Projekt ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwemu wykorzystywaniu przewagi kontraktowej w obrocie produktami rolnymi i spożywczymi jest już po drugim czytaniu w Sejmie. Nowe regulacje miały w założeniu chronić mniejszych producentów przed nieuczciwymi praktykami stosowanymi przez wielkie sieci handlowe. Jak się jednak okazuje, to, co zaproponował rząd, nie spełnia oczekiwań żadnej ze stron sporu
Renata Juszkiewicz prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji / Dziennik Gazeta Prawna
Maciej Żelewski prawnik Domański Zakrzewski Palinka / Dziennik Gazeta Prawna
Maciej Ptaszyński dyrektor generalny Polskiej Izby Handlu / Dziennik Gazeta Prawna
Andrzej Gantner dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności / Dziennik Gazeta Prawna
Marek Niechciał prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów / Dziennik Gazeta Prawna
Czy jest potrzeba wprowadzania zupełnie nowej ustawy, która na nowo będzie regulować stosunki pomiędzy dostawcami a dystrybutorami?
Renata Juszkiewicz
W Polsce od lat obowiązuje ustawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Artykuł 15 tej regulacji zawiera definicję czynu nieuczciwej konkurencji. Jest ona jednak wadliwa, miesza bowiem pojęcie marży handlowej z opłatą handlową.
Od wielu lat prowadzimy dialog z producentami na temat modelu współpracy opierającego się nie tylko na marży handlowej, ale i wspieraniu sprzedaży. Jest to najlepsze rozwiązanie w sieciach dużych sklepów oferujących nawet 60 tys. pozycji asortymentowych. Producentom pozwala bowiem wypromować swój towar na półce, a sieci go sprzedać. Co więcej, jest to model przeniesiony do Polski przez międzynarodowe sieci z innych krajów, gdzie wsparcie sprzedaży jest naturalną praktyką i służy dobrej rotacji towaru na półce.
Niedoskonałość ustawy u.z.n.k. w połączeniu z brakiem zrozumienia dla modelu współpracy sieci z dostawcami ma wpływ na skargi producentów i zapadające wyroki sądowe.
Finał jest taki, że wiele sieci zdecydowało się przejść na tzw. współpracę net-net, czyli producent dostarcza do sieci towar, nie ponosi z tego tytułu żadnych dodatkowych opłat, jednak jeśli jego produkt słabo rotuje, niesie to ryzyko przerwania współpracy.
Maciej Żelewski
Nie widzę potrzeby tworzenia nowych regulacji w tym zakresie. Mamy już przecież ustawę o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, która odnosi się przecież do problemu wykluczenia z rynku poprzez pobieranie opłat innych niż marża. Tak więc, jeżeli przedsiębiorca utrudnia drugiemu przedsiębiorcy dostęp do rynku przez stosowanie różnorodnych, niejednolitych warunków umownych, to podlega reżimowi obowiązującej ustawy. A ponieważ ustawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji mówi o relacjach pomiędzy przedsiębiorcami, to podmiotem, który rozstrzyga, na ile działania są nielegalne, nieuczciwe, jest sąd powszechny.
Nie rozumiem więc koncepcji forsowanej w procedowanej ustawie o przeciwdziałaniu nieuczciwemu wykorzystywaniu przewagi kontraktowej w obrocie produktami rolnymi i spożywczymi, która opiera się na tym, że indywidualne relacje handlowe między przedsiębiorcami mają być włączone w kompetencje Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Z założenia urząd ten zajmuje się badaniem systemu konkurencji na rynku i ewentualnych nadużyć w stosunku do konsumentów, a nie indywidualnych relacji pomiędzy przedsiębiorcami. W ustawie o ochronie konkurencji i konsumentów również zostało wskazane, że jeżeli chodzi o ochronę najsłabszych uczestników rynku, to pod kompetencje urzędu podlegają wyłącznie ich zbiorowe interesy, a nie suma indywidualnych interesów poszczególnych konsumentów. Tak więc już to wskazuje, że z założenia urząd nie powinien się zajmować sprawami, które są tylko kwestią indywidualną, handlową pomiędzy przedsiębiorcami.
