Wyższy wkład własny wymagany przez banki przy udzielaniu kredytu hipotecznego nie zniechęca Polaków do inwestowania w nowe lokum. Kupujemy coraz więcej i coraz większe metraże
Ponad 4 tys. mieszkań sprzedało w I kw. 2015 r. 14 największych deweloperów ankietowanych przez DGP. To o 10 proc. więcej niż w tym samym okresie roku ubiegłego. A przecież jeszcze kilka miesięcy temu branża martwiła się, że po 2014 r. – gdy w największych miastach sprzedaż wzrosła do rekordowych 43 tys. lokali – zainteresowanie mieszkaniami może spaść. Obawiano się efektu wzrostu wymogów wobec wkładu własnego przy kredycie hipotecznym. Od stycznia musi on wynosić minimum 10 proc. wobec 5 proc. w roku 2014. Okazało się jednak, że negatywny wpływ tej podwyżki skutecznie neutralizują rekordowo niskie stopy procentowe, dzięki czemu rośnie zdolność kredytowa osób zainteresowanych kupnem mieszkania. Co więcej, kupujący coraz częściej rozglądają się za większymi metrażami.
– Przy tym samym poziomie średnich dochodów gospodarstwa domowe stać na kilka metrów kwadratowych więcej niż kilkanaście miesięcy temu. Ostatnio widoczne jest zainteresowanie większymi lokalami, zwłaszcza mieszkaniami trzypokojowymi – wskazuje Mirosław Kujawski z zarządu LC Corp. Ta spółka do końca marca sprzedała 480 mieszkań.
Największym zainteresowaniem „trójki” o powierzchni 55–65 mkw. cieszą się w Atalu, gdzie ich udział w sprzedaży wynosi 60 proc. W spółce, która sprzedała w I kw. 315 lokali, spada zaś popularność kawalerek, które zastępują lokale dwupokojowe o powierzchni ok. 40 mkw.
Sprzedaż wciąż napędzają też zakupy inwestycyjne przez osoby, które szukają alternatywy wobec niskooprocentowanych lokat bankowych. Kolejnym dopalaczem jest rządowy program dopłat do kredytów Mieszkanie dla Młodych. Zainteresowanie wsparciem ze strony państwa w tym roku mocno wzrosło. Po I kw. wysokość zgłoszonego zapotrzebowania na dofinansowanie wkładu własnego przekroczyła 220 mln zł. Już na tym etapie to o 13 mln zł więcej, niż wypłacono w ramach MdM w całym 2014 r.
Kolejnym sprawdzianem dla deweloperów i kupujących będzie przyszły rok, kiedy minimalny wkład własny wzrośnie do 15 proc. Przedstawiciele branży zapowiadają jednak, że dzięki popytowi, jaki generuje MdM, i potencjalnemu utrzymaniu niskich stóp procentowych oraz stabilnej sytuacji w gospodarce nie martwią się o sprzedaż. Także Michał Krajkowski, główny analityk DK Notus, wskazuje, że Polacy już nauczyli się planować kupno mieszkania z myślą o obowiązkowym wkładzie. Na dodatek nie zawsze trzeba będzie wykładać całe 15 proc. wartości lokalu. Ponad 10 proc. będzie można ubezpieczyć.
– Podniesienie wkładu własnego nie powinno nic zmienić pod względem popytu. Pozostaje jednak pytanie, jak długo jeszcze utrzyma się on na wysokim poziomie. Z reguły górka trwa 4 lata – wskazuje Artur Pietraszewski, dyrektor sprzedaży w Futureal Group.
To oznaczałoby, że po 2016 r. deweloperzy powinni szykować się na osłabienie popytu i dostosowanie oferty do możliwości popytowych konsumentów, czyli powrotu zainteresowania małymi lokalami.
Rozmówcy DGP zaznaczają, że rynek mieszkaniowy i kredytów hipotecznych powinien zmierzać w kierunku finansowania zakupów kredytami z wydłużonym okresem stałego oprocentowania. To pozwoliłoby na zmniejszenie ryzyka związanego ze zmiennością stóp. Na razie królują u nas jednak kredyty ze zmiennym oprocentowaniem. Obecnie bardzo atrakcyjne, bo podstawa ich procentowania, zwykle trzymiesięczna stawka WIBOR, wynosi 1,65 proc. Tymczasem według wyliczeń Michała Krajkowskiego z DK Notus wzrost WIBOR do 5 proc. przy kredycie na 30 lat oznacza wzrost raty o 50 proc. w stosunku do płaconej obecnie.