Już niedługo banki zaczną oferować kredyty na mieszkania i domy z dopłatą. Warunkiem jest jednak ich energooszczędność. Takie nieruchomości są droższe, ale dopłaty i niższe koszty utrzymania pozwalają zrekompensować dodatkową inwestycję już w ciągu kilku lat. Niestety właściciele używanych nieruchomości obejdą się w tym wypadku smakiem.

Green Deal, to nowy brytyjski pomysł, aby podnieść efektywność energetyczną istniejących budynków. Za ocieplenie domów, instalację kolektorów słonecznych czy wymianę pieca właściciele domów na Wyspach nie płacą. Koszty pokrywane są z kwot, jakie udało się zaoszczędzić w wyniku obniżenia rachunku za energię w kolejnych miesiącach. W Polsce niebawem ma ruszyć program dopłat, które trafią do nabywców lub budujących nowe domy i mieszkania. Oba programy łączy maksymalna kwota dopłat – 50 tys. zł, czyli mniej więcej równowartość 10 tys. funtów.

7 zainteresowanych banków

Na naszym podwórku dysponentem środków przeznaczonych na realizację programu jest Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Program dopłat do domów i mieszkań przewiduje następujące dopłaty:

1. Dla budynków jednorodzinnych:
a. nieskoenergochłonnych – 30 tys. zł brutto,
b. pasywnych – 50 tys. zł brutto,

2. Dla mieszkań w budynkach wielorodzinnych:
a. nieskoenergochłonnych – 11 tys. zł brutto,
b. pasywnych – 16 tys. zł brutto,

Możliwa do uzyskania dopłata ma więc zależeć od typu nieruchomości (mieszkanie lub dom) i jego zapotrzebowania na ciepło. Kwota będzie wyższa, gdy zużycie ciepła nie będzie przekraczać 15 kWh/m kw. rocznie (tzw. dom pasywny), a niższa gdy nie będzie przekraczać 40 kWh/m kw. rocznie (tzw. dom niskoenergochłonny). Dziś przeciętny nowy dom potrzebuje przeważnie około 100 – 120 kWh energii na m kw. rocznie. Aby otrzymać pieniądze, trzeba jednak będzie zaciągnąć kredyt na zakup lub budowę nowego domu lub mieszkania.

W efekcie budując dom pasywny, a nie tradycyjny, można liczyć na spory zastrzyk gotówki z publicznej kasy, a ponadto niższe rachunki za ogrzewanie w przyszłości. O ile niższe? Jeśli dziś właściciel przeciętnego domu o powierzchni 150 m kw. ogrzewa dom gazem i płaci za „błękitne paliwo” 5 tys. zł rocznie, to mając dom pasywny mógłby zamknąć się w kwocie niespełna tysiąca złotych. Problem w tym, że koszty budowy domu pasywnego są wyższe niż w przypadku tradycyjnego dachu nad głową. Zamiast wydatku rzędu np. 300 tys. zł na dom zwykły, trzeba by wydać na pasywny około 360 tysięcy. Uwzględniając więc wyższe koszty budowy, potencjalne dopłaty i oszczędności w przyszłości należy postrzegać budowanie domu niskoenergochłonnego lub pasywnego jako inwestycję, która zwróci się w ciągu minimum kilku lat. W tym właśnie czynniku można upatrywać niewielkiego zainteresowania ze strony banków w oferowaniu kredytów z dopłatą.

Dziś wiemy, że fundusz gotowy jest podpisać umowę tylko z siedmioma instytucjami, które złożyły stosowne dokumenty:
• Bank Polskiej Spółdzielczości
• SGB-Bank
• Bank Ochrony Środowiska S.A.,
• Bank Zachodni WBK S.A.,
• Getin Noble Bank
• Nordea Bank Polska
• Deutsche Bank PBC






Wybrane zasady korzystania z dofinansowania z NFOŚiGW:

1) Dopłatę otrzymuje się po zakończeniu budowy, oddaniu nieruchomości do użytkowania i potwierdzeniu poziomu energochłonności istniejącej nieruchomości.
2) Nie można prowadzić działalności gospodarczej z wykorzystaniem ponad połowy powierzchni kupionej / wybudowanej nieruchomości. Wykorzystanie części mniejszej niż połowa nieruchomości wymaga proporcjonalnego obniżenia kwoty dopłaty,
3) Realizacja całego przedsięwzięcia może trwać co najwyżej 3 lata od dnia podpisania umowy kredytowej,
4) Od dopłaty trzeba zapłacić podatek dochodowy,
5) Można uzyskać tylko jedną dopłatę w programie,
6) Kwota kredytu na zakup / budowę nieruchomości musi być wyższa niż kwota dotacji,
7) Kwota dotacji nie może być niższa niż wysokość kosztów kwalifikowanych. Zalicza się do nich koszty związane np. z zakupem i montażem elementów konstrukcyjnych (np. ściany, fundamenty, dach), wentylacji, ogrzewania oraz kosztów projektu i weryfikacji poziomu energooszczędności. Do tych kosztów nie zalicza się natomiast kosztów związanych z wykończeniem nieruchomości.