Marek Niechciał
Genezą nowych regulacji była chęć ochrony dostawców przed praktykami dużych sieci handlowych. Jest to problem widoczny w całej Europie. W czerwcu Parlament Europejski przyjął rezolucję, w której wezwał Komisję Europejską do wyeliminowania nieuczciwych praktyk handlowych występujących w łańcuchu dostaw produktów spożywczych w UE. Komisja Europejska stała dotychczas na stanowisku, że każdy kraj powinien rozwiązać sprawę we własnym zakresie. W 2013 r. opublikowała Zieloną Księgę, w której wskazała katalog zachowań identyfikowanych jako naganne w obrocie z dostawcami i zachęcała państwa członkowskie do podjęcia działań, które poprawiłyby sytuację. Większość krajów postanowiła rozwiązać tę kwestię ustawowo (na początku 2016 r. było to 20 państw), w niektórych wystarczyła samoregulacja branży (Belgia, Holandia).
Renata Juszkiewicz
Ustawa, nad którą toczą się obecnie prace, miała być odpowiedzią na ustawę o podatku od sprzedaży detalicznej. Istniało bowiem domniemanie, że po wejściu podatku sieci handlowe będą chciały przerzucić koszty z nim związane na dostawców. Pierwotnym zamierzeniem regulacji była jednak ochrona drobnych producentów rolnych przeciwko przewadze kontraktowej przetwórców i dużych producentów artykułów żywnościowych. Okazało się jednak, że w toku prac ostrze ustawy zostało przerzucone w stosunku do sieci handlowych. Stało się tak z powodu małej wiedzy ustawodawcy na temat rynku przetwórczego i handlowego w Polsce. Nie dostrzeżono, że istnieją branże, które mają większościowe udziały w rynku (np. przemysł piwny czy tłuszczowy), co daje im silniejszą pozycję niż pozycja handlu.
Andrzej Gantner
Środowisko przetwórców żywności popiera podjęte działania legislacyjne mające na celu zachowanie konkurencyjności i transparentności rynku spożywczego oraz wyeliminowanie z łańcucha dostaw surowców rolnych i żywności nieuczciwych praktyk. Jednak ustawa w obecnym kształcie budzi liczne kontrowersje i uwagi, które zgłaszaliśmy w trakcie jej procedowania na komisji i podkomisji sejmowej. Dotyczą one przede wszystkim dużego poziomu niedookreśloności kluczowych zapisów definiujących podstawowe dla ustawy pojęcie. Przykładowo pojęcie dobrych obyczajów zastosowane w ustawie jest pojęciem umownym i może być różnorako interpretowane. Jeżeli ustawa mówi, że działanie danego przedsiębiorcy, jeżeli nie będzie zgodne z dobrymi obyczajami, zostanie uznane za złamanie zapisów ustawy, to w praktyce oznacza, że przedsiębiorcy, których ustawa obejmuje, będą mieli poważny problem w ustaleniu zakresu ryzyka własnej działalności. Biorąc pod uwagę restrykcyjność ustawy, czyli karę do 3 proc. obrotu, może to spowodować, że duże podmioty będą handlować tylko z dużymi, a przetwórcy będą kupować surowce rolne głównie od pośredników, i to prawdopodobnie zagranicznych, a nie od rolników. Zgłaszaliśmy, że jeżeli zapisy ustawy muszą być nieprecyzyjne, to przynajmniej warto byłoby ustalić katalog dobrych praktyk, które uznane na poziomie UOKiK będą mogły zostać uznane za dobre obyczaje kupieckie, bo tak to się powinno nazywać.
Marek Niechciał
W Polsce konieczne było uregulowanie tej kwestii na drodze nowych przepisów. Problemu niestety nie rozwiązało dotychczasowe rozstrzyganie sporów przez sądy powszechne. Ustawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji mimo ponad dwudziestoletniej historii nie wyeliminowała problemów z rynku. Nie udała się również samoregulacja. Został powołany specjalny zespół przy Ministerstwie Rolnictwa, niestety dostawcy i sieci handlowe nie byli w stanie się porozumieć i stworzyć kodeksu dobrych praktyk. Szkoda, bo pozwoliłoby to rozwiązać problem bez konieczności tworzenia nowych przepisów.
