Specjaliści od finansów firm, szczególnie tych najmniejszych, nie mają złudzeń - tzw. mała rewolucja Rostowskiego, przewidująca m.in. utrzymanie 23-procentowego podatku VAT, wprowadzenie nowych zasad rozliczania samochodu czy zastosowanie klauzul przeciwko niskiemu opodatkowaniu, może zniszczyć ostatnie resztki życia, jakie tlą się jeszcze w małych firmach w Polsce. Dobiją je wyższe koszty, podejrzliwość urzędników skarbowych, niepewność.

Już na początku maja "Dziennik Gazeta Prawna" ujawnił plany ministra finansów Jacka Rostowskiego, nazwane "małą rewolucja fiskalną", przewidujące dalsze uszczelnienie systemu fiskalnego, czego celem jest szybkie zwiększenie wpływów do budżetu.

Postawa ministra, odpowiadającego za stan finansów państwa, nie dziwi – deficyt budżetowy zaczyna dramatycznie rosnąć – już w kwietniu wyniósł prawie 65 proc. całorocznego planu, co zmusiło rząd w maju do aktualizacji rządowego Wieloletniego Planu Finansowego Państwa na lata 2013 - 2016. Przewidują one, że deficyt budżetowy może wzrosnąć do 35,6 mld zł w tym roku, do 55 mld zł w 2014 r., do 56,7 mld zł w 2015 r., aby zacząć maleć do 42,7 mld zł w 2016 r. Przypomnijmy, że w 2012 r. deficyt wyniósł niewiele ponad 31 mld zł, czyli 11 proc. mniej niż wcześniej zakładano.

Jak z tego widać, dobre czasy rząd ma już zdecydowanie za sobą – kryzys oraz realizacja obietnic przedwyborczych, dotyczących chociażby polityki prorodzinnej, sprawiają, że minister Rostowski zaczyna zawczasu szukać pieniędzy. I to tam, gdzie jest najłatwiej uderzyć – czyli u firmowych podatników.

Minister szuka ratunku w VAT

Wicepremier Rostowski nie czekając na pogorszenie wyników państwa, rozpoczął już swoją subtelną grę podatkową. Bojąc się ogłaszania podwyżek podatków (polityczny strzał w stopę), po prostu, wbrew obietnicom, ich nie obniża. Ta sytuacja dotyczy podatku VAT, którego podwyższona maksymalna stawka do 23 procent, miała obwiązywać tymczasowo. Teraz okazuje się, że według propozycji ministra, obciążenie nie zostanie zmniejszone do co najmniej 2016 r.

Rząd utrzyma 23-proc. VAT. Małe firmy zaczną podnosić ceny i wypadać z rynku

Ten pomysł szefa resortu finansów na zmniejszenie dziury budżetowej to bardzo podstępna broń – działa długofalowo i bezwzględnie, zmuszając firmy do podnoszenia cen. Jak się to przekłada na ich sytuację? Wbrew pozorom, nie oznacza to, że popłynie do nich więcej pieniędzy.

Jak tłumaczy Katarzyna Rola-Stężycka, kierownik zespołu analiz Tax Care, VAT jest w założeniach podatkiem obciążającym ekonomicznie ostatecznego konsumenta. Przy stawce 23 procent stanowi znaczny udział w cenie sprzedawanych przez przedsiębiorców towarów i usług. A to oznacza konieczność podniesienia ceny, szczególnie przez najmniejsze firmy. Czyli im wyższe stawki podatku VAT, tym wyższa cena oferowanych produktów czy usług – podkreśla.

Gdy ceny wzrastają, klienci oraz kontrahenci zaczynają szukać tego samego, ale tańszego produktu w innych firmach. I na ogół na wygranej pozycji stoją duże firmy, które dysponując większymi środkami finansowymi, nie muszą podnosić marż i tym samym podwyższać cen swoich wyrobów, zgodnie z VAT-owskim licznikiem.
A to oznacza, że po jakimś czasie zamówienia w małych firmach się kurczą, przychody maleją… Firma zaczyna tracić klientów, gwałtownie szuka ratunku w obniżce kosztów – np. zwalniając pracowników. Często ogranicza produkcję. Czym to się może skończyć? Często jedynym sposobem jest zaprzestanie działalności.

Podwyższone od 1 stycznia 2011 r. stawki VAT do 8 i 23 proc. miały obowiązywać do końca 2013 r. Jak wynika z przyjętej przez rząd aktualizacji „Programu konwergencji”, stawki VAT na podwyższonym poziomie mogą zostać utrzymane do końca 2016 r.

