Z opublikowanych w dniu wczorajszym wstępnych danych GUS o wynikach budownictwa mieszkaniowego w 2011 roku wynika, że ten segment krajowego rynku nieruchomości ma się całkiem nieźle, zwłaszcza jeśli uwzględnimy środowisko kryzysu gospodarczego, w którym przyszło mu funkcjonować.

– Posiłkując się tymi danymi trudno potwierdzić bardzo optymistyczne przewidywania niektórych specjalistów rynku nieruchomości sprzed roku, którzy określali rok 2010 jako przełomowy po okresie kryzysu, po którym – już w 2011 – nastąpi faza ożywienia i wzrostu. Nic takiego nie nastąpiło, a wnioski wynikające z ostatniej publikacji GUS jednoznacznie wskazują na wejście rynku w fazę stabilizacji – twierdzi Jarosław Jędrzyński, analityk z portalu RynekPierwotny.com. Jego zdaniem zdecydowanie jednak brakuje jednoznacznych wskazówek co do dalszego scenariusza rozwoju koniunktury rodzimej mieszkaniówki.

Inwestorzy indywidualni – siła napędowa mieszkaniówki

Najlepsze dane dotyczą wydanych pozwoleń na budowę, które w liczbie 184,1 tys. zanotowały wzrost względem roku poprzedniego o 5,2 proc. Wzrosła też liczba mieszkań rozpoczętych o 2,6 proc. i wyniosła 162,2 tys. jednostek. Nieznaczny, bo tylko 3-procentowy spadek stał się udziałem mieszkań oddanych do użytkowania, których było niespełna 134 tys.

W dalszym ciągu siłą napędową branży mieszkaniowej pozostają inwestorzy indywidualni , którzy w ubiegłym roku wybudowali 73 tys. mieszkań (55,4 proc. udziału oraz 3,7 proc. wzrostu) i wyprzedzają deweloperów z wynikiem 50,1 tys. lokali (38 proc. ogólnej liczby przy spadku o 6,2 proc. w stosunku do roku ubiegłego). Inwestorzy indywidualni uzyskali minimalnie niższą (-2,6 proc.) liczbę pozwoleń na budowę (96,4 tys.), ustępując wyraźnie dynamiką deweloperom, którzy zanotowali pokaźny w tym względzie prawie 20-procentowy wzrost do liczby 82 tys. Zarówno inwestorzy indywidualni, jak i deweloperzy, zanotowali wzrost liczby mieszkań, odpowiednio o 4,7 i 2,7 procent (90,5 tys. oraz 64,7 tys.).

Budownictwo spółdzielcze wisi na włosku?

Utrzymuje się silna marginalizacja budownictwa spółdzielczego, które notuje po raz kolejny spektakularne spadki aktywności. I tak spółdzielnie mieszkaniowe w okresie dwunastu miesięcy 2011 r. oddały do użytkowania 3834 mieszkania, tj. o 24,1proc. mniej niż przed rokiem. Mniejsza była również o 9,8 proc. liczba uzyskanych pozwoleń na budowę mieszkań – 3184 oraz liczba mieszkań rozpoczętych – 2263 mieszkania (spadek aż o 51,3 proc.).

Pozostali inwestorzy (budownictwo komunalne, społeczne czynszowe i zakładowe) oddali do użytkowania w ciągu dwunastu miesięcy 2011 r. łącznie 4666 mieszkań, tj. o 31,8 proc. mniej niż w analogicznym okresie 2010 r. – Z tych trzech kategorii budownictwa na szczególna uwagę z oczywistych względów zasługuje budownictwo komunalne, w którym w rozpatrywanym okresie oddano do użytkowania zaledwie 2449 mieszkań, czyli o prawie jedną trzecią mniej niż przed rokiem. To kolejny rok spektakularnego spadku w tym segmencie rodzimej mieszkaniówki.

Polska wciąż z dala od Europy

– Opublikowane przez GUS ubiegłoroczne osiągnięcia krajowej branży mieszkaniowej wskazują na jej poprawną kondycję, zwłaszcza jeśli uwzględnimy trudne warunki okołorynkowe. Tradycyjnie najlepiej wypadają inwestorzy indywidualni, których wynikowo zaczynają doganiać deweloperzy. Ci ostatni pod względem dynamiki pozwoleń na budowę zanotowali spektakularny wzrost, co świadczy o postępującym optymizmie inwestorów budujących na sprzedaż lub wynajem – komentuje Jarosław Jędrzyński z portalu RynekPierwotny.com. Pytanie, czy nie była to reakcja przedwczesna, pokażą najbliższe miesiące. Jednak obecny rok, w którym przyjdzie deweloperom przetestować nowe środowisko ekonomiczno-gospodarcze, radykalnie odmienne od tego z 2011 roku, z rekomendacją S, ustawą deweloperską i praktycznie bez RnS, może okazać się w najlepszym wypadku kolejnym, trzecim rokiem względnej stabilizacji.

Zdaniem Jędrzyńskiego, ostatni rok okazał się kolejnym etapem zanikania „reliktu przeszłości”, czyli budownictwa spółdzielczego. Jeżeli ten segment rynku mieszkaniowego będzie się kurczył w tym tempie, to już w połowie bieżącej dekady może na stałe przejść do historii, raczej bez większej szkody dla tak dla samej branży, jak i bez negatywnych skutków społeczno-ekonomicznych.

Za to bardziej niepokojącym zjawiskiem są bliźniacze perspektywy budownictwa komunalnego, którego ostre hamowanie już kolejny rok z rzędu potwierdza upośledzenie funkcji socjalnej rodzimego państwa, które jeśli dotyczy sfery mieszkaniowej, to w sposób ewidentny oddala nas od standardów będących normą choćby dla cywilizowanych społeczności szeregu krajów europejskich.