Wicepremier i minister rozwoju Jadwiga Emilewicz powiedziała w czwartkowym wywiadzie dla "Gościa Niedzielnego", że jeszcze w kwietniu chce przedstawić pakiet mieszkaniowy, który będzie m. in. zawierał dopłaty do czynszów dla rodzin i dla spółek mieszkaniowych, które pozwolą budować tańsze mieszkania.

Wicepremier i minister rozwoju powiedziała "Gościowi Niedzielnemu", że jeszcze w kwietniu chcę przedstawić pakiet mieszkaniowy.

"Na szczęście rynek budowlany w Polsce nie stanął. Jednak jednym z efektów pandemii będzie utrata przez wiele gospodarstw domowych zdolności kredytowych nawet na kilkadziesiąt miesięcy. Odpowiedzią na tę sytuację powinno być budownictwo czynszowe, społeczne. Mamy cały pakiet rozwiązań, który z jednej strony oferuje rodzinom dopłaty do czynszów, a z drugiej dopłaty do gminnych czy miejskich spółek mieszkaniowych, które pozwolą budować tańsze mieszkania. Jesteśmy w kontakcie z takimi spółkami, warunki, jakie im proponujemy z Bankiem Gospodarstwa Krajowego, są tak korzystne, że chcą ruszyć z inwestycjami" - powiedziała Emilewicz, pytana o prorozwojową strategię rządu, która spowodowałaby wzrost gospodarczy.

Dodała, że drugi rządowy pakiet dotyczy farmacji. "Koronawirus uświadomił nam, że bezpieczeństwo to nie tylko ropa i gaz, nie tylko obronność, ale także substancje czynne, które służą do produkcji leków. Wiele lat temu wyeksportowaliśmy produkcję tych substancji do Indii i Chin. Dziś wygra ta gospodarka, która szybciej tę dziedzinę odbuduje u siebie. Dlatego przygotowujemy program wsparcia farmacji i biotechnologii, który chcielibyśmy jak najszybciej uruchomić" - poinformowała.

Wicepremier pytana o uzależnienie od produktów z Chin, odpowiedziała, że w kontekście ich zastępowania własną produkcją "obecnie jest dobry moment, aby taki proces rozpocząć".

"Jesteśmy ostatnim krajem w Europie, w którym zachowały się szwalnie. Około dwa tysiące małych i średnich firm zatrudniających do 50 osób szyje odzież. Można spróbować zastąpić chińskie wyroby odzieżowe polskimi, także na rynku europejskim. Innym obszarem, w którym mamy olbrzymi potencjał, jest produkcja części samochodowych. Jeszcze przed pandemią polscy producenci dostarczali szereg podzespołów, teraz będą mogli rozszerzyć swój asortyment, produkować go więcej, bo z pewnością duże koncerny będą po nie sięgać" - oceniła.

Dodała, że "dziś duzi europejscy producenci, którzy mieli swoich podwykonawców w Chinach, rozglądają się za tym, kto ich zastąpi na rynku europejskim. To możemy być my".

Emilewicz pytana o to, które restrykcje wynikające z epidemii najbardziej uderzają w naszą gospodarkę, wyjaśniła, że poważną restrykcją są ograniczenia w handlu i usługach, bo firmy działające w tym obszarze stanowią olbrzymią część naszej gospodarki.

"Są to głównie małe i średnie podmioty, które nie mają dużych poduszek finansowych pozwalających im przetrwać przez dwa, trzy miesiące w sytuacji utraty źródeł dochodu. Trzeba mieć też świadomość, że ograniczenia, które sami nakładamy, nie są jedynym czynnikiem uderzającym w polską gospodarkę. Na jej spowolnienie, wzrost bezrobocia, czy spadek obrotów duży wpływ mają restrykcje istniejące w innych państwach. Ubiegły rok skończyliśmy z dodatnim bilansem handlowym, czyli więcej eksportowaliśmy niż importowaliśmy. Teraz z powodu zamknięcia rynków francuskich, niemieckich, włoskich czy hiszpańskich cierpią nawet potężne firmy, (które mają duże poduszki bezpieczeństwa), gdyż nie mogą handlować na rynkach zagranicznych" - oceniła.

Wicepremier i szefowa resortu rozwoju oceniła, że duże znaczenie ma to, jak szybko uruchomimy gospodarkę, choć "już wiadomo, że w ciągu kilku miesięcy nie wróci ona do stanu sprzed epidemii".

"Jeśli minister zdrowia Łukasz Szumowski mówi, że dopóki nie zostanie wynaleziona szczepionka, będziemy żyć w nowej normalności z maskami i zachowaniem odległości od innych, to oznacza zmniejszone obroty w wielu obszarach gospodarki" - dodała Emilewicz w rozmowie z "Gościem Niedzielnym".