Bije to szczególnie w małych przedsiębiorców, którzy mają znacznie mniejsze możliwości negocjacyjne w stosunku do dużych podmiotów, które korzystają z pozycji dominującej i niejednokrotnie są w stanie narzucić korzystne dla siebie warunki – mówi Katarzyna Rola-Stężycka.

Jak zauważa Rola-Stężycka, utrzymanie podniesionych stawek VAT ma jeden plus - to brak konieczności wprowadzania zmian w systemach księgowych i w kasach fiskalnych.

Zauważa jednocześnie, że w zestawieniu z możliwym hipotetycznie wejściem w system stawek ruchomych (czyli automatycznych podwyżek VAT co rok o 1 pkt procentowy po przekroczeniu poziomu 55 proc. relacji długu publicznego do PKB i następnie obniżek o 1 pkt procentowy aż do osiągnięcia 22 proc.), utrzymanie stawek na dotychczasowym poziomie jest jednak mniejszym złem. Dodajmy - ale jednak złem.

Organizacje przedsiębiorców protestują, minister milczy

Sprawę pogarsza w dodatku fakt, że po zadeklarowaniu przez rząd pomysłu na nie zmniejszenie podatków, nadal nie wiadomo, jakie losy spotkają tę propozycję. Czas upływa, a rząd milczy. Tymczasem organizacje przedsiębiorców protestują.

Konfederacja Lewiatan, skupiająca ponad 3,7 tys. firm, w których zatrudnionych jest ok. 700 tys. osób, apeluje do Ministerstwa Finansów, aby szybko poinformowało podatników o swoich zamierzeniach. W liście otwartym tłumaczy, że na przygotowanie się do zmiany stawek podatkowych wiele przedsiębiorstw potrzebuje nawet kilka miesięcy.

„Wiedza o wysokości stawek VAT jest istotnym elementem prowadzenia i planowania działalności gospodarczej. Jest też czynnikiem cenotwórczym, uwzględnianym w planach handlowych i finansowych przedsiębiorstw” – podkreśla Lewiatan.

Doświadczenia z roku 2011 r. wskazują, że przygotowanie się, od strony technicznej, na zmiany stawek, musi być rozpoczęte przez niektóre firmy z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem.

Dlatego Lewiatan apeluje o przedstawienie przez Ministerstwo Finansów projekcji wysokości stawek w 2014 r. oraz ewentualnych inicjatyw ustawodawczych w tym zakresie.

Nowa klauzula obejścia prawa, czyli fiskus naliczy ci nowy podatek

Kolejnym pomysłem resortu finansów jest wprowadzenie nowych zasad stosowania tzw. klauzuli obejścia prawa. Dotyczy ona sytuacji, gdy według urzędu skarbowego, podatnik dokona transakcji bez uzasadnionego powodu ekonomicznego lub biznesowego, a dominującym celem będzie uzyskanie korzyści podatkowej. Wtedy, jak głosi propozycja rządowa, organy podatkowe będą mogły określić mu z tego tytułu zobowiązanie podatkowe (klauzula może prowadzić do powstania lub modyfikacji zobowiązania). Klauzula ma mieć zastosowanie do wszystkich podatków.

Dotychczas w przepisach podatkowych nie było generalnej klauzuli obejścia prawa. Klauzula przeciwko unikaniu opodatkowania została wprowadzona co prawda do Ordynacji podatkowej 1 stycznia 2003 r., ale zakwestionował ją Trybunał Konstytucyjny w wyroku z 11 maja 2004 r. i przepisy zostały uchylone.

Jak twierdzi ekspertka Tax Care, ta zmiana może być w praktyce bardzo niebezpieczna w szczególności dla małych przedsiębiorców.

Zastrzega jednocześnie, że co prawda często działalność małych firm wiąże się z wykonywaniem mniej skomplikowanych operacji gospodarczych, przez co również maleje ryzyko zakwestionowania decyzji biznesowych przy zastosowaniu klauzuli obejścia prawa podatkowego.

Tyle, że jest to ta grupa, która wciąż dość rzadko korzysta z pomocy profesjonalistów, ograniczając w ten sposób koszty prowadzonej działalności.

Podkreśla, że uzyskanie tzw. decyzji zabezpieczającej, którą ma wydawać powołana w tym celu rada będzie zupełnie nieosiągalne ze względu na wręcz zaporową dla małych firm opłatę w wysokości 25 tys. zł.

