Urząd Komunikacji Elektronicznej chce, by sieć była dostępna w całym kraju i w takiej cenie, aby każdego obywatela było stać na korzystanie z niej. Niestety, nie będzie superszybka.
Prezes UKE Marcin Cichy w swoich strategicznych planach na najbliższe lata właśnie ogłosił zmianę podejścia do usługi powszechnej. Chce likwidować te, z których już nikt nie korzysta, a zamiast nich wprowadzić prawo dostępu do internetu szerokopasmowego. Telekomunikacyjne usługi powszechne to takie, które powinny być dostępne dla wszystkich użytkowników. Chodzi o możliwość podłączenia się do sieci telefonicznej, tak stacjonarnej, jak i mobilnej, możliwość korzystania z transmisji faksu, dostęp do informacji o numerach telefonów, czy do publicznych telefonów. Tyle że koncepcji usługi powszechnej nie zmieniano od lat i – co więcej – praktycznie od wygaśnięcia obowiązków związanych głównie z telefonią stacjonarną nałożonych na dawną Telekomunikację Polską była ona martwa.
Nowe podejście do usługi powszechnej w pierwszej kolejności ma być związane z wygaszeniem obowiązku utrzymywania trzech schyłkowych produktów: aparatów publicznych, ogólnokrajowego biura numerów i ogólnokrajowego spisu abonentów. Rzeczywiście budki telefoniczne i tak są na wymarciu. Jeszcze rok temu podczas Światowych Dni Młodzieży wróciły na chwilę do łask. Jako że istniała obawa, iż z powodu dużej liczby pielgrzymów wystąpią przeciążenia sieci i problemy z łącznością komórkową, to na prośbę organizatorów zainstalowano 12 specjalnych automatów na monety (złotówki i euro). Podczas całej imprezy wykonano z nich zaledwie 125 połączeń. W efekcie pod koniec ubiegłego roku Orange, które po TP SA przejęło obowiązek utrzymywania publicznych aparatów telefonicznych, zapowiedziało, że zaczyna likwidację ostatnich 4200, które w większości zostały w więzieniach, szpitalach i gminach. Dla porównania, w szczytowym momencie w całym kraju było ponad 95 tys. aparatów publicznych.
Podobnie jest ze spadającą popularnością także prowadzonych przez Orange biura numerów i spisu abonentów. W dobie telefonii komórkowej oraz internetowych stron z numerami kontaktowymi słynny numer 913 przestał spełniać swoją funkcję.
W miejsce przeżytków UKE postuluje wspieranie dostępu do sieci. – Usługa internetu szerokopasmowego ma być zapewniona użytkownikom w stałej lokalizacji, ale za pomocą dowolnej technologii tak przewodowej, jak i bezprzewodowej – tłumaczy nam Monika Radecka z wydziału prasowego urzędu. Czyli dostęp do internetu może równie dobrze być mobilny. Radecka dodaje, że chodzi zarówno o dostępność fizyczną, jak i finansową. – Na większości terytorium kraju i większości klientom przedsiębiorcy telekomunikacyjni zapewniają te usługi na warunkach komercyjnych. Są jednak białe plamy – obszary nierentowne, gdzie brakuje dostępności fizycznej usług, oraz grupy klientów o specjalnych potrzebach społecznych, np. niepełnosprawni, osoby w zaawansowanym wieku, osoby o niskich dochodach – dodaje urzędniczka, tłumacząc, że w tych przypadkach konieczne jest wsparcie.
Objęcie internetu szerokopasmowego usługą powszechną ma dać konsumentom na terenie całego kraju bez względu na to, jaki rejon zamieszkują albo do jakiej grupy klientów należą, prawo znalezienia operatora, który im internet zaoferuje. UKE jeszcze nie zdecydował, czy będzie to jedna czy więcej firm, do których będą mogli kierować się klienci. Oczywiście nie będzie to oznaczało dostępu do usługi na bardzo wysokim poziomie. Urząd wskazuje raczej rozwiązanie prawne, nad jakim pracuje obecnie Komisja Europejska, czyli dostęp do sieci o przepływności 1–2 MB/s.
Telekomy nie są zachwycone tymi planami. Obawiają się powtórki sytuacji z lat 2006–2011, gdy usługą powszechną była telefonia stacjonarna, a Telekomunikacja Polska jako jej operator miała otrzymywać od państwa zwroty kosztów utrzymania sieci. Choć TP SA wnioskowała o ponad 1,1 mld zł, to UKE przyznało jej tylko 137 mln zł, z czego do dziś operator odzyskał tylko trochę ponad 100 tys. zł.
Zostało jeszcze 4,2 tys. budek telefonicznych. Będą zlikwidowane