W międzynarodowym handlu towarami nadwyżkę notujemy od niedawna. W obrotach usługowych dodatnie saldo właśnie przekroczyło 50 mld zł w skali roku.
Bilans obrotów towarowych Polski wyszedł na plus pod koniec ubiegłego roku. W sumie w 2015 r. nadwyżka przekroczyła nieco 9 mld zł. Dla ekonomistów był to powód do dużego zadowolenia – eksperci wskazywali, że świadczy to o coraz większym zrównoważeniu naszej gospodarki. Mniej uwagi zwracano na to, że w tym samym czasie mieliśmy ponad 45 mld zł nadwyżki w handlu usługami. W II kw. 12-miesięczne saldo przekroczyło już 50 mld zł. W usługach jesteśmy na plusie przynajmniej od początku 2004 r. (taki jest horyzont porównywalnych danych prezentowanych przez Narodowy Bank Polski).
Największy udział w eksporcie usług ma transport. W ub.r. sprzedaż tej branży na rzecz zagranicznych kontrahentów przekroczyła 45 mld zł. Była o niemal 70 proc. większa niż pięć lat wcześniej. Najważniejszy segment to transport samochodowy. Polska należy do europejskich liderów w tego typu przewozach. Sprzyja nam m.in. położenie geograficzne. Firmy z branży transportowej poradziły sobie nawet z takimi przeszkodami, jak płaca minimalna w Niemczech czy we Francji.
W RFN nasz transport samochodowy zanotował w ub.r. 10-proc. wzrost obrotów, największy od 2011 r. (choć dużych różnic w dynamice z roku na rok nie ma). We Francji był wzrost o ponad 7 proc. wobec 3,7 proc. rok wcześniej. Poprawa na tych rynkach skompensowała mniejszy popyt na przewozy do Rosji w związku z rosyjskim embargiem na żywność z krajów UE i ograniczeniami wprowadzonymi przez Moskwę dla naszych firm transportowych. W przypadku wschodniego sąsiada wartość obrotów firm transportowych zmniejszyła się w 2015 r. o połowę.
Sprzedaż usług za granicę szybko rośnie / Dziennik Gazeta Prawna
– Branża rośnie dzięki temu, że dysponujemy tanią siłą roboczą, a jednocześnie dzięki niskim stopom procentowym firmy mogą stosunkowo łatwo uzyskać finansowanie na zakup sprzętu – komentuje Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego.
Do najszybciej rosnących segmentów należą pozostałe usługi biznesowe. Ta kategoria obejmuje zarówno prace badawczo-rozwojowe, jak i obsługę prawną czy księgową, a także działalność marketingową czy techniczną. W przypadku doradztwa gospodarczego wartość obrotów była w 2015 r. niemal trzy razy większa niż pięć lat wcześniej.
Zdaniem Ernesta Pytlarczyka, głównego ekonomisty mBanku, wzrost skali działania tego typu jest sygnałem transformacji, jaką przechodzi nasza gospodarka. W przeszłości przez centra usług rozumiano nawet call-centers tworzone na potrzeby międzynarodowych korporacji. Teraz to się zmienia. – Obecnie do takich centrów przenoszone są np. działy ryzyka zachodnich firm finansowych. To oznacza bardzo dużą zmianę, bo jest to działalność charakteryzująca się wysoką wartością dodaną. Nie jest to wprawdzie działalność badawczo-rozwojowa, ale jest jej już całkiem bliska. Wiąże się z tym również kwestia płac: one muszą być na poziomie co najmniej porównywalnym z wynagrodzeniami oferowanymi w krajowym sektorze finansowym – podsumowuje Pytlarczyk.
W usługach badawczo-rozwojowych również jest coraz lepiej. Tu wartość przychodów zbliżała się w minionym roku do 4 mld zł i była o ponad 130 proc. wyższa niż pięć lat wcześniej.
O ile centra usług to zwykle podmioty należące do międzynarodowych koncernów, o tyle w przypadku usług telekomunikacyjnych, informatycznych i informacyjnych jest inaczej. Tu również nasza gospodarka ma najwidoczniej sporo do zaoferowania, skoro zagraniczne przychody branży w ciągu pięciu lat powiększyły się o ponad 170 proc., przekraczając 16,5 mld zł. Ten wzrost zawdzięczamy w głównej mierze firmom informatycznym, które zdołały potroić obroty osiągane poza Polską. To m.in. efekt ekspansji spółek z krajowym kapitałem notowanych na warszawskiej giełdzie. Ale trzeba przyznać, że nie wyłącznie. W przypadku handlu z Irlandią (to popularne miejsce lokowania europejskich filii przez globalne koncerny) przychody polskich podmiotów zwiększyły się z niespełna 300 mln zł w 2010 r. do ponad 1,3 mld zł w ub.r.
Z perspektywy całej gospodarki istotne jest to, że w zdecydowanej większości rodzajów usług jesteśmy w obrotach z zagranicą na plusie. W transporcie dwa deficytowe segmenty to przewozy morskie oraz usługi pocztowe i kurierskie. W sumie na usługach transportowych nasza gospodarka była w ub.r. na plusie niemal 18,7 mld zł. Na dwu-, trzymiliardowym (w zależności od roku) minusie jesteśmy w finansach.
