Wierzyciel ponosi odpowiedzialność karną za przekazanie do BIG nieprawdziwej informacji o dłużniku. Żaden przepis jednak nie przewiduje takiej odpowiedzialności w stosunku do tego, kto nieuczciwie kwestionuje istnienie długu.
Biznes tonący w długach / Dziennik Gazeta Prawna
Niemal wszyscy eksperci popierają pomysł stworzenia kompleksowego pakietu wierzycielskiego, który usprawni dochodzenie należności w biznesie. Sęk w tym, że zdaniem wielu jednym z najsłabszych elementów będzie proponowana możliwość składania przez dłużników sprzeciwu od umieszczenia ich danych w rejestrze. W ocenie przedsiębiorców może to sprzyjać nieuczciwym firmom, które będą miały więcej czasu na oszukiwanie.
Biuro to nie sąd
Projekt pakietu wierzycielskiego przewiduje nowelizację kilku różnych ustaw, w tym ustawy o udostępnianiu informacji gospodarczych i wymianie danych gospodarczych (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 1015 ze zm.). Ministerstwo Rozwoju jeszcze przed jego opublikowaniem zapewniało, że zadba o to, by wyważyć interesy wierzycieli i dłużników – tak, by nie doprowadzić do pokrzywdzenia tych drugich. Z opinii przedstawionych w toku konsultacji wynika jednak, że niezadowoleni są przede wszystkim ci pierwsi. A to za sprawą na pozór niekontrowersyjnego rozwiązania.
Otóż resort proponuje, by dłużnicy mogli się nie zgodzić na ujawnienie ich danych w rejestrze, który sprawdzają potencjalni kontrahenci. Będą to mogli uczynić w drodze sprzeciwu, i to zarówno na etapie poinformowania ich o zamiarze umieszczenia w bazie dłużników przez wierzyciela (zobowiązanego do przekazania takiej informacji), jak i już po wpisaniu ich do wykazu.
Założenie jest takie, że dłużnik wraz ze sprzeciwem przedstawi dokumenty potwierdzające, że nie powinien się znaleźć na liście podmiotów zalegających z płatnością. Biuro informacji gospodarczej (BIG) przeanalizuje te informacje i oceni, czy sprzeciw jest zasadny. Jednocześnie BIG będzie uprawniony do wstrzymania udostępniania informacji gospodarczych objętych udokumentowanym sprzeciwem na okres do 30 dni.
I ta procedura biznesowi się nie podoba. „Negatywnie oceniamy zmianę polegającą na przyznaniu dłużnikowi prawa sprzeciwu wobec wpisu” – wskazuje w swoim stanowisku Konferencja Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce.
– Biura nie dysponują organizacyjną możliwością rozpatrywania sporów pomiędzy stronami, bo nie taka jest ich rola w systemie wymiany informacji gospodarczych – tłumaczy nam radca prawny Marcin Czugan z KPF. I dodaje, że rolą BIG jest pośredniczenie w wymianie informacji, a nie sprawowanie funkcji quasi-sądowniczych.
– BIG-i nie mają możliwości przeprowadzenia postępowania dowodowego, powołania biegłych i innych narzędzi, które wsparłyby je w rozstrzyganiu sprzeciwów dłużników – podkreśla mec. Czugan.
A czym szybciej informacje o niesolidnych dłużnikach znajdą się w rejestrze – tym lepiej dla wszystkich.
Za dużo sprzeciwu
Resort rozwoju chce, by biuro każdorazowo – w razie powzięcia przypuszczeń, że zobowiązanie objęte sprzeciwem nie istnieje lub wygasło – wstrzymywało udostępnienie danych w rejestrze. W efekcie może się okazać, że BIG-i niebędące w stanie szybko przeanalizować spornych spraw, nie będą chciały ryzykować i wpisów, co do których brakuje zgody, w ogóle nie będą umieszczać w rejestrze. A to – zdaniem części przedsiębiorców – może prowadzić do wykorzystywania instytucji sprzeciwu przez oszustów. Z tego zresztą względu kilkukrotnie już w poprzednich latach rezygnowano z umieszczenia jej w przepisach.
Propozycję krytykują także same BIG-i. Jeden z nich, InfoMonitor, w opublikowanym właśnie stanowisku wskazuje, że projektowane przepisy dotyczące sprzeciwu „budzą wątpliwości i poważne obawy zarówno naszego biura, jak i naszych klientów”.
W ocenie BIG InfoMonitor oczywiście należy stworzyć system gwarancji praw dłużników, ale nie może się to odbywać kosztem przedsiębiorców dochodzących swych należności. Jeśli już ustawodawca chciałby za wszelką cenę wprowadzić prawo do sprzeciwu w ustawie, InfoMonitor proponuje pewną korektę: przyjęcie generalnej zasady, zgodnie z którą w sprawie dotyczącej konkretnych zobowiązań możliwe było tylko jednokrotne wniesienie sprzeciwu. Chodzi przede wszystkim o to, by dłużnicy nie paraliżowali prac biur na wiele miesięcy. „Ustosunkowanie się przez BIG do sprzeciwu powinno ostatecznie kończyć sprawę, uniemożliwiając tym samym składanie kolejnych tego rodzaju wystąpień” – podpowiada InfoMonitor. Wskazuje przy tym, że powinno to choćby częściowo zabezpieczyć przedsiębiorców przed nieuzasadnionym wykorzystywaniem nowej instytucji do blokowania wpisów.
Tym bardziej że – co przyznaje resort rozwoju – wierzyciel ponosi odpowiedzialność karną za przekazanie do BIG informacji nieprawdziwej. Żaden przepis jednak nie przewiduje takiej odpowiedzialności w stosunku do dłużnika, który bezzasadnie kwestionowałby informacje, które go dotyczą.
Za mało sprzeciwu
Wątpliwości co do instytucji sprzeciwu mają nie tylko przedstawiciele biznesu, lecz także urzędnicy. Przykład: stanowisko Ministerstwa Finansów. Ale, co ciekawe, jego uwagi idą w odwrotną stronę: MF chciałoby, aby złożenie sprzeciwu było możliwe częściej, niż to planuje resort Mateusza Morawieckiego. Pakiet wierzycielski przewiduje bowiem także, że w rejestrach prowadzonych przez BIG-i będą mogły być umieszczane informacje dotyczące części należności publicznoprawnych: będzie można dowiedzieć się z bazy np., że dany przedsiębiorca nie uiszcza kar administracyjnych lub nakładanych na niego opłat lokalnych. Tyle że od zamiaru wpisania wierzytelności publicznoprawnej sprzeciwu wnieść – zgodnie z projektem MR – nie będzie można. Resort finansów zaś nie rozumie, dlaczego.
Wiceminister finansów Leszek Skiba w swoim stanowisku pisze jasno: dłużnikom należy dać możliwość wnoszenia sprzeciwów także od postulatów o wpis płynących z administracji publicznej. Obywatele mają bowiem prawo kwestionować decyzje organów, tak samo jak mogą nie zgadzać się z pretensjami innych przedsiębiorców.
Etap legislacyjny
Projekt w konsultacjach