Maciej Żelewski
Obowiązująca ustawa o ochronie konkurencji i konsumentów mówi o nadużywaniu pozycji dominującej przez przedsiębiorców. Oznacza to, że ustawodawca zastrzegł już, iż w sytuacji, gdy przedsiębiorca, który cieszy się bardzo mocną siłą rynkową, nadużywa swojej pozycji poprzez wykluczanie konkurencji z rynku, selektywne dobieranie swoich dostawców, stosuje niejednolite warunki lub jakiekolwiek zachowania, prezes UOKiK powinien mieć możliwość reakcji. A teraz jeszcze chcemy wprowadzić ustawę, która mówi o przeciwdziałaniu nieuczciwemu wykorzystywaniu przewagi kontraktowej. I daje prezesowi niezwykle duże uprawnienia względem firm, takie jak np. prawo do przeprowadzenia kontroli. A jest to przecież jedna z najbardziej ingerencyjnych w działalność przedsiębiorców metod sprawowania nadzoru. Ustawa wprowadza również nowe kary i przewiduje, że nawet za nieumyślne wykorzystanie przewagi kontraktowej urząd będzie mógł nałożyć sankcję w wysokości do 3 proc. obrotu. Przy tych kwotach generowanych przez handel kary te będą szły w miliony złotych. Ustawa pozwoli więc na to, aby urząd nie tylko negował praktyki handlowe, które zostały ustalone kilka, a nawet kilkanaście lat temu i są nadal kontynuowane, ale także by za to karał. To szokujące.
Marek Niechciał
To właśnie mój urząd będzie odpowiedzialny za eliminowanie nieuczciwych praktyk handlowych. Maksymalna kara za wykorzystywanie przewagi kontraktowej będzie mogła wynieść maksymalnie 3 proc. obrotu firmy. Dotychczas mogliśmy się zająć relacjami pomiędzy przedsiębiorcami jedynie w przypadku zmów ograniczających konkurencję lub nadużywania pozycji dominującej. Żadna z sieci handlowych nie posiada obecnie aż tak silnej pozycji, dlatego nie mogliśmy interweniować. Pojawiły się głosy o „karach liczonych w setkach milionów złotych”, które „sparaliżują działalność przedsiębiorców”. Chciałbym uspokoić, że te obawy są nieuzasadnione. Przewidziana sankcja jest znacznie mniejsza niż za praktyki ograniczające konkurencję i naruszenie zbiorowych interesów konsumentów, która może wynieść nawet 10 proc. obrotów. Od wielu lat stosujemy te przepisy, maksymalny wymiar kary orzekany był wyjątkowo, nie było również bankructw po sankcji UOKiK. Trudno zatem sobie wyobrazić taką sytuację w przypadku znacznie mniejszych kar.
Kto zatem zyska, a kto straci na wprowadzanych zmianach?
Renata Juszkiewicz
Konsekwencje wejścia w życie procedowanej ustawy będą dotkliwe dla wszystkich uczestników rynku. Borykamy się w kraju z nadwyżką produkcyjną, z deflacją w wielu sektorach, w tym owocowym i warzywnym. Utrudnienie współpracy na linii producent – sieć tylko spotęguje istniejące już problemy.
Sieci handlowe, by uniknąć ryzyka, będą się starały współpracować z największymi partnerami i w ten sposób ucierpią najsłabsi i najmniejsi producenci.
Maciej Ptaszyński
Projekt ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwemu wykorzystywaniu przewagi kontraktowej w obrocie produktami rolnymi i spożywczymi grozi poważną destabilizacją polskiego rynku spożywczego. Ustawa, w założeniu jej twórców, ma chronić polskich producentów przed wykorzystywaniem przez międzynarodowe sieci sprzedaży, jednak autorzy ustawy nie widzą, że polski rynek żywności w wielu kategoriach jest już zdominowany przez kilku producentów, w większości należących do zagranicznych koncernów. W kategorii jogurtów, piwa, żywności dziecięcej czy karmy dla zwierząt udział pięciu największych producentów wynosi ponad 90 proc. W kolejnych kilku kategoriach (przetwory, alkohole, żywność w puszkach czy przekąski) udział pięciu największych producentów wynosi ponad 80 proc. Tymczasem dystrybucja żywności jest w dużo większym stopniu rozdrobniona. Powoduje to olbrzymią dysproporcję, która w świetle nowej ustawy zostanie jeszcze powiększona.
