Wszystkie kobiety uwielbiają torby i buty. Dwie przyjaciółki pasję do mody przekuły w biznes, i to taki, który coraz odważniej wypływa na międzynarodowe wody
Nie skończyły wzornictwa przemysłowego, nie miały znajomych w świecie mody. Wystarczyło, że ją kochały i wiedziały, że najważniejsza jest dobra jakość. Dwie 30-latki – Anna Sękowska i Aleksandra Greber – ze swoją firmą MAKO sprzedają torby i buty nie tylko w Polsce, lecz także w Niemczech i Skandynawii.
Pięć lat temu Anna pracowała w reklamie i marketingu, a Ola była świeżo upieczoną absolwentką mechaniki na politechnice. Okazało się, że taki zestaw umiejętności jest idealny do prowadzenia wspólnego biznesu. „Przyjaźnimy się od lat i razem tworzymy MAKO. Filozofia naszej marki płynie z naszych charakterów – cenimy szczerość i otwarte relacje, dostrzegamy jakość. No i niespecjalnie lubimy wyglądać jak tzw. pół ulicy” – piszą o sobie na stronie swojej firmy. Na przyjaźni i chęci posiadania oryginalnych dodatków zbudowały modową markę, która coraz lepiej daje sobie radę nie tylko na polskim rynku.
Pomysł na firmę i pierwsza torba MAKO powstały w 2010 r. – Jednak z prawdziwą produkcją ruszyłyśmy dopiero rok później. Miałyśmy jasny plan, ale trochę nam zajęło znalezienie najwyższej klasy wykonawców oraz odpowiednich materiałów, ponieważ od samego początku mamy wyśrubowane wymagania dotyczące jakości produktu – zapewniają wspólniczki. – Moda od zawsze była bliska naszemu sercu. Dostrzegłyśmy niszę w kategorii skórzanych toreb i butów, które będą łączyć wysoką jakość wykonania ze współczesnym, prostym, nieco surowym miejskim designem – tłumaczy Anna Sękowska i dodaje, że to oznacza produkty ponadczasowe, klasyczne, ale wcale nie konserwatywne.
Kobiety miały dokładną wizję produktów, które chciałyby oferować, przez co długo szukały odpowiedniej manufaktury. – Kaletnik to coraz mniej popularny zawód, trudno o osoby z fachem w ręku. Ale udało się i pracujemy ze świetnymi rzemieślnikami – zapewnia Ola Greber. Rzemieślnikami z Polski, dzięki czemu oznaczają swoje produkty hasłem „Made with pride in Poland”. Podobnie staranne były w przypadku skór na torby. – Wypróbowałyśmy kilkanaście garbarni, odwiedziłyśmy wiele targów w Mediolanie, Bolonii i Paryżu, a nawet kilkadziesiąt zakładów produkcyjnych w północnych Włoszech – opowiada Sękowska. I właśnie tam udało im się znaleźć garbarnie oferujące skóry odpowiedniej jakości.
Równolegle pracowały nad stroną marketingową i sprzedażową całego przedsięwzięcia. Od początku chciały działać w e-handlu, ponieważ to najlepszy kanał dotarcia do sprofilowanego klienta. „Klienci mogą się tłumnie schodzić, ale zadowolenie odczuwają pojedynczo” – ten cytat amerykańskiego przedsiębiorcy George’a Schenka widnieje jako motto MAKO. Dlatego wspólniczki naciskają na indywidualne podejście do klientów. Takie też mają być ich produkty: to nie są masowe kolekcje do sieciówek, lecz torebki i buty dla kobiet i dziewczyn, które chcą się wyróżnić. Z definicji muszą być więc produkowane w niewielkich partiach.
Takie podejście pomogło Sękowskiej i Greber w przebiciu się na modowym rynku. Podobnie działa zresztą coraz więcej młodych projektantów i producentów. Od kilku lat lawinowo rośnie rynek rodzimej mody niezależnej. Na wydarzeniach takich, jak Hush Warsaw, Slow Fashion, Mustache czy Fashion in Warsaw, widać szturm młodych, zdolnych projektantów, którzy bez wielkiego kapitału tworzą dopracowane, ciekawe i nieprzesadnie drogie kolekcje. Wszystkich łączy zamiłowanie do dobrej jakości i nietuzinkowego wzornictwa. I podobnie jak MAKO starają się dotrzeć do klientów bez wielkich kampanii reklamowych. Zamiast nich wolą zainwestować w jakość produktu i spróbować swoich sił za granicą.
Anna i Ola współpracują z warszawskim salonem, dzięki któremu udało im się dotrzeć do stylistów i redaktorów mody, ale – jak podkreślają – najważniejszymi ambasadorkami marki są ich klientki. Choć firma działa już pięć lat, dziewczyny zapewniają, że ich ulubionym zajęciem pozostaje projektowanie, choć w zderzeniu z resztą obowiązków zajmuje im ono znacznie mniej czasu, niż mogłoby się wydawać. By projekty były na czasie, wspólniczki cały czas szukają nowych inspiracji. – Dużo podróżujemy, śledzimy światowe trendy, odwiedzamy mnóstwo targów mody i designu. To dla nas ogromne źródło wiedzy – opowiadają.
Dziewczyny zapewniają, że od początku wiedziały, że – by osiągnąć sukces – muszą szukać klientów za granicą. – Najbliższy naszemu sercu jest oczywiście rynek polski, ale ważny jest też dalszy rozwój, więc regularnie uczestniczymy w międzynarodowych targach mody – opowiadają i dodają, że ich sukcesem było zakwalifikowanie MAKO do udziału w kultowych targach mody Bread & Butter w Berlinie, gdzie pokazują się takie marki, jak Calvin Klein, DKNY czy Karl Lagerfeld. Tam młode wspólniczki pozyskały pierwszych dużych partnerów biznesowych.
– Dla wielu z nich to, że jesteśmy z Polski, było dużym zaskoczeniem. Surowy i prosty design MAKO podobno sprawia bardziej skandynawskie niż polskie wrażenie – wspomina Sękowska. I właśnie w Europie Północnej ich torby i buty sprzedają się najlepiej; dla MAKO największymi rynkami są Dania, Finlandia i Niemcy. Odkąd marka wyszła za granicę, obroty firmy wzrosły dwukrotnie, więc Sękowska i Greber starają się jeszcze bardziej rozszerzać ekspansję. W pierwszej kolejności chcą rozpocząć współpracę z dystrybutorami z Francji i Wielkiej Brytanii. Ostatnio zaczęły też sondować Bliski Wschód, wysyłając próbki produktów do Arabii Saudyjskiej, Kataru i Zjednoczonych Emiratów Arabskich.