A w dodatku, jak podkreśla Katarzyna Rola-Stężycka, wątpliwości budzi fakt, że decyzja ta ma mieć właściwie charakter opiniodawczy i nie będzie wiązać fiskusa.

Zmiana zasad odliczania VAT od firmowych samochodów – stracą małe firmy kupujące tańsze auta

Kolejnym ciosem dla małych firm mogą okazać się zmienione zasady odliczania VAT od kupowanych dla firm aut. Propozycje Rostowskiego, oddalają postulaty przedsiębiorców, żądających pełnego odliczania VAT, w bliżej nieokreśloną przyszłość.

Rząd proponuje ograniczenie tego prawa aż do 2018 r.

Do końca tego roku obowiązują ograniczenia w odliczaniu VAT naliczonego przy zakupie samochodów z kratką, tj. 60 proc. kwoty VAT naliczonego, nie więcej niż 6 tys. zł. Początkowo zezwolenie na zawieszenie możliwości odliczenia pełnego VAT, które Polska otrzymała od Komisji Europejskiej, miało obowiązywać tylko do końca 2012 r..

Jak informuje rząd, dlatego Polska wystąpiła do Komisji Europejskiej o zgodę na kolejne ograniczenia w okresie od 1 stycznia 2014 r. do 31 grudnia 2018 r. Wniosek o derogację zakłada, że odliczeniu ma podlegać 50 proc. kwoty VAT naliczonego (maksymalnie 8 tys. zł) przy zakupie aut osobowych do 3,5 tony. Dodatkowo będzie można odliczać do 50 proc. kwoty VAT naliczonego przy zakupie paliwa i innych wydatków eksploatacyjnych (naprawa, konserwacja pojazdów).

Tymczasem przedsiębiorcy twierdzą, że najlepszą sytuacją dla nich byłoby pełne prawo do odliczenia. Niestety wszystko wskazuje, że ten postulat nie ma żadnych szans na realizację. Przedsiębiorców czekają dalsze ograniczenia przy odliczaniu kosztów korzystania z samochodów, tyle że w trochę zmodyfikowanej formie.

Duża firma na nowym odliczeniu zarobi, mała - straci

Jak wyjaśnia Katarzyna Rola-Stężycka, zmiany w odliczeniu przy samym nabyciu samochodu osobowego będą miały skutek w zależności od ceny samochodu. Jeżeli przedsiębiorca kupi samochód np. za ok. 85 tys. zł, zyska na odliczeniu 2 tys. zł.

Jednak osoby, które chciałyby kupić tańszy samochód np. za 50 tys. zł stracą na odliczeniu. W tym przypadku będzie to ok. 1 tys. zł – mówi ekspert Tax Care.

To oznacza, że zmiana jest korzystna dla dużych, zamożniejszych firm, na pewno nie skorzystają na niej małe i średnie firmy.

Na odliczaniu paliwa zarobią przedsiębiorcy pokonujący długie trasy

Wszyscy przedsiębiorcy zyskają natomiast na prawie do odliczenia z faktury zakupu paliwa do samochodu osobowego. Obecnie zakup paliwa można rozliczyć tylko w kosztach podatkowych, co jednak i tak nie rekompensuje w pełni braku prawa do odliczenia.

Przedsiębiorca rozliczając paliwo w kosztach, może rozliczyć kwotę brutto, zmniejszając w ten sposób odpowiednio o 19 proc., 18 proc. lub 32 proc. faktyczny koszt zakupu paliwa wykorzystywanego do firmowego samochodu.

Jak tłumaczy Katarzyna Rola-Stężycka, w przyszłym roku najpierw odliczy 50proc. VAT-u, a następnie rozliczy w kosztach podatkowych. Będzie to zmiana pozytywnie odczuwana więc przede wszystkim przez tych przedsiębiorców, których działalność wymaga pokonywania znacznej ilości kilometrów w celach służbowych.

Wszystkie firmy stracą natomiast na serwisowaniu i naprawie aut

Jak jednak zwraca uwagę ekspertka Tax Care, resort finansów proponuje wprowadzane dodatkowego ograniczenia związane z opłatami eksploatacyjnymi. Obecnie przepisy nie ustanawiają ograniczenia w odliczeniu VAT-u np. przy naprawie służbowego samochodu.

Jak widać, prowadzenie małej firmy nie oznacza, że uniknie się wielkich problemów związanych z wielką polityką. A ta, zdaje się, wraz z coraz bliższymi terminami wyborów, będzie wkraczać coraz mocniej w życie ok. 3 mln małych i średnich firm działających w Polsce.