Andrzej Gantner
Celem ustawy jest wyeliminowanie nieuczciwych praktyk handlowych w całym łańcuchu żywnościowym od rolnika aż po dystrybutora detalicznego. Te nieuczciwe praktyki występują niezależnie od tego, czy firmy mają, czy też nie mają kapitału zagranicznego. Warto zauważyć, że obecnie praktycznie żadna z dużych firm nie dostarcza bezpośrednio do małych sklepów, bo to się nie opłaca ani jednej, ani drugiej stronie. Handel odbywa się za pośrednictwem rynku hurtowego. Duża liczba małych sklepów funkcjonuje już w systemach franczyzowych, zaopatrując się poprzez własne centra dystrybucji. Biorąc pod uwagę bardzo ostrą walkę konkurencyjną pomiędzy producentami, trudno sobie wyobrazić, żeby jakikolwiek producent, mały czy duży, tworzył jakieś specjalne bariery w dostępie do rynku małym sklepom. Raczej mamy tutaj do czynienia z nieustanną presją cenową największych dystrybutorów, którzy korzystając z efektu skali, znacząco wpływają na pogarszanie się warunków funkcjonowania małych sklepów.
Maciej Żelewski
Gdy ustawa o przeciwdziałaniu nieuczciwemu wykorzystywaniu przewagi kontraktowej w obrocie produktami rolnymi i spożywczymi wejdzie w życie, to będziemy mieli zapewne do czynienia z takimi sytuacjami, gdy nałożą się na siebie dwa postępowania – jedno prowadzone przed sądem powszechnym na skutek pozwu złożonego przez przedsiębiorcę z tytułu popełnienia czynu nieuczciwej konkurencji i drugiego przed urzędem w trybie przewidzianym w tej nowej ustawie. I jeżeli prezes UOKiK wyda decyzję, to może się okazać, że przedsiębiorca nadużywający przewagi zostanie podwójnie ukarany za jedno naruszenie prawa. Mamy bowiem w ustawie o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji obowiązek naprawy wyrządzonej szkody, zadośćuczynienie, ewentualnie wynagrodzenie za utracone korzyści. Z kolei ta nowa ustawa mówi o tym, że urząd może nałożyć na przedsiębiorcę karę w wysokości do 3 proc. obrotu. A przecież mamy zasadę, zgodnie z którą nie powinno się karać dwa razy za to samo naruszanie.
Renata Juszkiewicz
Prawda jest taka, że na mocy tej ustawy każdy może złożyć w UOKiK donos na sieć handlową, która w jego domniemaniu wykorzystuje swoją przewagę kontraktową. Nie jest jednak istotne, czy jest on słuszny, czy nie. Ten, kto go złożył, nie ponosi żadnej konsekwencji. Sieć natomiast zostaje narażona na kontrolę ze strony urzędu. Aby wyeliminować to ryzyko, współpraca może być zawężona jedynie do dużych partnerów biznesowych. To zdezorganizuje rynek handlowy. Spowoduje, że z półek sieci znikną produkty wielu małych dostawców. Odbije się to też na eksporcie za pośrednictwem sieci handlowych, które dziś za granicę sprzedają towary polskich firm o wartości 10 mld zł rocznie. Wielu producentów nie stać będzie, by na własny koszt realizować sprzedaż zagraniczną. Z drugiej strony może zwiększyć się import towarów za pośrednictwem sieci. Ucierpią na tym klienci. Po pierwsze dlatego, że oferta handlowa w sklepie zostanie zawężona, po drugie będą musieli przywyknąć do zagranicznych produktów, które jakością i smakiem mogą nie być podobne do tych pochodzących z Polski. Pytanie, co się stanie z cenami takich towarów?