Najwięcej kosztują nas opłaty z tytułu użytkowania własności intelektualnej. W ostatnich latach jest to 7–8 mld zł, z czego niemal połowa to koszty franczyzy i znaków towarowych. My nie dysponujemy na razie na tyle silnymi markami, by to zagranica ponosiła koszty ich wykorzystywania poza Polską. Co więcej – w przeszłości ze względów podatkowych niektóre krajowe przedsiębiorstwa decydowały się na przeniesienie prawa własności do swoich znaków za granicę. W konsekwencji nawet polskie marki mogły być dla naszej gospodarki raczej kosztem niż źródłem zysków.
Do segmentów, w których mamy chroniczny deficyt, zaliczają się również usługi kulturalne i rekreacyjne. Obejmują one opłaty związane z produkcją filmów, programów radiowych i telewizyjnych czy nagrań muzycznych. I tu jednak widać światełko w tunelu: od dwóch lat notujemy w tej kategorii wyraźny wzrost przychodów. W II kw. 2016 r. był pierwszym, w którym wpływy z zagranicznej sprzedaży usług kulturalnych przekroczyły pół miliarda złotych. Można to wiązać m.in. z sukcesami polskich gier komputerowych, z wyprodukowanym przez CD Projekt „Wiedźminem” na czele.
Chociaż wzrost przychodów naszej gospodarki ze sprzedaży usług za granicą szybko rośnie, to na tle innych państw europejskich jesteśmy stosunkowo niewielkim graczem. Ogólna wartość obrotów lokuje nas na 13. miejscu w Unii Europejskiej, pomiędzy Austrią a Grecją. Pod względem udziału eksportu usług do PKB znajdujemy się na trzecim miejscu od końca – wyprzedzamy jedynie Włochy i Niemcy. Według Ernesta Pytlarczyka te wyniki można traktować z pewną dozą optymizmu. – Startowaliśmy z niskiego poziomu i możemy liczyć na dalsze szybkie wzrosty – uważa ekspert.
Większym sceptykiem jest Rafał Benecki. – Do tego, żebyśmy mieli taki udział usług, jak Wielka Brytania, musielibyśmy przejąć dużą część zaplecza instytucji finansowych, konsultingu czy wielkich agencji public relations. Żeby być potęgą w eksporcie usług, potrzebujemy znacznie więcej know-how, niż mamy dziś jako gospodarka – mówi ekonomista.
W branży IT polski programista to synonim bardzo wysokiej jakości
Adam Góral prezes Asseco Poland / Dziennik Gazeta Prawna
Po ponad 25 latach rozwoju Grupy Asseco, obecnej dziś w ponad 54 krajach na całym świecie, dostrzegam, że nam – polskim przedsiębiorcom – w wielu sytuacjach wciąż brakuje pewności siebie i odwagi.
Marzymy na małą skalę, sami ograniczając sobie pole do działania. Tymczasem szansę na globalny rozwój dają przede wszystkim dobre produkty i usługi o potencjalne eksportowym, unikalny know-how oraz umiejętność strategicznego myślenia. W branży IT polski programista to synonim bardzo wysokiej jakości i wciąż atrakcyjna cena w stosunku do kolegów z Zachodu. Powinniśmy jednak naszą przewagę budować na lata, a to dadzą nam nie tylko niższe koszty pracy, ale przede wszystkim rozwój własnych produktów IT. Dlatego wierzę, że na bazie wybitnych specjalistów IT możemy rozwijać firmy i produkty informatyczne, które będą mogły konkurować na rynkach międzynarodowych.
W zakresie usług Polska jest dojrzałym rynkiem. Nikogo nie musimy przekonywać, że Polacy są dobrze wykształceni, pracowici, mądrzy itd. Ale powinniśmy też mieć więcej rozmachu w zdobywaniu świata, pozbyć się kompleksów i pomagać sobie nawzajem. Jestem przekonany, że zasługujemy na więcej, musimy tylko odważnie po to sięgnąć.
Centra usług pomagają rynkowi pracy
Iwona Chojnowska-haponik dyrektor departamentu inwestycji zagranicznych w Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych / Dziennik Gazeta Prawna
Najważniejszym czynnikiem związanym z powstawaniem centrów outsourcingowych, które przyczyniają się do wzrostu przychodów z tytułu eksportu usług, jest tworzenie wysokowartościowych miejsc pracy. W naszym kraju wzrósł udział osób z wyższym wykształceniem, trzeba dla nich znaleźć dobrą, ciekawą pracę. I w tych centrach to się udaje. Sektor zatrudnia ponad 200 tys. osób, więcej niż górnictwo. Pod względem liczby zatrudnionych zbliżamy się już do branży motoryzacyjnej.Dla młodych ludzi jest to praca idealna na początek kariery: można zdobyć doświadczenie, wykorzystać wiedzę uzyskaną podczas studiów, ale też nabyć nowe umiejętności dzięki szkoleniom, panującej w tych firmach kulturze korporacyjnej.
Najprostsze usługi są powoli wyprowadzane z Europy, w tym z Polski. Prostych procesów nie opłaca się realizować przy obowiązującym u nas poziomie kosztów. Coraz większą rolę odgrywa automatyzacja. Pojawia się natomiast szansa na obsługę bardziej zaawansowanych procesów. Mamy coraz więcej centrów doskonałości działających w skali całych międzynarodowych korporacji. Ale równocześnie jest szansa na rozwój dla polskich firm, które często wykorzystują mniej popularne lokalizacje – i potencjał tamtejszych rynków pracy – których nie doceniają firmy zagraniczne.