Electronic Arts na wartości tracili także inni konkurenci tej firmy, zarabiający w ten sam sposób.
Dodatkowym problemem branży jest to, że tak naprawdę konkuruje ona o czas, który trzeba poświęcić na grę z producentami innych rozrywek, np. z rosnącymi w siłę serwisami streamingowymi jak Netflix. Raczej nie da się jednocześnie oglądać seriali i grać w grę wideo. To dlatego sytuacja wygląda coraz gorzej.
Na dodatek, jeśli świat faktycznie wejdzie w fazę wyraźniejszego spowolnienia gospodarczego, tak jak prognozuje to wiele banków i międzynarodowych instytucji, konsumenci na całym świecie zaczną ostrożniej wydawać pieniądze. To oczywiście będzie czynnik, który wszystkich miłośników gier będzie dodatkowo zachęcał do tego, żeby przesiąść się na tę darmową rozrywkę, zamiast korzystać z tej, za którą trzeba płacić.
Producenci płatnych gier wideo tracą na wartości na giełdach już od pewnego czasu. Notowania akcji Electronic Arts od ostatniego szczytu z lipca 2018 r. spadły już o 39 proc. Japońskie Nintendo w ostatnim roku straciło na wartości ponad 41 proc. Akcje Activision Blizzard w ciągu ostatnich pięciu miesięcy spadły aż o 48 proc., a Take-Two o 31 proc. Ubisoft od lipca poszedł w dół o 33 proc. Polski CD Projekt jest dziś notowany na poziomie o niemal 20 proc. niższym niż na szczycie w sierpniu ub.r.
Wszystko dziś wskazuje na to, że w nowym, trudniejszym otoczeniu wszyscy producenci gier będą musieli nieco zmodyfikować swoje modele biznesowe na takie, które będą charakteryzować się niższą rentownością. A skoro tak, to w przyszłości firmy te będą zarabiać mniej, niż dotąd oczekiwano. Mniejsze zyski w przyszłości to jasny sygnał dla inwestorów do sprzedawania, dlatego już dziś na rynku wszystkie te spółki są mniej warte.