Konsekwencje poniosą mali producenci o niskiej rentowności, których utrzymujemy w sieciach, by zaoferować konsumentom szeroki wybór towarów. A w rezultacie ucierpi też budżet państwa, jako że bankructwa producentów oznaczają likwidację miejsc pracy i brak wpływów z podatków.
Pełen katalog konsekwencji poznamy, dopiero gdy przepisy zaczną obowiązywać.
Maciej Ptaszyński
Dlatego pierwszym z naszych postulatów jest konieczność uwzględnienia w ustawie katalogu nieuczciwych praktyk stosowanych przez wielkich dostawców wobec nabywców, w szczególności mniejszych. Ustawa w założeniu twórców ma chronić mniejszych producentów. Tymczasem możliwość wprowadzenia anonimowych zgłoszeń o wykorzystywaniu przewagi przez sieci handlowe może doprowadzić do wypchnięcia z rynku mniejszych producentów. Duże podmioty, aby zminimalizować ryzyko, będą chciały podpisywać umowy z firmami spożywczymi o podobnej wielkości, by uniknąć potencjalnego zagrożenia skarżenia ich. To może doprowadzić do bankructwa wielu producentów, szczególnie mniejszych, likwidacji wielu miejsc pracy i nadpodaży żywności na rynku.
Marek Niechciał
Dostawcy boją się, że sieci handlowe w odwecie za poinformowanie UOKiK doniosą na nich do urzędu i próba walki o swoje prawa zakończy się karą. Bez obaw. Urząd nie będzie wszczynał postępowań na wniosek. Każde zawiadomienie będzie wnikliwie analizowane i wkroczymy do akcji tylko w uzasadnionych przypadkach. W tym miejscu muszę zaznaczyć, że dla skutecznego działania potrzebna będzie nam dodatkowa kadra osób, które zajmą się sprawami bez szkody dla obecnie prowadzonych postępowań.
Kończąc wątek sankcji, przypominam, że od każdej decyzji przysługuje odwołanie do sądu.
Andrzej Gantner
Ustawa nie działa tylko w jedną stronę. Obejmuje stosunki handlowe pomiędzy wszystkimi uczestnikami łańcucha produkcji żywności. Te same zasady dotyczą dystrybutora w stosunku do dostawcy i dostawcy w stosunku do dystrybutora. Dodatkowo przetwórcy muszą też uwzględnić fakt, że ustawa obejmuje również kontrakty pomiędzy rolnikami a nimi. To faktycznie zupełnie nowa sytuacja. Twierdzenie, że ustawa pomija jakiś obszar stosunków pomiędzy dużym a małym podmiotem, nie ma potwierdzenia w ustawie. Dostawcy też postulowali i będą postulować dodatkowe uszczegółowienie ustawy, np. przez wyraźne wskazanie nagminnie stosowanej przez dystrybutorów praktyki dokonywania przez nabywcę jednostronnego potrącenia jego wierzytelności z wierzytelności dostawcy, bez wyrażenia uprzedniej zgody dostawcy na potrącenie. Problem polega jednak na tym, że ustawodawca uważa, że ścisłe określenie zakresu praktyk spowoduje, że szybko pojawią się nowe. Jest w tym ziarno prawdy, ale wydaje się zasadne, aby niektóre z najbardziej rażących praktyk wyjąć przed nawias.
Maciej Żelewski
Ochrona konkurencji sprawowana przez UOKiK ma zapewnić jak najlepszy dobrobyt dla konsumentów. Chodzi o to, żeby wszystkie relacje, jakie są pomiędzy przedsiębiorcami, ostatecznie nie wpływały negatywnie na konsumenta. W domyśle chodzi o cenę towarów czy usług, dostępność towarów, długotrwały rozwój produktów. I teraz, jeżeli mamy ustawę, która ostatecznie może doprowadzić do wojny handlowej pomiędzy producentami a sieciami handlowymi, moderowanej przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, a efektem końcowym może być podniesienie cen oraz upadek detalistów, to ostatecznie trudno się doszukać w tych regulacjach pozytywnego skutku dla konsumentów.
