Boom na domy poza miastem jest krótkotrwały. Ze względu na koszty będziemy wracać do centrum. Polskie miasta powierzchniowo są bardzo rozwleczone. Nie jest racjonalne, że Koszalin jest większy od Paryża.

Przez ostatnie dziesięć lat wracaliśmy do centrów miast. Zmienił się wówczas wieloletni trend. Obecnego trendu pandemia nie zmieni. Wkrótce znów będziemy przede wszystkim szukać mieszkań o dobrej lokalizacji, blisko miejsca pracy, z dobrą infrastrukturą.

- Z kilkumiesięcznego doświadczenia z życia w zagrożeniu pandemią można wyciągnąć takie wnioski, że tendencja do wyprowadzania się poza miasto była krótkotrwała, już wróciły korki samochodowe choć nie zakończył się okres urlopowy - mówi w rozmowie z MarketNews24 architekt Zbigniew Maćków, autor zrealizowanych projektów biurowców, apartamentowców i budynków wyższych uczelni.

Zmiany wywołane pandemią widać bardziej po sposobie przemieszczania się. Z obawami przemieszczamy się komunikacją zbiorową, chętniej korzystamy z roweru czy hulajnogi i wróciliśmy do prywatnych samochodów.

- Nawet w okresie lockdownu okazało się, że łatwiej jest nam przetrwać, gdy mieszkamy w centrum, zwłaszcza jeżeli blisko jest park – ocenia Z.Maćków.

Trwa ładowanie wpisu

Polskie miasta powinny się zmienić, choć wpływ pandemii będzie wątpliwy, nie tylko z tego względu, że tęsknimy za luksusem, co dotyczy także rynku nieruchomości. Pod względem urbanistycznym największe polskie miasta zajmują bardzo duże powierzchnie. Skutki są takie, że doprowadzenie infrastruktury technicznej jest bardzo kosztowne.

- To powoduje, że żyjemy ponad stan. Tanie i przyjazne miasto to miasto urbanistycznie zwarte i sensownie gęsto zaludnione wyjaśnia znany architekt.

Jest to istotne także ze względów demograficznych. Liczba ludności w Polsce będzie się zmniejszać. I tym bardziej będziemy zmieniać miejsca zamieszkania szukając lepszych miejsc, z tego względu rozwijać będzie się tylko kilka miast, liczba tych miast nie przekracza dziesięciu.