Branża przeszła suchą stopą przez trwający kryzys. Sytuacja może się jednak pogorszyć nawet po wprowadzeniu szczepionki.
DGP
Gdy gospodarka walczyła o przetrwanie podczas pierwszej fali pandemii, branża budowlana była jedną z nielicznych, która odnotowywała szybki wzrost – od początku marca subindeks warszawskiego parkietu WIG-budownictwo grupujący spółki z branży urósł o ponad 50 proc. Jednocześnie zarówno producenci, jak i wykonawcy przez cały sezon borykali się raczej z brakiem rąk do pracy w związku z niedoborem np. pracowników z Ukrainy niż koniecznością redukcji etatów.
Dobre wyniki wypracowane w czasie prosperity będą stanowiły zabezpieczenie na przyszłość. Bo zapowiada się, że kolejne lata będą już nieco słabsze – o ile bowiem trwające już projekty postępują bez większych zakłóceń, o tyle inwestorzy wobec niepewnej przyszłości boją się lokować pieniądze w nowe przedsięwzięcia.
Widać to już w danych Głównego Urzędu Statystycznego. Skala produkcji budowlano-montażowej, która może świadczyć o liczbie zamówień, a tym samym przyszłych inwestycji, zauważalnie spada – o 5,9 proc. w październiku w stosunku do ubiegłego roku, co i tak stanowi poprawę o 0,4 proc. względem września. W październiku inwestorzy otrzymali o 3,8 proc. mniej pozwoleń na budowę niż rok wcześniej. Jednocześnie odnotowano rozpoczęcie budowy 19,6 tys. mieszkań, co było wynikiem o 26,3 proc. niższym w stosunku do września i o 18,7 proc. niższym niż w październiku 2019 r. – Można oczekiwać, że aktywność budowlana będzie utrzymywała się na stosunkowo niższym poziomie przez cały 2021 r. – przyznaje dr Damian Kaźmierczak, główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa (PZPB).
Potwierdzają to obserwacje biznesu. – Cykl inwestycyjny w budownictwie jest dłuższy niż jeden rok. Rozpoczętych projektów nie da się zahamować, nawet w trakcie takich kataklizmów jak pandemia – bo groziłyby bardzo dużymi stratami. Rządy na świecie wprowadziły tzw. tarcze ekonomiczne chroniące miejsca pracy, a więc również pośrednio chroniące procesy inwestycyjne. Dlatego 2020 r. wygląda dość dobrze. Obawiam się, że w kolejnych latach nasza branża odczuje spowolnienie. Długoterminowo w skali europejskiej możemy spodziewać się spadku popytu w latach 2021–2022 – prognozuje Krzysztof Domarecki, prezes Seleny, która na koniec III kw. zanotowała przychody ze sprzedaży w wysokości 1,04 mld zł, co oznacza wzrost o 2,6 proc.
Dobry rok mają też inne firmy – sprzedawcy, producenci czy wykonawcy. Handlująca materiałami budowlanymi grupa Polskie Składy Budowlane podaje, że przychody ze sprzedaży materiałów przez jej partnerów w ciągu trzech kwartałów wyniosły 5,3 mld zł i były o 3 proc. wyższe niż przed rokiem. Zawdzięczają to jednak sprzedaży detalicznej, a nie hurtowej – pierwsza z nich w stosunku do ubiegłego roku wzrosła o 11 proc., przy jednoczesnym spadku o 0,2 proc. drugiej.
Atlas, produkujący materiały budowlane, ogłosił wczoraj, że jego przychody z końcem roku wzrosną o 10–12 proc., (w 2019 r. osiągnęły 863 mln zł), z kolei wykonawca – Unibep poinformował akcjonariuszy na początku miesiąca, że portfel jego zamówień pod koniec III kw. wynosił 2 mld zł, z czego 400 mln zł przypadało na I kw. Prezesi obu firm zapowiadają jednak, że przyszły rok może wiązać się z nieco gorszą koniunkturą.
Mniej zamówień oznacza ostrzejszą konkurencję, a także wzrost znaczenia inwestycji publicznych. Jak mówi dr Kaźmierczak, branża liczy na porozumienie się w sprawie kształtu przyszłego budżetu unijnego i kontynuację flagowych projektów: Programu Budowy Dróg Krajowych, tworzonego przez PKP PLK Krajowego Programu Kolejowego czy inwestycje w niskoemisyjną energetykę i retencję.
– Rok 2021 będzie natomiast wyjątkowo trudny dla inwestycji w samorządach, które muszą ograniczać plany inwestycyjne z powodu drastycznego pogorszenia swojej sytuacji budżetowej – wskazuje ekspert PZPB. I jak dodaje, będzie to skutkować problemami mniejszych firm działających na szczeblu lokalnym.
Dlatego, by przeciwdziałać negatywnym skutkom, firmy zamierzają zwiększać swój potencjał. Jedne szukają nowych rynków – wczoraj Polska Agencja Inwestycji i Handlu ogłosiła, że producent drabin budowlanych Drabex podpisał trzyletni kontrakt z izraelskim importerem. Inne inwestują tak, by zabezpieczyć swoje dochody w kolejnych latach – np. Śnieżka planuje zainwestować w IV kw. 9 mln zł. – Dzięki temu będziemy jeszcze lepiej przygotowani na sezon remontowo-budowlany – wskazuje Piotr Mikrut, prezes Śnieżki.
Wpływ pandemii COVID-19 na koniunkturę w budownictwie