Renata Juszkiewicz
Trudno oszacować, jaką szkodę wyrządzi brak dokładnej definicji nadużywania przewagi kontraktowej i działania wbrew ogólnemu dobru. Nie znamy dokładnego ryzyka procedowanej ustawy. Szczególnie że wszystkie zgłoszone w toku prac uwagi nie zostały uwzględnione.
Maciej Ptaszyński
Postulujemy dlatego o wprowadzenie przykładów praktyk pozytywnej współpracy opartych na uzgodnionym już przez producentów i handel katalogu dobrych praktyk takich jak powiązanie produktów lub usług, które mają na celu zwiększenie ogólnej wydajności lub zrównoważenie łańcucha dostaw oraz przynoszą korzyści konsumentom i obu umawiającym się stronom. Wprowadzenie tych zmian jest niezbędne, aby projekt ustawy stracił swój asymetryczny charakter stygmatyzujący wyłącznie handel, zupełnie nie zwracając uwagi na działania wielkich dostawców, którzy często wykorzystując swoją pozycję, zaburzają funkcjonowanie relacji w obrocie artykułami spożywczymi.
Poza tym powinny zostać uwzględnione następujące praktyki: bezpośrednie lub pośrednie narzucanie cen nadmiernie wygórowanych, odległych terminów dostaw lub innych uciążliwych warunków zakupu towarów; bezpośrednie lub pośrednie przerzucanie na nabywcę ryzyka gospodarczego, w szczególności związanego z obrotem produktami o krótkim terminie ważności; nieuczciwe wykorzystanie informacji stanowiących tajemnicę przedsiębiorstwa, w szczególności w celu podjęcia negocjacji lub w toku negocjacji z innym kontrahentem; nieuzasadniona odmowa podjęcia lub zerwanie rozmów w sprawie nawiązania lub kontynuowania współpracy w zakresie dostaw produktów; nieuzasadnione wstrzymanie dostaw przez dostawcę; nieuzasadnione rozwiązanie umowy w trybie natychmiastowym i zagrożenie rozwiązaniem umowy w trybie natychmiastowym.
Maciej Żelewski
Dobra regulacja powinna wprowadzać jasne kryteria. Tymczasem omawiana ustawa przewiduje, że ma być zakazane nieuczciwe wykorzystywanie przewagi kontraktowej względem dostawców. I od razu rodzi się pytanie, czym jest ta nieuczciwość. Owszem, jest ona zdefiniowana jako naruszanie dobrych obyczajów jako zasad społecznych, ale nadal jest to niedookreślony termin. Bardzo trudno bowiem określić, co to tak naprawdę znaczy. Ustawa ma być stosowana do podmiotów, co do których istnieją bardzo duże dysproporcje w potencjale ekonomicznym. Ale czym tak naprawdę jest ta dysproporcja, jak ją rozumieć i gdzie należy postawić granicę, od której mamy z nią do czynienia?
Renata Juszkiewicz
To zostawia duże pole do interpretacji, co jest najgorszym z możliwych wyjść.
Maciej Żelewski
Tak więc ta ustawa będzie bardzo trudna do stosowania. A ma ją stosować UOKiK. I to on będzie musiał zatrudnić dodatkowych pracowników, którzy zajmą się oceną potencjałów ekonomicznych poszczególnych przedsiębiorców na bardzo niedookreślonych kryteriach. Tak więc możemy się spodziewać, że decyzje wydawane na podstawie tej ustawy mogą być bardzo niejednolite. Oceniając procedowane przepisy, nie wolno pominąć tego, jakim urzędem jest UOKiK. To jest prężnie działający urząd, który pod kątem efektywności tropienia nadużyć na rynku jest bardzo skutecznym organem. Trzeba więc się zastanowić, czy przypadkiem te nowe przepisy nie spowodują, że trzeba będzie tych mocnych pracowników oddelegować do innych zajęć, co z kolei się odbije na dotychczasowej działalności urzędu. To wpłynie na zmniejszenie zakresu tropienia porozumień antykonkurencyjnych, które są bardziej szkodliwe dla rynku niż zjawisko tzw. opłat półkowych.
Co należałoby więc zrobić? Doprecyzować procedowane właśnie w Sejmie regulacje czy może ulepszyć te już istniejące?
