KE przedstawiła we wtorek propozycje, które mają jej pomóc sprawdzać, czy firmy w UE nie stosują nieuzasadnionych barier, które szkodzą jednolitemu rynkowi. Chce też wprowadzenia "okienka cyfrowego", które ułatwiłoby funkcjonowanie obywatelom "28".

Obie propozycje legislacyjne, choć dotyczą dwóch różnych spraw łączy jeden cel: usprawnienie unijnego rynku. "Dzisiaj dostarczamy konkretnych narzędzi, aby sprawić, że jednolity rynek będzie pracował lepiej dla obywateli i przedsiębiorstw, aby mogli oni korzystać z wszystkich jego możliwości" - oświadczyła komisarz UE ds. rynku wewnętrznego, przemysłu i przedsiębiorczości Elżbieta Bieńkowska.

Pierwsza z propozycji Komisji Europejskiej nazwana została "jednolita brama cyfrowa", choć na polskim gruncie, odwołując się do debat w naszym kraju bardziej można by mówić o "jednym okienku cyfrowym". Chodzi o koncepcje umożliwienia załatwienia różnych procedur administracyjnych, czy zdobycia informacji urzędowych w jednym miejscu online.

Bruksela chce, żeby każde z państw członkowskich zagwarantowało, iż każda z procedur dostępna dla ich obywateli, była również w zasięgu obywateli innych krajów. Państwa unijne mają być zobligowane do umożliwienia załatwienia online 13 kluczowych procedur. Wśród nich jest m.in. wystąpienie o świadectwo urodzenia, odnowienie paszportu, czy dowodu osobistego, rejestracja pojazdu, otwarcie firmy itp.

Obecnie nie wszystkie kraje UE umożliwiają załatwienie tych spraw online, a jeśli nawet to robią, to nierzadko ograniczają te usługi do swoich obywateli. Wystarczy, że w pewnym momencie procedury potrzebne będzie podanie numeru telefonu z kraju członkowskiego, w którym ktoś nie mieszka i już system uniemożliwi przejście dalej zamykając w ten sposób drogę do załatwienia sprawy.

KE chce, żeby wszystkie procedury były dostępne w języku urzędowym danego państwa i co najmniej w jednym języku obcym; nie określono tego jaki to ma być język. Aby zmniejszyć obciążenia biurokratyczne, ważne dokumenty o załadowanie których poprosi system mają nie być wymagane przy załatwianiu innej sprawy, tylko wykorzystywane przez cyfrowy urząd ponownie.

Unijne "jedno okienko cyfrowe" ma kosztować 8 mln euro rocznie (większość z tych kosztów spadnie na państwa członkowskie), ale według KE pozwoli wygenerować korzyści o wartości 11 mld euro rocznie. Według wyliczeń KE sam czas zaoszczędzony dzięki nowym procedurom ma wynosić 855 tys. godzin w ciągu 12 miesięcy. Aby propozycja w tej sprawie mogła wejść w życie potrzeba zgody Parlamentu Europejskiego i krajów członkowskich. KE przewiduje, że projekt mógłby stać się rzeczywistością w 2020 roku.

Druga z przedstawionych we wtorek propozycji dotyczy sięgania przez urzędników w Brukseli po dane firm działających na jednolitym rynku. Dziś KE, mająca być strażnikiem jego funkcjonowania, ma ograniczone możliwości pełnienia funkcji "policjanta". Jeśli zostanie zaalarmowana, że jakiś segment rynku nie działa dobrze, albo jakaś firma łamie zasady, to musi znaleźć dowody, że tak jest w rzeczywistości.

Tak było w przypadku podparyskiego Disneylandu, który sprzedawał bilety po różnych cenach w zależności od tego skąd pochodzili klienci, a dokładniej ich karty kredytowe. Urzędnicy KE nie mogli po prostu jednak wystąpić do Disneya po dane, tylko musieli sami kupić bilety i w ten sposób udowadniać firmie nieuczciwe segmentowanie klientów.

Te i kilka innych przypadków sprawiły, że w KE zrodził się pomysł sięgnięcia po uprawienia, dzięki którym urzędnicy w Brukseli będą mogli zwracać się bezpośrednio do przedsiębiorstw po odpowiednie dane. Obecnie również mogą to robić, ale jedynie w sprawach dotyczących konkurencji.

KE proponuje wykorzystanie narzędzia informacyjnego jednolitego rynku (Single Market Information Tool - SMIT), dzięki któremu będzie mogła uzyskać w jasno określonych przypadkach wiarygodne informacje od wybranych uczestników rynku. KE będzie mogła się zwrócić np. o dane dotyczące struktury kosztów, polityki cenowej, czy wolumenów sprzedaży.

Często bowiem firmy tłumaczą, że stosują różne ceny dla klientów z różnych krajów, bo związane jest to z wyższymi kosztami ich obsługi. Zgodnie z propozycją zwrócenie się przez KE o informacje za pomocą SMIT-a nie będzie równoznaczne z prowadzeniem procedury wobec firmy. Bruksela zobowiązana ma być też do zachowania poufności wobec zdobytych informacji.

Również w przypadku tych rozwiązań, aby weszły one w życie potrzeba jest zgoda Parlamentu Europejskiego i państw członkowskich UE.