Od stycznia do czerwca kilkunastu największych deweloperów, którzy wzięli udział w ankiecie DGP, podpisało w sumie ponad 4,1 tys. wstępnych umów sprzedaży mieszkań. To o 9,5 proc. mniej niż w pierwszej połowie ubiegłego roku.
Mieszkania sprzedane w I półroczu / DGP
Części spółek udało się jednak poprawić sprzedaż. Najlepiej w zestawieniu wypada Murapol, który wzrost wiąże głównie z dopasowaną do rynku ofertą oraz wejściem na nowe rynki, między innymi do Warszawy. Największy spadek zanotował Triton Development, który kończy obecnie sprzedaż w jednej z warszawskich inwestycji, gdzie wolne zostały tylko duże mieszkania. Firma spodziewa się poprawy sprzedaży po wprowadzeniu w tym roku do oferty inwestycji, w której będą przeważały małe lokale.
W wielu spółkach za słabszą sprzedaż odpowiadają przede wszystkim wyniki II kwartału. W maju było sporo dni wolnych od pracy. Podpisywanie umów opóźniała również tzw. ustawa deweloperska, która weszła w życie 29 kwietnia. Zwiększa ona ochronę kupujących mieszkania i nakłada na deweloperów nowe obowiązki.
– Wprowadzenie ustawy deweloperskiej w przypadku Wikany spowodowało przesunięcie ok. 10 proc. umów. Wielu klientów było zaskoczonych, gdy okazywało się, że dokument umowy deweloperskiej, z którym ubiegamy się o kredyt, musi być zawierany w formie aktu notarialnego – mówi Tomasz Grodzki, wiceprezes spółki.
Jednak najważniejsza przyczyna słabego popytu na mieszkania, jaką wskazują deweloperzy, to postawa banków. – Niepewna sytuacja makroekonomiczna w kraju i na świecie zaowocowała bardziej restrykcyjną polityką kredytową – wyjaśnia Piotr Stefaniak, prezes Inpro.
Z danych Home Broker, największego w Polsce pośrednika na rynku nieruchomości, wynika, że w pierwszym półroczu doszło do niewielkich zmian cen nowych mieszkań na największych rynkach. W Warszawie w czerwcu średnia cena ofertowa była o 1,3 proc. niższa niż w końcu 2011 r., we Wrocławiu spadek wyniósł 2,2 proc., a w Gdańsku, Łodzi i Krakowie ceny niewiele się zmieniły.
Deweloperzy nie wykluczają, że wygaszanie z końcem 2012 r. programu „Rodzina na swoim” może w kolejnych kwartałach spowodować większe spadki, szczególnie w segmencie mieszkań popularnych. Firmy będą w ten sposób przyciągać ostatnich klientów, którzy będą chcieli z programu skorzystać.
Branża nie przecenia jednak znaczenia RnS. – Dużo bardziej istotnym elementem generującym popyt na mieszkania jest polityka kredytowa banków, a także koszty kredytu. Zakończenie kryzysu w Eurolandzie i ożywienie gospodarcze z pewnością bardziej pomogłyby rynkowi deweloperskiemu niż program RnS – ocenia Andrzej Gutowski, dyrektor sprzedaży i marketingu w Ronson Development.