Marek Niechciał
„All we are saying is give peace a chance” – śpiewał kiedyś John Lennon. Parafrazując tekst piosenki, uważam, że trzeba dać tej ustawie szansę. Pamiętam, jak kilka lat temu UOKiK wprowadzał ustawę o ochronie nabywców lokali. Słyszeliśmy wówczas ostre protesty branży deweloperskiej. Mówiono m.in., że wielu przedsiębiorców nie będzie w stanie funkcjonować. Tymczasem po kilku latach widać, że te obawy były nieuzasadnione, a nowe przepisy poprawiły pozycję konsumentów kupujących mieszkania. Podobnie było z prototypową decyzją UOKiK w sprawie interchange i późniejszymi zmianami prawnymi, które obniżyły znacząco opłaty pobierane w przypadku płatności kartą. Kasandryczne wizje banków nie sprawdziły się. Poprawiła się za to sytuacja innych uczestników rynku, w szczególności konsumentów. Liczba sklepów, w których można płacić kartą, wzrosła. Myślę, że i w tym przypadku ustawa spełni swój cel bez specjalnej szkody dla biznesu. Nie zapominajmy też, że obecnej dyskusji nie byłoby, gdyby dostawcy i sieci handlowe potrafiły porozumieć się i stworzyć kodeks dobrych praktyk.
Andrzej Gantner
Z pewnością gdyby w ciągu ostatnich kilku lat udało się wszystkim stronom dojść do porozumienia i wdrożyć kodeks dobrych praktyk na zasadzie koregulacji z UOKiK i sądem arbitrażowym, ustawa nie byłaby potrzebna. Porażką dla przedsiębiorców jest zawsze sytuacja, w której nie potrafią sami wyeliminować nieuczciwych praktyk, wprowadzić samoregulacji, która byłaby powszechnie uznana. Sytuacja, w której powstaje kolejna nowa regulacja, ingerująca w sposób mniej lub bardziej udany w stosunki handlowe, jest zawsze obarczona ryzykiem, że wystąpią poważne zaburzenia w obszarze objętym nową regulacją. W przypadku omawianej przez nas ustawy to ryzyko również występuje.
Maciej Żelewski
Obecnie linia orzecznicza Sądu Najwyższego w zakresie opłat półkowych jest bardzo szeroka i dotyczy właściwie wszystkich opłat, premii, rabatów posprzedażowych, systemów ukrywania cen. Wszystko to jest więc tak naprawdę objęte ochroną prawną i jest egzekwowane przez sądy. Tak więc przedsiębiorca, który uważa, że względem niego jest nadużywana pozycja kontraktowa i wymusza się od niego świadczenia niezwiązane z przedmiotem umowy, może już dziś na podstawie obowiązujących przepisów zgłosić się do sądu i domagać się swoich praw. Linia orzecznicza jest bowiem dla niego korzystna.
Jeżeli już chcemy wprowadzać nowe regulacje, to na samym początku powinniśmy się przyjrzeć tym przepisom, które już obowiązują. I które tak naprawdę odbiegają od tego, jak działa rynek. Może należałoby np. doprecyzować zakres działań uznawanych za nieuczciwe, wyjaśnić niepewności w obecnym brzmieniu ustawy, wydłużyć okres przedawnienia w dochodzeniu roszczeń z tytułu nadużywania pozycji dominującej. Obecnie wynosi on jedynie trzy lata. Możliwe jest też wprowadzenie szybkiej, uproszczonej ścieżki sądowej w tego typu sprawach. Poza tym jeżeli możemy ustawowo w jakiś sposób wspierać polubowne rozwiązywanie tego typu sporów, czy to przez mediację sądową, czy jakąkolwiek inną, np. prowadzoną przez izby prawnicze, to należy to robić.
Renata Juszkiewicz
Arbitraż jest lepszy. Przede wszystkim dlatego, że stwarza możliwość dalszej współpracy producenta z siecią. Obie strony siadają bowiem do stołu i wyjaśniają sporne kwestie, szukają sposobu na rozwiązanie problemu. Zatem obowiązkowy arbitraż to byłoby zdrowe rozwiązanie.