… i brak deweloperów

Skierowanie dopłat na rynek nowych nieruchomości jest o tyle racjonalny, że w Polsce wciąż brakuje mieszkań do zaspokojenia podstawowych potrzeb. Co więcej, wspieranie budownictwa pasywnego i niskoenergochłonnego pozwoli rozwinąć ten typ budownictwa, który zgodnie z prawem unijnym stanie się standardem już w 2020 roku. Niezbędne jest więc zbudowanie świadomości społecznej konieczności tych zmian oraz zdobycie doświadczenia przez projektantów czy wykonawców. Dziś, jak wynika z badań prowadzonych przez Home Broker, zainteresowanie budownictwem niskoenergochłonnym jest wśród deweloperów nikłe. Niewielu z nich inwestuje w jakiekolwiek ponadstandardowe rozwiązania, które mogłyby obniżyć zapotrzebowanie na energię w przyszłości. Wymagania stawiane przez NFOŚiGW są natomiast wyśrubowane. Trudno więc spodziewać się rychłej rewolucji w tym względzie biorąc pod uwagę niewielką z punktu widzenia deweloperów skalę proponowanych dopłat w przypadku budynków wielorodzinnych (11 – 16 tys. zł minus podatek dochodowy).

Na Wyspach dopłaty do używanych

W Wielkiej Brytanii sytuacja mieszkaniowa obywateli jest znacznie bardziej komfortowa niż w Polsce. Na Wsypach na osobę przypada przeciętnie 1,8 pokoi, podczas gdy w Polsce tylko jeden pokój. Dane Eurostatu pokazują ponadto, że w Wielkiej Brytanii tylko 7,2% mieszkań jest przeludnionych, a w Polsce aż 47,2%.Nikogo nie trzeba więc chyba przekonywać, że sytuacja mieszkaniowa jest w Wielkiej Brytanii znacznie lepsza niż w Polsce. Władze zauważyły jednak i na Wyspach problem, który trzeba rozwiązać. Chodzi o niedogrzanie nieruchomości. Zgodnie z danymi Eurostatu problem ten dotyczy 6,5% Brytyjczyków (w Polsce wskaźnik ten wynosi 13,6% obywateli). Nawet 10 tysięcy funtów może więc wydać mieszkaniec Wielkiej Brytanii na jeden z 23 różnych sposobów obniżenia zapotrzebowania na ciepło (np. ocieplenie nieruchomości, wymianę pieca czy okien). Najciekawsze jest jednak to, że nie musi na ten cel posiadać gotówki. Program Green Deal ma polegać na tym, że usprawnienia finansowane są z kredytu, a ten jest finansowany ze środków, jakie udało się zaoszczędzić w rachunku za energię. Do „zielonych” inwestycji ma ponadto zachęcać zasada, zgodnie z którą nie całe oszczędności przeznaczone zostaną na opłacenie rachunku za ocieplenie czy wymianę okien. W efekcie beneficjent będzie miał nie tylko zmodernizowaną nieruchomość, ale też niższe rachunki za energię.

W Polsce dopłaty do kolektorów słonecznych

Dla osób posiadających już zbudowany dom w Polsce NFOŚiGW przewidział znacznie mniejszy w skali program niż brytyjski Green Deal – dopłaty do kolektorów słonecznych. Już od kilku lat osoba zaciągająca kredyt na zakup instalacji solarnej może liczyć na dofinansowanie w wysokości do 45% kosztów instalacji netto. Niestety od tego dofinansowania także trzeba zapłacić podatek. Niemniej jednak założenie instalacji do ogrzewania wody użytkowej dla 4-osobowej rodziny może opłacać się nawet bez dopłat. Taka inwestycja oznacza bowiem roczną oszczędność rzędu około 700 zł (ogrzewanie wody gazem) czy 1 tys. zł (ogrzewanie wody olejem). Koszt najtańszego rodzaju instalacji wraz z montażem można szacować dla tej modelowej rodziny na7-8 tys. zł. Wydatki nawet bez uwzględnienia dopłaty mogą się więc zwrócić w kilka lat.

Zmiany w dopłatach do kolektorów słonecznych

Od stycznia br. zmieniły się zasady przyznawania pomocy z NFOŚiGW. Obniżono maksymalny koszt instalacji do 2250 zł za m kw. kolektora (z 2,5 tys. zł) oraz wprowadzono wymóg posiadania gwarancji na instalację na minimum 5 lat oraz rękojmi na wykonawstwo na minimum 3 lata.

Bartosz Turek, Analityk rynku nieruchomości